Rajdy Endurance

Blisko 1300 kilometrów w terenie pokonali Polacy w barwach Neoraid Rally Team w trakcie 24-godzinnego wyścigu 24H Tout Terrain de France. W jubileuszowej, 25. edycji zawodów nasi reprezentanci pokazali się z bardzo dobrej strony, zajmując 15. lokatę w doborowej stawce 69 zespołów, z których wiele specjalizuje się w całodobowej rywalizacji.

16 września 2017 na torze Olszyna Motorpark odbędzie się wyścig OLSZYNA CUP Endurance rozegrany w formule H3 dla pojazdów UTV oraz H6 dla samochodów 4x4. Zawody w Olszynie stanowią zapowiedź nowego cyklu, który zostanie rozegrany w 2018 roku.

Zespół NeoRaid Team, tym razem w polsko-portugalskim składzie, udanie finiszował w 24-godzinnym wyścigu 24 Horas TT Vila de Fronteira w Portugalii, zajmując 21. lokatę. Szansa na jeszcze lepszy wynik uciekła w nocy, gdy awarii uległy wahacz oraz półoś.

Francuska załoga JMS Evo II w składzie: Nicolas Clerget, Serge i Alexandre Finkelstein, oraz Jean-Marc Schmit po raz czwarty zwyciężyła w 24-godzinnym wyścigu 24 Heures Tout-Terrain de France. Polacy z zespołu NeoRaid, którego skład stanowili m.in. Piotr Beaupre, Łukasz Zoll i kompozytor Radzimir Dębski, pomimo kłopotów technicznych wytrwale walczyli, odrabiając straty (awansowali z 47. na 18. pozycję), ale gdy stracili napęd na tylną oś, podjęli decyzję o wycofaniu się, zajmując ostatecznie 63. lokatę.

Już w najbliższą sobotę, 12 września, rozpoczyna się 24 Heures Tout Terrain de France 2015, maraton off-roadowy rozgrywany na torze pod Paryżem, w którym po raz kolejny udział  weźmie krakowski zespół NeoRaid Rally Team. Polacy są już w drodze do Francji, gdzie od piątku zaczną się przygotowania do występu. Według informacji od organizatorów jest to ostatnia edycja tej imprezy rozgrywana na tym torze.

