Wyprawy

Wyprawy (55)


Nie ma słów, które są na miejscu, gdy na zawsze opuszcza nas jeden z naszych dobrych kolegów. W obliczu tragedii każde zapisane zdanie wydaje się być pustym frazesem. Przemka Kanię, przyjaciela portalu Terenowo.pl, a przez kilka lat również mojego sąsiada z klatki (dlatego zawsze, nawet gdy już zmienił miejsce zamieszkania, zwaliśmy się wzajemnie „Sąsiadami”),  którego wielu z Was na pewno znało jako szefa Bushtaxi.pl, a zarazem jedną z najbardziej pozytywnych i wyluzowanych postaci w środowisku off-roadowym, nie chciałbym żegnać oficjalnymi frazami ani poetyckimi trenami. 

Gdzie kończy się droga, a zaczyna off-road? I czy moja wyprawa jest off-roadowa? Takie pytania zadałem sobie po pierwszych dwóch tygodniach spędzonych w moim kamperze. Auto pieczołowicie przygotowywałem przez wiele miesięcy, ale niekoniecznie na off-road, bardziej zdając sobie sprawę z trudów drogi, jaką przyjdzie mi pokonać.

W sobotę 7 września z bazy rajdu na ul. Litewskiej 12 w Gdańsku wystartowało kilkanaście załóg, reprezentujących pełen przekrój modeli Land Rovera. Od wyczynowych Defenderów, poprzez wyprawowe Discovery, po użytkowe Range Rovery i Freelandery.
Na Bałkanach, mimo że czas płynie wolniej i nikt się nie spieszy, dzieje się zadziwiająco wiele. Wydarzeń może i małych, nieznaczących, ale składających się na całą mozaikę wrażeń, wspomnień, kolorów i zapachów – to wszystko, co powoduje, że chce się tam wracać co roku. Nieważne jak, może to być 4x4, osobówka, motocykl, rower, czy też (a może przede wszystkim) lokalne publiczne środki lokomocji – każda droga jest dobra, nie zawsze trzeba dużych pieniędzy - do celu można dotrzeć na tysiąc sposobów. Ważne tylko, by go mieć, nie zgnuśnieć w kapciach przed telewizorem, nie poddać się narzuconemu  nam nieprzypadkowo schematowi: praca-kredyt-mieszkanie-rozsądny rodzinny samochód-tv 40 cali-zakupy w markecie-wczasy w Egipcie.
Ekipa Timex Expedition Team pokonała trasę przez Słowację i Węgry, by w rumuńskich Karpatach zmierzyć się własnymi marzeniami. Samochodami off-roadowymi podróżnicy odwiedzili m.in. Baia Mare, legendarną Sapantę, górę Ignis, zaporę Baraj Runcu oraz dolinę rzeki Izy, znanej z XV-wiecznych monastyrów oraz architektury.
Borneo to wyspa niezwykła, na której 80-tki pełnią rolę ambulansów medycznych, a odrestaurowane 40-tki dostają drugie życie jako pomoc drogowa. Miejscowi sprawiają wrażenie, że samochód bez napędu na cztery koła to nie samochód, chyba że marki Proton. Wyspa, która dzisiaj niczym już nie przypomina tej znanej nam z relacji Camel Trophy. Lasów deszczowych już prawie nie ma, a drogi do plantacji palm olejowych w ekspresowym tempie pokrywają się asfaltem. Jednak dla najbardziej wytrwałych, tych którzy poszukują przyrody w jej pierwotnym wydaniu sprzed 170 milionów lat, to miejsce konieczne do odwiedzenia.
Zapraszam Was do odkrycia niebywałej historii człowieka, jego partnerki oraz ich pojazdu. Przez 23 lata podróżowali samochodem po całym globie. Pokonywali przepiękne tereny, ocierali się o niebezpieczeństwo, dzielili przestrzeń własnego życia w kabinie Mercedesa G.
Jak co roku Marcin Francuz i Adrenalinka.pl zapraszają na sześć eskapad terenowych wiodących przez tereny Polski oraz jej najbliższych sąsiadów. „Będą Państwo zadowoleni!” - zapewnia organizator.
