Komentarze i galeria z etapu V rajdu Dakar 2016

Etap V w skrócie:
- koniec rajdu dla Rafała Sonika, w którego quadzie wybuchł silnik. Polak czekał, by do obozu doholowała go któraś z ciężarówek, ale chętny się niestety nie znalazł.

- rajdówki Peugeota wciąż poza zasięgiem rywali – nic wskórać nie może nawet Nasser Al-Attiyah, choć – jak sam podkreśla – daje z siebie 100%. Choć V etap znów należał do Loeba, Sainza i Peterhansela, po raz pierwszy Peugeot okazał słabość – problemy z elektroniką spowolniły Cyrila Despresa, który przez 100 km jechał z prędkością 50 km/h
- zwycięstwo Tobiego Price’a w klasie moto i nareszcie brak kary za przekroczenie prędkości dla Joana Barredy Borta
- sensacyjny nowy lider klasy ATV: Sergey Karyakin
- awans na fotel lidera klasy ciężarowej Federico Villagry (5 sek. przewagi nad Peterem Versluisem)- kłopoty faworytów: Alesa Lopraisa (pęknięta piasta = koniec jazdy), Ignacio Casale (awaria – duża strata na mecie), Adama Małysza (choroba wysokościowa = 30 min. straty), Benediktasa Vangasa (jechał na tylnym napędzie), Mohammeda Abu-Issy (akumulator)
- znakomita jazda Dąbrowskiego i Czachora, którzy startując z 92. pozycji, wyprzedzili po drodze prawie 50 rywali! Niestety kara 2h za wymianę skrzyni i duża strata na IV etapie zepchnęła ich na sam dół klasyfikacji rajdu

KOMENTARZE:
Rafał Sonik:
- Na wysokości 4593 m n.p.m. silnik wypluł cały olej i quad nie mógł dalej jechać. Jeden z quadowców wziął mnie na hol i dociągnął do małej miejscowości. Dalej nie mógł, bo sam miał uszkodzone sprzęgło. Stanąłem na końcu długiej prostej, w miejscu ograniczenia prędkości do 30 km/godz. tak, aby każdy przejeżdżający widział mnie już z daleka. Miejscowi zawinęli mnie w koce i dali kawę. Było bardzo zimno, a potem zaczął padać deszcz. Spędziłem tam kilka godzin, aż do momentu kiedy przejechały wszystkie quady i samochody, a pojawiły się ciężarówki. One nie mogły mnie wziąć na hol, bo nie widziałyby mnie w lusterkach. Żaden zawodnik nie zdecydował się ciągnąć mnie przez 120 km po górach, więc musiałem dotrzeć na biwak w Uyuni z pomocą miejscowych. Trzeba teraz zachować zimną krew. Muszę się umyć i wyspać. Nic mnie nie boli, nie mam siniaków, jestem w dobrej formie. Nie dzieje się nic, co by zmniejszało moje szanse w kolejnych etapach. I tak się powinno jeździć w Dakarze. Tylko z odrobiną więcej szczęścia…  Patrząc z krótkiej perspektywy, sytuacja jest fatalna, bo położyła nas usterka, której nie dało się zapobiec. Jednak warto pamiętać, że przez cztery ostatnie lata nie miałem w ogóle pecha. Ileż można? Teraz w końcu mnie dopadł i od razu podwójnie. Bo gdyby to nie był etap maratoński, mój serwis naprawiłby usterkę pierwszego dnia, a gdybyśmy nie byli w górach i na dodatek w burzy, to na pewno ktoś dociągnąłby mnie do mety.Jedziemy dalej, bo trzeba się uczyć. Żeby wygrywać, trzeba tu być. Będziemy też wspierać pozostałych w rywalizacji Polaków.

Marek Dąbrowski:
– Jesteśmy sportowcami, nie poddajemy się. Walczymy do końca. Dziś wyprzedziliśmy na trasie 55 samochodów. Startując z 99 pozycji ukończyliśmy etap na 29 miejscu. Udało nam się dobrze przejechać odcinek i sporo odrobić.