Do Francji jedni jadą, by zwiedzić Paryż, inni, by odpocząć na Lazurowym Wybrzeżu, a obowiązkowym celem wycieczek off-roaderów jest mała podparyska miejscowość Chevannes, gdzie we wrześniu rozgrywany jest słynny całodobowy wyścig 24 Heures Tout Terrain de France. W tym roku macie niepowtarzalną okazję, by stanąć na jego starcie i przeżyć niezapomnianą przygodę, którą z dumą będziecie mogli wpisać w swoje rajdowe CV. Krakowski zespół NeoRaid Rally Team kompletuje właśnie obsadę do występu w zawodach we Francji oraz obywającego się dwa miesiące później wyścigu w Portugalii. O najważniejszą kwestię, czyli gotowy do startu samochód nie musicie się martwić – czeka na Was profesjonalna, 380-konna rajdówka BMW ProPulsion o wadze zaledwie 1440 kilogramów, zbudowana we Francji specjalnie po to, by bić się o czołowe lokaty w zawodach długodystansowych.
1500 kilometrów w terenie, za kierownicą 380-konnego potwora przyspieszającego w 8 sekund do prędkości maksymalnej 180 km/h, u boku gwiazd Dakaru, takich jak Carlos Sousa czy Miguel Barbosa - oto rzeczywistość całodobowego wyścigu 24 Horas TT Vila Fronteira, który w dniach 29-30 listopada odbędzie się w Portugalii. Do udziału w tych zawodach zaprasza Was krakowski zespół NeoRaid Rally Team, który oferuje Wam miejsce za kierownicą znakomicie przygotowanej rajdówki ProPulsion BMW. Lepiej nie zwlekajcie z decyzją, bo zespół może składać się maksymalnie tylko z 5 kierowców.
Po 24 godzinach jazdy krakowski zespół NeoRaid zakończył zmagania w legendarnych zawodach 24h Tout Terrain de France, zajmując bardzo dobre 18. miejsce w klasyfikacji generalnej. Po problemach, które spotkały Polaków na samym początku wyścigu (awaria wspomagania), później ich pojazd już nie zawodził, z godziny na godzinę awansując w wynikach. Ostatecznie nasi reprezentanci pokonali 146 okrążeń toru w Chevannes. Zwycięzcą zawodów był fabryczny zespół Nemesisa, dowodzony przez Stephane'go Barbry.
Znacie to uczucie doskonale. Nawet trzygodzinna jazda po autostradzie bywa śmiertelnie męcząca i nużąca. A teraz zamieńcie asfalt na bezdroża i wydłużcie dystans ośmiokrotnie. Zapomnijcie o śnie, komforcie i odpoczynku. Dorzućcie dziurawą trasę z błotno-wodnymi przeszkodami, zmienne warunki atmosferyczne, narastające zmęczenie, nieustającą presję rywali i nieuchronne awarie pojazdu. Oto rzeczywistość 24-godzinnego Motomaratonu – wyzwania tylko dla off-roadowych atletów, na które zaprasza Was serwis Extrem 4x4, klub Wehikuł 4x4 i portal Terenowo.pl!
Rozegrany w ostatni weekend w Mucharzu Motomaraton 24H okazał się wyzwaniem, którego skala trudności przerosła wszelkie oczekiwania. Kapryśna pogoda sprawiła, że zawodnicy raz zmagali się z iście afrykańskim upałem i trasą twardą jak skała, a za chwilę tonęli w potokach wody i błota, które zesłała na nich gwałtowna burza. Jak w każdym maratonie zwycięzcami mogą czuć się wszyscy, którzy po morderczej walce dotarli do mety zawodów.  
Znamy zwycięzców! Rzutem na taśmę Motomaraton 24H wygrywa Nissan Patol załogi Wojciech Zając - Maciek Komoniecki, która o 1 okrążenie pokonuje team Orki! Coż za feralna awaria sprzęgła! Ale zespół Łoszewskich z pewnością może być z siebie dumny. W klasie turystycznej zwycięża ekipa Suzuki-Serwis, która dokonywała cudów swoją Vitarą. W klasie 2xH4 wygrywa najefektowniej jadące auto, czyli Nissan Patrol teamu AllTerrain Wiktora Wagnera. Gratulujemy!
Dwa tygodnie temu ukończył Bieg Rzeźnika (blisko 80 km w Bieszczadach), regularnie występuje w maratonach biegowych, planuje kolejne biegi ultra. Jednocześnie od lat startuje w  Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych, rajdach cross-country, posiada tytuły mistrzowskie, w tym Mistrza Polski RMPST z 2009 roku. 22 czerwca zamiast w Baja Carpathia – pierwszej tegorocznej rundzie RMPST – stanie jednak na starcie Motomaratonu 24H. Rozmawiamy z Patrykiem Łoszewskim.
Blisko 1000 kilometrów w terenie – tyle według szacunków pokonają zawodnicy, którzy w sobotę 22 czerwca staną na starcie Motomaratonu 24H. Jedyny w Polsce 24-godzinny wyścig off-roadowy odbędzie się w Mucharzu na dnie... powstającego zbiornika wodnego Świnna Poręba. By zmierzyć się z tak niebagatelnym wyzwaniem, potrzebna jest przede wszystkim odwaga, której nie zabrakło kilkudziesięciu zespołom z całej Polski. Na start zdecydowali się zarówno liczni amatorzy, jak i utytułowani zawodnicy, m.in. Patryk Łoszewski, Piotr Gadomski, Sebastian Krywułt oraz Andi Mancin.
Dla tych którzy nie mają (jeszcze) odwagi (lub odpowiedniego pojazdu), by wziąć udział w 24-godzinnym upalaniu w terenie, przygotowaliśmy nieco krótszą wersję motomaratonu.
- Jak jechać? - na 18 dni przed startem Motomaratonu 24H pytanie to zadaliśmy Piotrowi Gadomskiemu, jednemu z najbardziej doświadczonych polskich kierowców off-roadowych. W swojej karierze „Gibon” z sukcesami startował w rajdach płaskich, przeprawowych, maratońskich i cross-country. Na swym koncie ma m.in. wywalczone II miejsce w Pucharze Polski OFF-ROAD PL Trophy 4x4 2003, a także tytuł II wicemistrza Polski RMPST 2004. W 2011 roku brał udział w jedynym jak dotąd 24-godzinnym wyścigu terenowym, który rozegrano na terenie Polski.
