TERENOWO.PL to założony w 2007 roku portal motoryzacyjny poświęcony pojazdom i sportom off-roadowym. Popieramy wyłącznie legalną jazdę w terenie, sprzeciwiając się bezmyślnemu niszczeniu przyrody, rozjeżdżaniu szlaków turystycznych i płoszeniu zwierząt. Chcesz pokazać, jakim jesteś off-roaderem? Zapisz się na rajd i stań do rywalizacji z innymi zawodnikami.
Samochód ten, choć wygląd ma nieco archaiczny, wyprodukowany został w roku 1958 i napędzany jest silnikiem Żuka, należy do najlepszych aut terenowych, jakie startują w polskich rajdach przeprawowych. Jego właściciel – Witold „Żaba” Fedorowicz - w ciągu ostatnich lat siedmiokrotnie zdobywał nim pierwsze a dwukrotnie drugie miejsca na rajdach zaliczanych do najtrudniejszych przeprawówek, jakie organizowane są w naszym kraju. Biały GAZ 69 M – w off-roadowym świecie bardziej znany jako „Żabogaz” – wygrał już z niejednym „wypasionym” Wranglerem czy Defenderem.
- Samochód ten, gdy go kupowałem w roku 1999, był już w znacznym stopniu zmodyfikowany. Pierwotnie miał on bowiem startować w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych – wspomina Witold Fedorowicz. – Jego obecny stan to tylko wprowadzone przez mnie niewielkie poprawki. Lista przeróbek, jakim poddany został poczciwy GAZ, jest bardzo długa: modyfikacji uległo jego nadwozie (zostało skrócone i „odchudzone”), zamontowano w nim klatkę bezpieczeństwa i sportowe fotele kubełkowe, wymieniono zbiornik paliwa, który teraz znalazł miejsce wewnątrz tylnej części nadwozia, a w miejscu oryginalnych progów pojawiły się masywne rury. Pojemność silnika (także zaadaptowanego z dostawczego Żuka) została rozwiercona z 2100 do 2500 cm³, a oryginale mosty zastąpione zostały mostami UAZ-a z szybkimi przełożeniami, których „dawcą” był Tarpan Honker. W zawieszeniu pozostały resory piórowe, ale w celu ich wzmocnienia każdemu z nich dołożono dodatkowe pióra. Oryginale amortyzatory ramieniowe wymienione zostały na teleskopowe. Samochód porusza się na ogromnych oponach błotnych General Grabber MT o rozmiarze 33x12.50x15, które założone są na przystosowane do użycia dętek, mocne felgi Mangels Triangular. Nieodzownym elementem wyposażenia każdej „przeprawówki” jest oczywiście wyciągarka – w tym przypadku aż dwie. Obie, produkcji amerykańskiej firmy Warn (z przodu model M8274, z tyłu HS9500), zamontowane są w taki sposób, aby w razie potrzeby mogły zostać w każdej chwili odkręcone i – na przykład – zamienione miejscami.
Choć tak zmodyfikowany GAZ odniósł już wiele sukcesów, jego właściciel jest nadal nie w pełni zadowolony: - Jego podstawowe wady są takie same jak w innych autach tej marki – kręci głową Witold Fedorowicz. - Mimo przeróbek Żabogaz wciąż ma zbyt słaby silnik (choć i tak dwa razy mocniejszy niż oryginalnego), za mały wykrzyż osi, niewystarczające hamulce, nie posiada blokad ani wspomagania układu kierowniczego. Dlatego w niedalekiej przyszłości auto ma otrzymać nowy silnik (zaadaptowany z Wołgi, podrasowany do ok. 120 KM), mosty od Nissana Partola GR (dzięki którym możliwe będzie zastosowanie hamulców tarczowych, blokad oraz większych, 35-calowych opon), wspomaganie układu hamulcowego i kierowniczego, oraz mechaniczną wyciągarkę z ciężarowego Stara (z osobnymi bębnami na przód i tył). W samochodzie ma jednak pozostać jedna wyciągarka elektryczna, która posłuży w chwili niemożności skorzystania z wyciągarki mechanicznej (np. po wywrotce; gdy zgaśnie silnik).