Otwieram oczy i wyglądam przez uchylone okienko namiotu dachowego. Wokół góry masywu Kodar i Kalarskiego Grzbietu. Wysoko powyżej granicy 2500 metrów widać świeżo spadły w nocy śnieg. Powoli dociera do mnie fakt, gdzie się znajdujemy i dokąd właściwie jedziemy. Kradnę jeszcze tylko chwilę ciepełka bijącą od śpiącej obok istoty i wychodzę na rześki dzionek, aby przygotować poranną kawę.
Regułą jest, że polscy podróżnicy wyruszają na wyprawę, kierując się DO Władywostoku. W tym przypadku jednak jest zupełnie na odwrót – dla Michała Gintera oraz jego familii położony na brzegu Morza Japońskiego Władywostok będzie miejscem startu ich ekskursji, której celem jest... Sopot.
Opisanie w kilku słowach prawie 3-tygodniowej wyprawy nie jest łatwe. Codzienne zwiedzanie i poznawanie czegoś nowego, styczność z obcymi ludźmi, kulturą i krajobrazami oraz różnorodność przeżyć, dostarczają tylu wrażeń, że nie sposób uporząkować ich wszystkich w myślach. Rajd Budapeszt-Bamako przywołuje jednak na myśl kilka skojarzeń – niezapomnianą przygodę, ponadludzki wysiłek oraz, mimo wszystko, ogromną radość z powrotu do własnego kraju...
Nadchodzi czas planowania wiosennych wypadów terenowych i planowania  urlopów. Ekipa Adrenalinki.pl zaprasza na wyprawy terenowe wiodące przez Polskę i jej najbliższych sąsiadów oraz imprezę przeprawową dla aut Turystycznych – Mazurskie Wykroty.
W sierpniu ubiegłego roku Michał Rej i towarzyszący mu Marek Zaród odbyli niesamowitą wyprawę na Syberię, której celem było okrążenie samochodem bez żadnego wsparcia jeziora Bajkał bezdrożami.
Pionierska (bo jednym samochodem i bez wsparcia z zewnątrz) wyprawa Michała Reja i Marka Zaróda trwała 44 dni. Jej celem była Centralna Azja i trasy wokół jeziora Bajkał. Trasa Adventure Team obejmowała nie tylko drogi, których nie ma na żadnych mapach, ale też te „nieprzejezdne latem”. W sumie pokonali ponad 25 000 km off-roadowych tras.
W najbliższy piątek rozpoczyna się wyprawa na francuską wyspę Korsykę organizowana przez klub miłośników terenowych samochodów Mitsubishi - Pajero Owners Club.  Ekspedycja, podczas której zaplanowano zwiedzanie północnych rejonów wyspy, jest kontynuacją cyklu turystycznych wypraw klubu po Europie.
Jak na prawdziwą "ternowelę" przystało na tylko jednym jej odcinku skończyć nie można. Dlatego listopadowe Laytowe Manevry doczekały się więc swojej kolejnej edycji, tym razem lipcowej... jeszcze bardziej  spontanicznej :)
Nowa trasa, łącząca najbardziej malownicze elementy tras z lat ubiegłych, zupełnie nowe odcinki oraz porcję zwiedzania najciekawszych pod względem kulturowym miejsc w Rumunii.
Adventure Team wyruszył w kolejną podróż. Tym razem Michał Rej i Marek Zaród za cel obrali Centralną Azję i trasy wokół jeziora Bajkał. Obejmują one nie tylko drogi, których nie ma na żadnych mapach, ale też te „nieprzejezdne latem”. W sumie do pokonania mają 20 000 km tras off-roadowych.

Zapraszamy na kolejne „wyjazdowe” spotkanie organizowane przez nasz bratni portal - Passion4travel.pl. Podobnie jak rok temu goście Marcina Gerca zawitają na LR Only. Wszyscy miłośnicy moto-podróżowania będą mile widziani w bazie Konotop nieopodal Drawska Pomorskiego. Spotkanie miłośników i właścicieli Land Roverów będzie okazją do uczestniczenia w trzech wyjątkowych prezentacjach. Które odbywać się będą wieczorami: w piątek (13 lipca) oraz w sobotę (14 lipca).