24-godzinny maraton w terenie – to wyzwanie, które może wydawać się ponad Wasze siły. Ale czy słusznie jest się czego obawiać? Impreza z pewnością do łatwych należeć nie będzie – w końcu to cała doba spędzona w terenie. Ale – tak jak w maratonie biegowym – każdy może wziąć w niej udział i czerpać z satysfakcję z osiągnięcia mety. Wystarczy odpowiednie przygotowanie, właściwa strategia i trochę samozaparcia. Nie należy obawiać się 300-konnych zmot, bo one choć oczywiście mają szansę na zwycięstwo, są jednak niczym Usian Bolt na starcie maratonu. Są szybkie, ale czy starczy im pary, by dotrzeć do końca zawodów?
Aż 1620 kilometrów pokonali w ciągu doby zwycięzcy zawodów 24h Tout Terrain de France rozegranych już po raz 20. na torze w Chavannes. Najlepszym, a więc zarówno najszybszym, jak i najbardziej wytrzymałym autem było buggy JMS BMW załogi Nicolas Clerget, Stéphane Barbry, Jean-Marc Schmit i Serge Finkelstein.
Carlos Sousa, znakomity portugalski zawodnik, a od niedawna etatowy kierowca fabrycznego Great Walla z Chin, nie zamierza próżnować, czekając na rozpoczęcie rajdu Dakar 2012, czego dowodem jest jego udział w 24-godzinnych zawodach rozegranych w ostatni weekend w Portugalii.
W ubiegły weekend ekscytowaliśmy się pierwszym w Polsce rajdem 24-godzinnym. W zawodach zwyciężyła załoga bielskiego Extremu, która o 2 okrążenia pokonała zespół TengTools Team. Oto ich komentarze.
Zakończyła się pierwsza w Polsce impreza rajdowa rozegrana w konwencji 24-godzinnego maratonu. Pomysł i marzenia organizatora się spełniły. Czy ich satysfakcja idzie w parze z zadowoleniem kierowców? Sądzę, że pod względem ułożenia, jak i komplikacji trasy, organizacji i rozwiązania spraw okołokonkurencyjnych na pewno tak. Zawodnicy mieli trasę o długości ponad 8 km, co było sporym dystansem mimo przygotowania go na dwóch polach, które można było niemal całe wzrokiem ogarnąć. Zawiłości, ostre zakręty, kilka podjazdów, liczne rozlewiska – tego można było doświadczyć. Wielu zawodników zapytanych, czy nie nudziło im się nieustanne jeżdżenie w kółko, odpowiadali, że o dziwo nie. Każdy kolejny przejazd wymagał zmiany toru – stąd też brak nudy. Pokonany przez niektóre załogi dystans ponad 1000 kilometrów może świadczyć o trudach tej imprezy. Częste zmiany za wolantami pozawalały na utrzymanie dobrych średnich czasów przejazdu, przy zachowaniu świeżości umysłu podczas prowadzenia. Całe przedsięwzięcie uważam za świetne. Szkoda tylko, co potwierdziło kilka załóg, że zakończenie rajdu nie postawiło wyraźnej kropki nad „i”, tylko rozeszło się nijako. Można przypuszczać, że zmęczenie dało się wszystkim we znaki. Liczę, że kolejna edycja pozwoli przyciągnąć po pierwsze większą ilość zawodników, a po drugie wszelakie nieprawidłowości organizacyjne zostaną skutecznie „zmotane”.
Zapraszamy na unikalną w naszej części Europy imprezę cross-country. 24 godzinny wyścig endurance w terenie to impreza bez precedensu w historii polskiego ścigania.
Rozgrywano już u nas zawody 4-godzinne, 6-godzinne, ba!, nawet 12-godzinne (vide Harenda), ale nikt jeszcze nie odważył się zorganizować 24-godzinnego rajdu cross-country. Dla samochodów przygotowanych do ścigania się w terenie, to jedno z największych wyzwań, jakie można sobie wyobrazić (no, może, poza Dakarem i innymi rajdami długodystansowymi). Ekipa z północy Polski postanowiła pokazać, że Polacy nie gęsi i swoją off-roadową całodniówkę też mają – zawody 24 Godziny Polska odbędą się 12-13 marca.
Wyścigi terenowe w Polsce trwały już 4 godziny (H4x4), 6 godzin (H-6, Mordęga), a kiedyś nawet 12 godzin (Harenda). Nikt jednak nie odważył się zorganizować zawodów całodobowych. Ryzyko to podjęli Niemcy z serii GORM Open. W ubiegły weekend w okolicach Cottbus odbył się wyścig 24h, który okazał się ciekawym eksperymentem, ale chyba nie do końca przemyślanym. Tak czy siak cieszy nas – jak zwykle – postawa Polaków. Pierwsze miejsce w klasie umownie zwanej T1 Professional Class (bo mającej niewiele wspólnego z przepisami FIA) zajął po wyśmienitej walce Tomcat pilotowany na zmianę przez Marcina "Dekora" Kruszewicza, Daniela „Highwaya” Darowickiego i Piotra „Pit Bulla” Karpiuka, tworzących zespół Marcin DEKOR Racing Team. Drugą lokatę w klasie quadów wywalczył „Shogun”.
Rzadko się zdarza, aby w tych samych zawodach walczyły z sobą: maleńki Samurai, profesjonalna rajdówka RMPST, ekstremalny „monster” i potężny, ciężarowy Ural. W 12-godzinnym wyścigu Harenda 24 Trophy (29.01), po ciężkiej walce, nad goliatami zwyciężył jednak Dawid, czyli Samurai 1.3 z załogą Piotr Otawa – Artur Pindel.
Przypomnijcie (lub wyobraźcie) sobie 12 godzin spędzonych non stop za kołem kierownicy. Ból w kręgosłupie, szyi i kolanach... Marzenie o wyprostowaniu się, dłuższym odpoczynku. Szukanie pretekstu, by choćby na chwilę – dla relaksu - zatrzymać samochód... A teraz dodajcie do tego: trudny, górzysty teren i dwudziestkę ścigających się z wami rywali, a znajdziecie się na rajdzie Harenda 24 Trophy.
Czy jest możliwe prowadzenie auta z otwartym dachem, non stop przez dwanaście godzin, w środku mroźnej zimy i to w dodatku... bez rękawiczek? Okazuje się, że tak. Wyczynu tego dokonał Andrzej Gumowski, zwyciężając w pierwszej edycji dwunastogodzinnych zawodów Harenda 24 Trophy.