Jacek Czachor:
- Mieliśmy 100 km bardzo zalanych tras, a np. Kuba Przygoński, który jechał przed nami, uniknął deszczu. Etap uważam za udany. Byliśmy dziś na 29 pozycji, ale jutro będziemy chcieli ją poprawić. Przed nami są zawodnicy, którzy reprezentują słabszy poziom od naszego, ale nie chcą nas przepuszczać i musimy się przebijać do przodu.

Kuba Przygoński:
- Boliwia przywitała nas deszczem, gradem i śniegiem. W dodatku jesteśmy bardzo wysoko, co jest mocno odczuwalne – wszyscy są jakby spowolnieni. Samochód też trochę wolniej jedzie. Najważniejsze jednak, że dobrze nam się jechało, zachowaliśmy dobre, równe tempo. Bardzo uważałem na kamienie, bo widziałem wielu zawodników, którzy łapali kapcie. Jedziemy coraz szybciej, a ja coraz pewniej czuję się w samochodzie. Zaczęły się prawdziwie dakarowe, ciężkie odcinki, więc pojawia się coraz więcej problemów technicznych, ale trzeba je likwidować. Dziś mieliśmy duże kłopoty ze sprzęgłem, przez co praktycznie go nie używałem. Na szczęście poważniejsze awarie nas omijają. Mam nadzieję, że pozostałych Polaków również już nie będą dotykać i teraz będziemy mieli z górki.

Adam Małysz:
– Po dobrym rozpoczęciu odcinka niestety złapaliśmy kapcia. A po wymianie koła dopadła mnie choroba wysokościowa. Większość dzisiejszego oesu jechaliśmy na ponad 4000 metrów nad poziomem morza. Potworny ból głowy nie pozwolił mi rywalizować na całego. Ale nie tracę optymizmu. Jutro wracamy do walki.

Kuba Piątek:
- Nie mogłem jechać na sto procent, bo miałem usterkę motocykla. Wyciekł olej z teleskopów, przez co były one niesprawne, a w dodatku olej kapał na tarczę i zacisk hamulca, który momentami w ogóle nie działał. Takie usterki są nieuniknione, bo zrobiliśmy już ponad 3500 km, które muszą dawać się pojazdom we znaki. W dodatku jesteśmy po etapie maratońskim, więc przejechaliśmy bez serwisu 1200 km, a olej powinniśmy zmieniać po sześciuset.

Carlos Sainz:
- W porządku, nawet nie jestem bardzo zmęczony. Mieliśmy dobry dzień, w dodatku niezbyt gorący. Duża wysokość pomaga w kwestii temperatury, ale nie pomaga z powodu braku powietrza. Na początku nie jechałem zbyt szybko, ponieważ nie chciałem przebić opony. Później wszystko poszło dobrze. Jestem zadowolony, żadnych problemów. Oczywiście walka nadal trwa, przed nami jeszcze długa droga. Jak na razie samochód sprawuje się naprawdę dobrze bez względu na warunki. Nie mogę na nic narzekać poza – oczywiście – 14 minutami, które straciłem w pierwszym dniu, a to dużo jak na Dakar. Trudno będzie odrobić tę stratę, ale mamy jeszcze wiele kilometrów do przejechania.

Benediktas Vanagas:
- Na samym początku odcinka dojazdowego pojawiły się problemy z przednim  dyferencjałem. A przed nami 300 km dojazdówki plus tyle samo na odcinku  specjalnym. W rezultacie wystartowaliśmy w tym etapie tylko z tylnym napędem.  Zapowiadało się, że to będzie bardzo zły dzień, a mamy całkiem przyzwoity wynik.  Etap maratoński to bez wątpienia test niezawodności sprzętu oraz próba  wytrzymałości, uporu i motywacji zawodników.