Jeszcze dwa lata temu, a wydaje się, że to było przed wczoraj, Bart pytał mnie o to jak najlepiej  zbudować snorkel do Daihatsu Rocky. A dzisiaj po dwóch latach od ostatniego spotkania i po czterech miesiącach spędzonych na kontynencie afrykańskim do Krakowa wróciła ekspedycja Globall 2012.
Największa, współczesna wyprawa Land Rovera, czyli podróż milionowego egzemplarza Discovery z Birmingham do Pekinu dotarła do celu idealnie na czas. Załoga przejechała prawie 15.000 kilometrów, by uczcić swój jubileusz oraz zebrać milion funtów na wsparcie działań Międzynarodowej Federacji Towarzystw Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Wyprawa zakończyła się 23 kwietnia po 50 dniach podróży przez Europę i Azję.
Rozpoczął się ostatni etap wyprawy milionowego Land Rovera Discovery, bowiem zespół wjechał do najludniejszego kraju świata, czyli Chin. Za niespełna tydzień załoga dotrze do Pekinu, gdzie zakończy 50-dniową podróż. Celem wyprawy jest zebranie miliona funtów na wsparcie działań Międzynarodowej Federacji Towarzystw Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Adventure Team, za którego sterem stoi doskonale znany w środowisku off-roadowym Michał Rej, zaprasza na wyprawę 4x4: Central Asia & Around Baikal Off-road Expedition 2012.
Ekipa czterech Land Roverów Discovery, wśród których znajduje się milionowy egzemplarz tej popularnej terenówki, od blisko trzech tygodni  przemierza trasę z Birmingham do Pekinu. Celem  Journey of Discovery jest nie tylko promocja samochodu, ale również zebranie miliona funtów, które zostaną przeznaczone na budowę studni w Ugandzie.
24 listopada [czwartek] o godzinie 20:00 Marcin Gerc zaprasza do klubu Balsam, Racławicka 99 [Forty Mokotów] w Warszawie na kolejne spotkanie w ramach Passion4Travel.
26 października o godz. 20:00 w klubie Balsam w Warszawie odbędzie się kolejne spotkanie off-roadowych podróżników, których organizatorem jest nasz kolega Marcin Gerc z portalu Passion4Travel.pl. Tym razem będziemy mogli wysłuchać opowieści Marzeny, Michała, Radka i Rafała, którzy samochodami przetarli niedostępne szlaki południowej Angoli.
Rano wyruszyliśmy F208 w kierunku wybrzeża, jednak po drodze postanowiliśmy skręcić w szlak górski, o którym nam mówili islandzcy przewodnicy, określający go jednym z najtrudniejszych szlaków dostępnych dla samochodów na całej wyspie.
Po południu ruszyliśmy z Reykjanes w kierunku miejscowości Hella. Nocleg znaleźliśmy w załomach skalnych niedaleko rzeki Gilsa. Droga oznaczona jako „żółta” na mapie okazała się prawie przejezdna dla SUV-ów. Nam było mało porządnego off-roadu, więc odbiliśmy na górski szlak łączący drogi, którymi planowaliśmy dostać się do kolejnego celu naszej ekspedycji. Szlak zachwycił Piotra pięknymi widokami, a mi dał dobrze w kość z powodu fajnej, ale i wymagającej trasy. Nocleg znaleźliśmy w niesamowitym miejscu, małej jaskini stworzonej prawdopodobnie przez bąbel powietrzny w lawie. Osłonięci idealnie od wiatru schowaliśmy się tam nie tylko sami, ale zmieścił się również nasz samochód.
