Blog Dagmary Kowalczyk: Jesus Maria, uważajcie na zwierzęta!

Tak mówili na briefingu – będzie gorąco, z dużą ilością zwierząt na trasie. O kraksę z krową nie trudno, o czym boleśnie przekonał się dotychczasowy as Tucuman wśród motocyklistów. David Casteu uderzył w Mućkę, wybił bark, uszkodził sprzęt i na dobre pożegnał się z Dakarem A.D. 2013.

Region Cordoby, gdzie zawitaliśmy, to rzeczywiście tereny bogate w zwierzynę gospodarską. Pełno tu sprzętu rolniczego różnej maści, kóz, owiec, krów i oczywiście ukochanych przez Argentynę koni. Łukasz Łaskawiec nie spotkał na najdłuższym i pewnie najszybszym odcinku specjalnych żadnych żyjątek, przynajmniej nie na tyle dużych, by mogły pokrzyżować plany zdobycia etapu numer 9. „Łoker” górą, z czego bardzo się cieszymy:)

Jadąc w kierunku Cordoby, minęłam tabliczkę z nazwą miejscowość. Na tyle mnie rozbawiła, że postanowiłam sprawdzić, z czego słynie miejscowość Jesus Maria. Niestety nie było szans zagłębić się w to małe miasteczko, ale poza niezliczoną ilością sklepów z traktorami, kombajnami i glebogryzarkami, Jesus Maria słynie z rasowej trajki. Widelce mają tu chyba ze dwa metry! Widziałam już różne trajki, ale ta była naprawdę odjechana.

Dojazdówki o długości ponad 600 metrów tylko z pozoru wydają się nie do zniesienia. I Chile, i Peru, i Argentyna mają autostrady, więc trasa nie męczy, a do tego jest równo, zazwyczaj szeroko i praktycznie pusto. A ile się człowiek naogląda po drodze. Codziennie coś nowego, kopalnia wrażeń. Czasem takich, że Jesus Maria:)

text i foto: Dagmara Kowalczyk / TVN Turbo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)