Sebastian Rozwadowski:
- Pierwszy dzień odcinka maratońskiego  był dość długi i nieprzyjemny. Dużo jazdy w kurzu, bo znów wyprzedzaliśmy wiele  pojazdów, zwłaszcza motocykli i quadów. Niestety jakieś 150 km przed metą  straciliśmy wspomaganie kierownicy. Benediktas jakimś nadludzkimi siłami  doprowadził Toyotę w jednym kawałku do mety, co oczywiście spowodowało duże  straty czasowe. Po mecie był tak wyczerpany na dojazdówce, że musieliśmy we  dwóch kręcić kierownicą i ledwo dawaliśmy radę. Motywacja czyni cuda!

Cyril Despres:
- Samochód jedzie: jest olej, woda i ropa. To musi być problem z elektroniką, bo przez blisko 100 km nie mogłem rozpędzić się ponad 50 km/h. Zatrzymaliśmy się, próbując zlokalizować problem, ale nie mogliśmy nic znaleźć. Potem drugi raz stanęliśmy, a Rumain Dumas pomógł nam na holu pokonać trudny podjazd. Dakar jeszcze się nie zakończył, za nami dopiero 5. dzień. Wcześniej nasz cel nie był ściśle określony. Teraz jesteśmy na 22. pozycji i wiemy, o co walczymy.

Nasser Al-Attiyah:
- To nieprawdopodobne! Wczoraj i dziś jechałem tak szybko jak nigdy w życiu. Jeśli spytacie Matthieu, potwierdzi, że daliśmy z siebie więcej niż 100%. Ale nie mieliśmy żadnych szans z Peugeotami, żadnych! To niemożliwe, jeśli coś ich nie zatrzyma, trudno będzie je dogonić. Peugeot wykonał kawał dobrej roboty, czego dowodem są dwa dni maratońskie bez żadnej usterki (Nasser pewnie nie słyszał jeszcze o awarii Despresa – przyp. red). Od pierwszego dnia po dziś zwyciężyli każdy etap. Cisnę jak diabli i nie mogę ich dogonić. Jestem pod wrażeniem. Wykonali kawał dobrej roboty i mnóstwo testów przez ostatni rok. Brawa dla Peugeota! Są niezwykli. Buggy są bardzo szybkie w każdych warunkach, nawet na najszybszych fragmentach trasy.  Problemem jest to, że MINI nie rozwinęło się. Ale zrobiliśmy, co można było. Teraz muszę się skoncentrować na własnej jeździe.

Toby Price:
- Ten etap maratoński był szczególnie trudny. Dziś nie brakowało pułapek nawigacyjnych. Moim celem było utrzymanie się w czołówce. Ale gdy dogoniłem kilku kolegów, wpadłem w ich kurz i popełniłem kilka drobnych błędów, ponieważ bałem się odwracać wzrok od drogi. Trasa była lekko zwariowana, a ja byłem nieźle nakręcony. Jutro przed nami kolejny długi etap. Dziś walczyliśmy w otwartej przestrzeni, gdzie można było mocniej docisnąć, dopiero ostatnie 30-40 km były trudniejsze pod względem nawigacji.  Gdy dało się, atakowałem, ale gdy trzeba było, odpuszczałem  i ostatecznie przywiozłem dobry rezultat. Wygrałem etap, nie wiem, który jestem w generalce, ale jaram się i cieszę się ze wszystkiego. W kolejnych dniach zamierzam nie odpuszczać. Trzymajcie kciuki, bo czeka nas jeszcze długa droga. Za nami dopiero piąty dzień. Wszystko się jeszcze może wydarzyć. Będę się starał. Motocykl jest w dobrej kondycji, nie miałem wywrotki, na nic nie narzekam. Pod koniec etapu zaczynałem się martwić o opony, trudno mi było utrzymać się na śliskiej trasie, ale miałem z tego niezłą uciechę.