Sobotni nocleg udało nam się znaleźć na ścieżce odchodzącej od głównej drogi, zaraz za torem samochodowym położonym na obrzeżach Hafnarfjordur. Miejsce było niesamowite, młody las rosnący na starym polu lawowym. Jedyną niedogodnością były odgłosy „driftujących” samochodów na torze, które przeszkadzały Piotrkowi, a mnie przypominały czasy ścigania się w rajdach.
Z rana ruszyliśmy z obozu do odległego zaledwie paręset metrów gejzeru, który był głównym aktorem wczorajszej wieczornej sesji fotograficznej i filmowej. Inne światło inny wiatr i zupełnie inne ujęcia.
Od dziesięciu lat Joachim Franz swoimi spektakularnymi akcjami zwraca uwagę społeczeństwa na problemy związane z AIDS. Właśnie dobiegło końca jego kolejne przedsięwzięcie - wyprawa dookoła świata „Move the World”.  Zespół Joachima Franza, wspierany przez Volkswagena, był w podróży przez 111 dni. Przejeżdżając przez 54 kraje na pięciu kontynentach pokonał 64.452 kilometry. Celem ekspedycji było zachęcenie ludzi do dyskusji na temat HIV/AIDS oraz zebranie pieniędzy na projekty edukacyjne.
Rano jadąc wybrzeżem, natrafiamy na foczą kolonię, przy której oczywiście się zatrzymaliśmy. Koło południa przyjechaliśmy do Isafjordur, największego miasta i w praktyce stolicy Fiordów Zachodnich. Pierwszy osadnik, niejaki Helgi „Chudy” Hrolfsson dotarł tam w X wieku, a samo miasto zostało założone w 1569 roku. W miasteczku można udać się do Muzeum Morskiego, zjeść coś w dawnym budynku portowym i zatankować samochód.
Rano wiatr nic a nic nie chciał odpuścić, wiał tak, że ciężko się było utrzymać na nogach. Ja jednak nie odpuściłem zamiaru, aby wykąpać się w skalnym termalnym baseniku. Według zapewnień pracownika woda powinna mieć 38 stopni. Pan jednak nie wziął pod uwagę silnego wiatru i jego czynnika chłodzącego. W każdym razie kąpiel się odbyła, a powrotu biegiem jedynie w slipkach do oddalonego o 30 metrów budynku z przebieralnią i łazienkami nie zapomnę do końca życia.
W zeszłym tygodniu, po 32-godzinnym rejsie bujającym niemiłosiernie promem ekipa dotarła do krótkiego przystanku w podróży na Islandię, czyli do Wysp Owczych zwanych przez miejscowych Føroyar.
Campus Adventure Team znowu w trasie! Michał Rej wraz z operatorem Piotrem Stańczakiem dziś wyruszył Toyotą w kierunku Islandii.
Każdy kolejny dzień Yekateriny stawał się coraz bardziej interesujący. Im dalej zapuszczaliśmy się w głąb Rosji, tym więcej ciekawych rzeczy można było zaobserwować.
Urokliwe Wilno opuściliśmy o 8:00 czasu lokalnego (13.06) – kierunek Utena. Potem najszybszą drogą kierowaliśmy się w stronę granicy łotewsko-rosyjskiej. Niezwykle pozytywnie zaskoczone byłyśmy stanem litewskich dróg, niestety częste patrole policji uniemożliwiały zbyt szybką jazdę. Po przekroczeniu granicy z Łotwą nawierzchnia zaczęła przypominać znowu tę, znaną z naszych rodzimych dróg.
Długooczekiwany start rajdu Yekaterina odbył się w Sobotę na gdańskiej starówce, na Targu Rybnym. Po krótkiej chwili dla reporterów i odprawie, a także obowiązkowym  koncercie Romka Koperskiego (w roli fortepianu wystąpiło tym razem elektryczne pianino) ruszyliśmy w konwoju na wschód – prosto z trasy, specjalnie dla TERENOWO.PL, donosi Gosia Gongolewicz.
W rajdzie Yeketerina - pierwszym polskim międzynarodowym rajdzie kobiet wystartuje załoga Land Serwisu - Henryka Krzywonos - Strycharska z pilotem Beatą Jaworowską.