Sympatia Witolda Fedorowicza do marki GAZ ma już prawdziwą historię. - W roku 1993 z wielkim trudem finansowym - za astronomiczną sumę 26 milionów złotych - zakupiłem oliwkowego GAZ-a, który był moim pierwszym samochodem terenowym - wspomina. – W ten sposób spełniły się moje chłopięce marzenia, bo w terenówkach kochałem się od pierwszego wejrzenia, odkąd zobaczyłem film „O jeden most za daleko”, a w nim Willysa. GAZ-a wyremontowałem ze swoich skromnych, studenckich środków, w czym dużo pomógł mi mój ojciec, który z zawodu jest inżynierem mechanikiem.
Pierwszym rajdem, w którym – za kierownicą swojego nowego samochodu – udział wziął Witold Fedorowicz, była wiosenna, X edycja „Wertepu” organizowana przez warszawski klub samochodów terenowych o tej samej nazwie, którego historię opisywaliśmy na łamach „Giełdy Samochodowej” przed tygodniem. – Na Wertepie dotarło do mnie, że posiadanie terenówki to dopiero początek. Można nią się także ścigać! – opowiada właściciel Żabogaza, który jest już jego czwartym samochodem tej marki. – Od tego czasu jestem uczestnikiem wszystkich Wertepów. Od trzech lat nie występuję w roli zawodnika, ale pomagam jako sędzia, a raz nawet byłem komandorem rajdu.
Starty w rajdach stały się wielką pasją Witolda Fedorowicza. Swoje pierwsze zwycięstwo odniósł w roku 1997 na rajdzie w Olecku. Potem przyszły sukcesy w trudnych rajdach przeprawowych: Pomeranii i Żelaznej - między innymi w latach 1999-2000 trzykrotne zwycięstwo Pomeranii. Jego ostatnim osiągnięciem jest zajęcie pierwszego miejsca w Pucharze Ekstremalnych Rajdów Przeprawowych Samochodów Terenowych „Żelazna 2002”. Współautorem wszystkich sportowych sukcesów „Żaby” jest „Stanley”, czyli Artur Pawlak – drugi etatowy załogant ekstremalnego Gazika. - Nie wyobrażam sobie innej sytuacji – stwierdza Witold Fedorowicz. - Choć bardzo się różnimy i często z tego powodu wynikają ostre spięcia, to jednak jesteśmy z sobą bardzo zgrani i dobrze się rozumiemy. Na rajdach obaj dajemy z siebie wszystko, nie zwracając uwagi na otoczenie i konsekwentnie dążąc do celu. Obaj lubimy dostać w kość i wracać do domu zmęczeni do upadłego.
Oprócz występów na rajdach w kraju Witold Fedorowicz ma na swoim koncie również niezły wynik osiągnięty zagranicą w słynnym rajdzie Berlin-Wrocław w roku 2000. Tym razem wystąpił jednak w roli pilota, startując Nissanem Patrolem w załodze z Robertem „Zielonym” Woźnickim. Dwudzieste ósme miejsce na blisko sto rajdówek do dziś jest wciąż najlepszym rezultatem polskich zawodników. – Rajd ten wywarł na mnie ogromne wrażenie – opowiada „Żaba”-pilot. - Prawie tysiąckilometrowa trasa, kilkusetkilometrowe odcinki specjalne, ponad dwieście maszyn, ogromne emocje i możliwość rywalizacji z rajdówkami, z których niejedna brała udział w „Dakarze”... Jest to niesamowite przeżycie. Bardzo chciałbym tam wrócić, ale – z przyczyn finansowych – od dwóch lat jest nam jakoś nie po drodze... W tym roku jednak znów się szykujemy!
autor: Arkadiusz Kwiecień
fot. Jacek Balk
Artykuł opublikowany w "Giełdzie Samochodowej" , nr 18/2003 (774) z dnia: 4 marca 2003 roku
{gallery}Zmoty/Zaba{/gallery}