Nie bądź łosiem, wsadź V8 – czyli jak narodził się Szalony Iwan

Po kilku sezonach rajdowania największym dopuszczonym do ruchu quadem – czyli Suzuki Samurajem - doszliśmy do wniosku, że potrzeba nam czegoś więcej: pancernej przeprawówki zdolnej również do pościgania się na szybkich oesach…  Gdy znienacka pojawili się sympatyczni koledzy ze Słowacji, którzy postanowili zakupić poczciwego Samurajka to już nie było wyjścia – budujemy!

Z założenia nie było sensu wyważać otwartych drzwi, więc postawiliśmy na sprawdzony zestaw: modyfikowana rama z Patrola wraz z mostami, wałami i zawieszeniem, silnik 4.0 V8 z BMW wraz ze skrzynią, reduktor z Robura, wyciągarka mechaniczna ze Stara. Skompletowanie tych szpejów poszło sprawnie, później zaczęły się radosne zabawy ze szlifierkami i cięcie dawców organów. Dzięki uprzejmości wujka mogliśmy korzystać z w pełni wyposażonego warsztatu, gdzie przez prawie rok czasu każą wolną chwilę spędzaliśmy przy budowie „Szalonego Iwana”. Ilości przelanych „wspomagaczy myśli technicznej”, przekleństw mniej i bardziej siarczystych, dobrych rad nieustannie obecnej „loży szyderców”, wydanych pieniędzy i zarwanych nocy pominiemy, gdyż powstałaby serial, przy którym „Dynastia” wymięka:)

A więc do dzieła! 
Zostawiając oryginalne zawieszenie, mocno uprościliśmy konstrukcję pojazdu, dodaliśmy tylko niewielki lift i spód był prawie gotowy. Zamontowanie poczciwej i wytrzymałej jednostki z BMW również poszło sprawnie, pewnych problemów ze względu na ilość dostępnego miejsca dostarczyło zamocowanie reduktora i wyciągarki mechanicznej – ale i to udało się powoli ogarnąć. Każdy podzespół poza silnikiem został rozebrany do ostatniej śrubki, wymieniliśmy wszystkie łożyska, uszczelniacze, a gdzie to było konieczne wprowadziliśmy drobne modyfikacje i usprawnienia. Oba mosty posiadają 100% blokady załączane pneumatycznie, obuliśmy je w 36” Simexy na ładnych aluminiowych felgach z beadlockami pneumatycznymi – sprawują się bez zarzutu.

Przyszła też pora na przestrzenną klatkę – chcieliśmy uniknąć wyglądu typowego dla zmot, dlatego zaadoptowaliśmy maskę z laminatu od Jeepa. Zważywszy na gabaryty osób zasiadających na prawym fotelu kabina musiała być stosunkowo wysoka, co nieco zaburza proporcje pojazdu, ale za to daje ogromny komfort i luz podczas jazdy – miła odmiana w stosunku do Samuraja:) Oczywiście konstrukcja wykonana jest z bezszwowych rur, solidnie wyspawana, do tego fotele kubełkowe, pasy wielopunktowe i sprytna kierownica Sparco do naprowadzania Iwana na właściwy tor jazdy. Później dołożyliśmy jeszcze drzwi, tzw. „kowbojki”, i siatki zabezpieczające przed uderzeniami gałęzi przy szybkiej jeździe.

Na tył powędrował bezpieczny system paliwowy firmy ATL, wyciągarka elektryczna do asekuracji,  kompresor do blokad, żelowy akumulator i chłodnica wraz z wentylatorami SPAL wykonana na zamówienie, pozwalająca schłodzić te prawie 300 narowistych kucyków…

Z racji tego, że auto miało jeździć w przeprawach, koniecznym było wykonanie od podstaw całej instalacji elektrycznej, przeniesienie komputera pod dach i wszystkich wyłączników, przekaźników i bezpieczników, aby były niedostępne dla wody – podobnie zresztą jak snorkel zapewniający oddech dla silnika. Zamontowaliśmy też kamerę cofania, gdyby ktoś nas chciał wyprzedzić (to w ogóle możliwe?!), parę światełek z przodu do osuszania błota, jakieś tam metromierze, kamery, interkomy, wskaźniki, giepeesy i inne przydaśki umilające podróż.

Oczywistym było, że taka zmota musi pięknie „rozmawiać” – dlatego po obu stronach poprowadziliśmy wykonane z nierdzewki przelotowe wydechy własnej konstrukcji – Iwan przepięknie mruczy, a jak trzeba to potrafi również krzyknąć i niejednego porządnie wystraszyć:) Wszyscy reporterzy, operatorzy kamer, rzesze kibiców i kibicek (z naciskiem na kibicki) wiedzą zawczasu, że za chwilę pojawimy się albo my, albo jakiś Antonov – innej opcji nie ma:)


I tak Szalony Iwan się narodził...
...wydawałoby się, że szybko, sprawnie i bezboleśnie… Ale kto budował auto od podstaw, ten wie, ile przy takim przedsięwzięciu potrzeba czasu, cierpliwości i przede wszystkim tzw. dobrej myśli technicznej, aby ustrzec się jak największej ilości błędów, a serwisowanie było jak najprostsze i jak najszybsze.

Później już tylko szybkie testy i rajdowanie! Oczywiście jak to w przypadku takich konstrukcji bywa, ujawniły się choroby wieku dziecięcego, ale któż ich nie ma:)

Startowaliśmy w ciężkich i wymagających rajdach typu Magam, Puchar Polski, Poland Trophy, Bałtowskie Bezdroża itp. – oczywiście w klasie extrem – gdzie auto zostało przetestowane w chyba każdych możliwych warunkach terenowych. Mając już samochód stosunkowo uniwersalny, postanowiliśmy też zacząć się również ścigać, w końcu mocy i prędkości mu nie brakowało – więc idziemy grubo, albo wcale! I poszliśmy grubo, bo zaczęliśmy od razu od razu od „wysokiego C” - na poligonie w Drawsku Pomorskim na rajdzie MT SERIES – to piękny i morderczy maraton, po którym wiedzieliśmy absolutnie w 100% jedną rzecz: „ta zawiecha albo my pycenia nie wytrzymiemy!”. Zdecydowanie oryginalny patrolowski zawias w dłuższych szybkościówkach „nie robi”, choć w extremie się całkiem przyzwoicie spisywał. A, że był to już koniec sezonu 2011, więc szybko nadeszła zima, a wraz z zimą święta, choinka, prezenty i wśród nich prezent dla Szalonego Iwana – nowiutkie, cudne FOX-y wraz z regulowanymi Panhardami:) Oczywiście ich zamontowanie wymusiło spore zmiany konstrukcyjne ramo-klatki, ale to co przeżyliśmy na testach, wynagrodziło cały trud przebudowy już po paruset metrach – to zawieszenie to kosmos! Pozwala na stabilną jazdę przy dużych prędkościach po wielgachnych dziurach – teraz jedzie się jak limuzyną:)

Dwa kolejne sezony przejeździliśmy nic już przy Iwanie nie przebudowując, gdy pojawiła się nowa koncepcja naszych startów, dlatego z bólem serca postanowiliśmy się rozstać z naszą rajdówką (PATRZ OGŁOSZENIE: http://allegro.pl/bmw-patrol-samochod-rajdowy-4x4-off-road-serwis-i3656374966.html) – a gdyby się okazało, że nie chce nas opuścić, to z pewnością jeszcze nas zobaczycie/usłyszycie w kolejnym sezonie w tym sprytnym wozidełku:)

Text: Kamil Barszczewski, Mirosław Gut, fot.  Archiwum AutoPart Team