Z czym Ci się kojarzy warsztat samochodowy? Z kanałem? Z podnośnikiem? Z profesjonalnym zestawem narzędzi? W Mauretanii wystrój „wnętrza” polecanego warsztatu może jednak zaskoczyć. Choćby dlatego, że nie ma tego „wnętrza”. Części remontowanych silników leżą w piasku. Obsługa cieszy się jak dzieci, kiedy w prezencie dostają młotek.  Tak – trafiliśmy do jednego z prężniej działających warsztatów o profilu blacharsko-lakierniczo-mechanicznym w Kifie.

Jechaliśmy prawie cały dzień na orientację. Praktycznie non stop z włączonym reduktorem – to była przygoda. Potem, dopiero „potem”, kiedy już się leży w namiocie i nie można zasnąć przychodzi do głowy chwila refleksji – a gdyby coś się zepsuło? Kto by nas tam znalazł?

W zasadzie wyszedł z tego rajd. Jakoś nie było czasu ogarnąć map, zaplanować dokładniej tras przejazdu. A potem okazało się, że terminy gonią, kilometrów wolniej ubywa, do domu daleko. W ciągu 35 dni pokonaliśmy ponad 23 000 kilometrów. Pierwszy raz pokonywałem setki kilometrów na reduktorze. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, choć czasami niewiele brakowało, żeby wspomnienia nie były już tak miłe. Przeglądam setki zdjęć i nagle okazuje się, że w dniach najbardziej stresujących, podczas całodziennego off-roadu nie było czasu wyjąć aparatu lub po prostu nie myślało się o tym. Nie mam na zdjęciach przejazdu przez największe wydmy, bo zatrzymanie się oznaczało ugrzęźnięcie w piasku. Gorąc, duchota, brak drogowskazów to nie są elementy sprzyjające kontemplacji krajobrazów. Na szczęście z wieczora robiło się chłodniej, był czas na przygotowanie posiłku i morale wzrastało. Sprawdziła się też znana maksyma: „nieważne gdzie jedziesz, ważne z kim”.

Parę miesięcy temu siedząc w pracy z nosem w monitorze, znalazłam w Internecie wzmiankę o  rajdzie tylko dla kobiet, noszącym wdzięczną nazwę „Yekaterina”, którego organizatorem jest Romek Koperski. Trasek musiał ukradkiem spojrzeć  mi przez ramię, bo parę dni później padło z jego ust: „To co z tym rajdem kobiet? Ja zorganizuje Ci samochód, resztę załatw sama i możesz jechać.” I od tego się wszystko zaczęło…

