Blog Dagmary Kowalczyk - każdy ma swój Dakar

DSC_0059Po powrocie z odcinka kierowca oddaje kluczyki i rusza pod prysznic. Albo na kolację. Wtedy pole do popisu mają mechanicy. I to właśnie oni mają tu, na Dakarze najbardziej przekichane.

Siedzimy wieczorem z Darkiem Żyłą, dziś kierowcą, rok temu – mechanikiem Piotra Beaupre. Poznał maraton i z jednej, i z drugiej strony. Jak jest? Po kilkunastu godzinach grzebania, rozkręcania, przeglądania, sprawdzania każdej części, trzeba jeszcze przejechać odcinek dojazdowy. Czyli 500, 700, 800 kilometrów. I to często potężnymi, serwisowymi ciężarówkami.

Nawet przed dniem przerwy wokół pracują agregaty, piłują szlifierki, stukają młotki. Motocykle kompletnie nie przypominają maszyn, na których czołówka wyciąga 180 km/h. To samo samochody. Poznajecie na zdjęciach Opla i MINI? Rozebrane praktycznie do ostatniej kosteczki, a jeszcze trzeba to wszystko poskładać.

Kiedy odpoczynek? Po powrocie do domu. Staszek, mechanik Łukasza Łaskawca odchoruje Dakar dopiero w Polsce. Teraz codziennie jadę na adrenalinie. Musi jej starczyć jeszcze na tydzień.

Text i foto: Dagmara Kowalczyk / TVN Turbo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)