Paulo Goncalves:
- To był trudny, maratoński dzień. Wczoraj był ważny etap, a dziś niemniej ważny, na dodatek z wyjazdem na duże wysokości, które spowodowały u mnie ból głowy. Generalnie jestem zadowolony, ponieważ mój motocykl sprawował się bardzo dobrze przez całe dwa dni. Moje wyniki też są niezłe. Zobaczymy, co będzie dalej. Jutro czeka nas kolejny długi etap, 500 km jazdy, więc teraz musimy odpocząć. Na dzisiejszym odcinku pierwsze i ostatnie sto kilometrów były bardzo wymagające pod względem nawigacji, ale udało mi się znaleźć właściwą trasę. Maratony są zawsze ciężkie, bo w sumie przez te 2 dni pokonaliśmy 1700 kilometrów, z czego 800 km na czas. Plus duże wysokości. Ale myślę, że drugi tydzień będzie jeszcze trudniejszy. Joan [Barreda Bort] miał pecha, bo za późno zahamował przed strefą limitu prędkości, ale takie rzeczy się zdarzają. Jestem pewien, że to odrobi. Kary nie powinny mieć znaczenia, bo przed nami jeszcze wiele godzin walki. 5-6 minut nic nie znaczy.

Dakar 2016 - klasyfikacja po etapie V:

SAMOCHODY
Miejsce
Kierowca
Pojazd
Czas Strata
Kary
1 Loeb
Peugeot 13:17:25 - -
2
Peterhansel
Peugeot 13:25:13 00:07:48 -
3
Sainz
Peugeot
13:30:5100:13:2600:01:00
4
Al-Attiyah MINI 13:31:41 00:14:16 00:01:00
5
Poulter
Toyota
13:36:03 00:18:38 -
6
De Villiers
Toyota
13:39:2000:21:55-
7
Hirvonen
MINI 13:40:49 00:23:24 -
8
Ten Brinke
Toyota
13:48:2500:31:0000:02:00
9
Vasilyev Toyota 13:50:52 00:33:27 00:01:00
10
AlRajhi
Toyota
13:55:0800:37:4300:05:00
...14 Przygoński MINI 14:15:01 00:57:36 -
...20
Małysz
MINI
14:39:54 01:22:29 -
...29
Zapletal
Hummer
15:24:21 02:06:56 -
...30
Vanagas
Toyota
15:34:52 02:17:27 00:08:30
...90
Dąbrowski
Toyota
24:39:2611:22:0102:00:00
MOTOCYKLE
1 Goncalves
Honda 14:30:07 - -
2
Svitko KTM 14:31:52 00:01:45 00:01:00
3
Price
KTM 14:31:54 00:01:47 -
4
Barreda Bort
Honda
14:32:3400:02:2700:06:00
...35
Piątek KTM 15:20:21 00:50:14 -
...93
Berdysz
KTM
18:29:45 03:59:38 00:05:00
QUADY
1
Karyakin Yamaha 16:55:26 -
-
2 Hernandez
Yamaha 17:00:21 00:04:55 -
3
Patronelli A.
Yamaha
17:01:0900:05:4300:01:00
4
Patronellli M.
Yamaha
17:10:3600:15:1000:09:00
OUT
Sonik
Yamaha
- - -
CIĘŻARÓWKI
1 Villagra Iveco
14:09:13 - -
2 Versluis MAN
14:09:18 00:00:05 -
3
Stacey
MAN
14:09:34 00:00:21 00:02:00
4
De Rooy
Iveco
14:15:03 00:05:50 00:02:00
5
Mardeev
Kamaz
14:18:0200:08:49-

Źródło komentarzy: dakar.com, materiały prasowe zespołów, tłumaczenie: własne, fot: Red Bull, X-Raid, Peugeot Total, KTM, Honda, Husqvarna, Yamaha, ASO, DPPI, Orlen Team, Mateusz Szelc, malysz.pl, Imperial Toyota, Renault Argentina, Kamaz, Bonver, Eurol Veka MAN, Ginaf, Team De Rooy, Marian Chytka, Willy & Nick Weyens, Edgaras Buiko, Riwald Dakar Team

Oceń ten artykuł
(0 głosów)