To nie była wycieczka, tylko tak na prawdę przeprowadzka. Skończyłem robotę w Sydney i dostałem nową w Karrathcie. Ponieważ potrzebny był mi samochód na miejscu, więc trzeba było go i tak przewieźć. Transport samochodu kosztowałby niemała 3000,- AUD, więc taniej było jechać. Ponieważ przez pierwsze trzy tygodnie nie było zakwaterowania dla reszty rodziny, więc musiałem jechać sam. Trochę strach, ale przygoda ciągnęła. Dla BHP wynająłem telefon satelitarny, co by wszędzie i zawsze był kontakt z domem.
Pięć wyprawowych Volkswagenów Amarok przez najbliższe 100 dni będzie podążać śladami bohatera książki Juliusza Verne’a – Sir Phileasa Fogga, który w 80 dni odbył podróż dookoła ziemi. Na wyprawę zarezerwowano w prawdzie o 20 dni więcej, ale nie rekordowy czas jest tu najważniejszy. Volkswageny biorą udział w wyprawie „Move the World Tour”, której celem jest walka z wirusem HIV.
Jednym z naszych jak dotąd najlepszych i zarazem najgłupszych pomysłów był wyjazd do Australii. Najlepszy, bo z zamiarem ucieczki w czerwony outback, a najgłupszy, bo... we 2 i bez samochodu. Sama idea była dość prosta – przejechać, poczuć przygodę, nie zgubić się,     a może jeszcze wrócić. Z przygotowaniami poszło nam trochę dłużej…
Elwood zawsze pali od strzału. Pierwsze manewry zestawem na osiedlowym parkingu. Parę ruchów kierownicą i już wiem, jak ten zestaw łamać.
Buran poniewierał mi psychę przez lat kilkadziesiąt... Buran z wirusem. Magia przekuwania posranych pomysłów w realne przedsięwzięcia, podsycana wiatrem ze wschodu pozwalała włamywać się do tej części mózgu, która pierdoli nakazy i zakazy. Wtedy, już jako człek wolny wypływałem na suchego przestwór oceanu... Dryf mój ostatni, to wycieczka z Simsonem w Pamir i afgański Hindukusz. Wycieczka, która wryła mi się w psychę do tego stopnia, że powiedziałem sobie dość w dniu... wyjazdu. Bo ta (jak i kilka innych) nie zaczęła w tym dniu. Wycieczka zaczyna się w momencie, kiedy uwolnisz posrany pomysł. Pierdolić można w nieskończoność, ale któregoś dnia mówisz: ok, zrobię to i wtedy wypływasz…
Zapraszamy wszystkie Off-Roaderki na Pierwszy Międzynarodowy Rajd Samochodowy Kobiet "YEKATERINA"", który odbędzie się w dniach 11-20 czerwca 2011 roku.
Trzy kontynenty, kilkanaście państw, ponad 21 000 km. Wyprawa z Polski do RPA to prawdziwe wyzwanie: niebezpieczne bałkańskie drogi, saharyjskie wertepy i tanzański busz. Ciężko wyobrazić sobie bardziej wymagającą i zróżnicowaną trasę. Państwo Iza i Piotr Witkowscy przejechali całą drogę Jeepem Grand Cherokee WJ 4.7 V8 na ogumieniu BFGoodrich All Terrain, nie wymieniając po drodze ani jednej opony.
Wszystkie najlepsze przygody w życiu są niezapowiedziane i trafiają jak piorun z jasnego nieba. Moim piorunem był dosłownie Piorun – prezes Rayo, wysłał mi maila, że jest impreza, zrozumiałem, że nie można jej tak przepuścić. Chodzi o Albania Expedition 2009 organizowane przez Rayo4x4 właśnie przez Pioruna. W momencie otrzymania maila zapadła decyzja, że trzeba jechać, ale jak jechać to tylko prawdziwymi off-roaderami – Land Roverami w większości Discovery. Samochód ten wydawał się odpowiedni do tego typu wojaży, jednak jego przygotowanie na trudy takiej trasy w naszym mniemaniu dawało wiele do życzenia. Tu z pomocą przyszedł Piorun, profesjonalnie przygotowując nasz samochód.
Bałkany to ciepłe morze, wczesne, gorące lato, niewygórowane ceny, bogata kultura, dzika przyroda i ludzie – podobni do nas. A wszystko to w niedużej odległości od Polski.

Islandia Express 2008

wrzesień 07, 2008
Planowanie wyprawy na Islandię zaczęło się już w sierpniu 2007. Wtedy powstał projekt i został ustalony termin – 8 – 24 sierpień 2008. I nastąpiła faza przygotowawcza – szperanie po Internecie – sposoby dotarcia, opinie, wrażenia... W styczniu 2008 kupno biletów w liniach lotniczych Iceland Express (loty bezpośrednie z Warszawy) i juz znane daty – wylot 9 sierpnia, powrót 23 sierpnia.
W euforii powyborczej nocy, o 4.00 rano z dwójką przyjaciół ładuję się do Hondy CR-V z zamiarem objechania Polski w trzy dni. Z odbezpieczonymi, gotowymi do strzelenia unikatowej foty aparatami ruszamy z Krakowa niczym podróżniczy paparazzi, zatrzymując się odtąd wyłącznie "na sekundę", często nawet nie gasząc silnika.
Podróże „asfaltami” z prędkością 10 km/h, które dla zwyczajnych aut są nieprzejezdne, wyprawy na ukryte w chmurach szczyty, na co w Polsce nikt nie uzyskałby formalnego zezwolenia, i trawersy przez pokryte soczystą zielenią połoniny wśród pasących się stad owiec, krów i koni. Wieczorem ognisko, długie i pełne humoru rozmowy, a potem nocleg pod namiotem lub w opuszczonym szałasie pasterskim w otoczeniu dzikiej przyrody. Atmosfera na Kozackich Wertepach, imprezie turystycznej na Ukrainie warszawskiego Wertep Klubu, przypominała stare, pionierskie czasy.