Komentarze i galeria z etapu VII rajdu Dakar 2016

KOMENTARZE:
Adam Małysz:
– To było prawdziwe piekło Dakaru. By dotrzeć na metę, pokonaliśmy prawie 800 kilometrów na holu za ciężarówką serwisową, z przeżyciami, jakich nie życzę nikomu. Zatrzymywaliśmy się co kawałek i reperowaliśmy przód auta, bo urywał się zaczep. W górach dwa razy prawie straciłem przytomność. Uratował mnie tlen z jakiejś zabłąkanej karetki. Odcinek przejechaliśmy po ciemku, w odległości dwóch metrów za ciężarówką, cały czas się pilnując. Mimo że hol był sztywny, to non stop go wyrywało. Może i dobrze, że po tych półkach skalnych jechaliśmy po ciemku, bo gdyby było jasno, to nie wiem, czy bym nie wysiadł ze strachu… Jestem zmęczony, rozczarowany i zły. Nie znamy przyczyny awarii. To się okaże pewnie za parę godzin. Skrzynia jest cała, biegi wchodzą, auto nie jedzie. Nie ma sprzęgła, które jednak nie jest spalone, a najprawdopodobniej się rozpadło. Przyczyna wyjaśni się na biwaku. Jedno jest pewne – nie poddaliśmy się, a mogliśmy rzucić zabawki w cholerę i wrócić do domu. Zobaczymy, jakie dostaniemy kary i czy w ogóle organizatorzy pozwolą nam dalej jechać. Kiedy dotarliśmy na metę, nikogo już na niej nie było. Ale mamy ślad zapisany w GPS-ie, więc będziemy chcieli nadal walczyć. Nie ukrywam, że jestem mocno zawiedziony tym, iż awarii nie udało się naprawić na miejscu. Byłem przekonany, że jesteśmy z Xavierem w najlepszym zespole na świecie. Kiedy niedawno defekt skrzyni biegów mieli Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem, mechanicy skutecznie pomogli im na trasie. Tymczasem ciężarówka serwisowa X-Raidu nie miała nawet części zapasowych do naszego Mini i musieliśmy zaliczyć te kilkaset kilometrów kaskaderskiej jazdy. Mam nadzieję, że przynajmniej nie na darmo i w poniedziałek znów ruszymy na trasę.

Kuba Piątek:

– Tuż przed startem drugiej części podzielonego dziś odcinka specjalnego zaczęło mocniej padać. Na ósmym kilometrze przez trasę zaczęła płynąć rzeka. Nurt był bardzo rwący. Wszedłem w rzekę z motocyklem, żeby przepchać go na drugą stronę. Woda przewróciła mnie razem z motocyklem i porwała go ze sobą. Motocykl przepłynął jakieś dwadzieścia metrów, zahaczył o coś i zatrzymał się. Nie zdążył spaść do wodospadu, który był kawałek dalej. Miałem szczęście w nieszczęściu. Jak zobaczył to jadący za mną zawodnik, zawrócił wszystkich pozostałych i wrócili na start. Byłem ostatnim, który pojechał w tych warunkach. Zaraz potem drugą część etapu odwołano. Nawet udało się odpalić zalany motocykl, przejechałem nim jeszcze dwa kilometry, ale później stanął i już nie był w stanie jechać. Już takie moje szczęście, jak coś takiego ma się przytrafić, to przytrafi się mnie. Zawodnik przede mną przejechał bezproblemowo, a ja startowałem dwie minuty po nim i już się nie dało. Wróciłem na biwak helikopterem, a motocykl przyjedzie ciężarówką. Dotrze pewnie późno w nocy albo jutro, więc przed mechanikami długi dzień i noc pracy. Będziemy mogli go naprawić, żadne kary nie będą naliczone

Kuba Przygoński:
– Zerwał nam się pasek klinowy, który napędza wspomaganie kierownicy oraz chłodzenie samochodu. Musieliśmy się zatrzymać, by to naprawić. Na szczęście mieliśmy wszystkie potrzebne części i narzędzia, ale ze 20-25 minut straciliśmy. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie i to wciąż na dobrej pozycji.

Jacek Czachor:
– Na trzydziestym kilometrze pękła mi śruba od siedzenia, które zaczęło się wyginać. Było mi bardzo niewygodnie, przez co źle mi się nawigowało. Popełniliśmy jeden błąd, na którym trochę straciliśmy, gdyby nie to, moglibyśmy powalczyć o piętnaste miejsce.

Marek Dąbrowski:
– Trzeci dzień ustawiamy sobie dobrą pozycję na drugą część rajdu. Udało nam się i startujemy już w grupie pierwszych dwudziestu zawodników. Samochody startują w odstępach dwuminutowych, więc nie ma aż takiego kurzu i jest lepiej. Warunki są w kratkę: raz pada deszcz, później jest bardzo gorąco, a po chwili pada śnieg.

Benediktas  Vanagas:
- W pierwszej  części odcinka w Boliwii zobaczyliśmy auto Adama Małysza, który wypadł z drogi i  ugrzązł w piasku. Sebastian już miał  przygotowaną linę i bez wahania zatrzymaliśmy się, żeby kolegom pomóc.  Zjechaliśmy z drogi i sami utknęliśmy w piasku. Zanim się wydostaliśmy,  straciliśmy około 6 min. Szkoda, że próba była nieskuteczna.

Sebastian Rozwadowski:
- Zahamowaliśmy,  zjechaliśmy z drogi i ustawiliśmy naszego Black Hawka tak, aby można było Adama  wyciągnąć i sami się zakopaliśmy. Straciliśmy tam trochę czasu zanim udało się  wyjechać. Niestety, Adam został. Do tej pory nie wiem, jak wydostał się z tej  pułapki.

Gerard De Rooy:
- Popełniliśmy błąd w nawigacji – po prostu skręciłem w lewo zamiast w prawo. Cofając się, straciłem 40, może 50 sekund. To był trudny oes, sporo hamowałem, ale wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Nie jest źle, ponieważ w pierwszym tygodniu przeważały trasy w stylu WRC, które nie są moją specjalnością. Liczę, że w kolejnym tygodniu na wydmach będzie jeszcze lepiej. Ufam mojej ciężarówce. Nikt nie spodziewał się, że Kamaz będzie miał kłopoty, ale jestem pewien, że oni jeszcze wrócą do walki.

Carlos Sainz:
- Jesteśmy zadowoleni. Po wpadce w pierwszym dniu rajdu nie spodziewałem się tak dobrego rezultatu na półmetku. Zatrzymaliśmy się wtedy na 14 minut i prawie wypadliśmy z rywalizacji. Potem staraliśmy się odrabiać tę stratę, odrabiać i odrabiać. I próbowaliśmy sięgnąć po zwycięstwo. Dziś nam to się udało.  Moja strategia? Nie poddawać się!

Nasser Al-Attiyah:
- Dziś straciliśmy nieco mniej czasu do Peugeotów, więc są powody do radości. Wszystko co teraz możemy uczynić, to atakować. Walka z Peugeotami będzie trudna, ale wygląda na to, że nawet ich nie omijają kłopoty. Przed nami jeszcze kilka ekstremalnie trudnych odcinków. W ciągu tego tygodnia dawałem z siebie wszystko, nawet oglądając ich plecy. Zobaczymy jak będzie dalej. W tym momencie jestem daleko przed innymi rajdówkami z napędem 4x4. Będę się starał obronić moją pozycję, a nawet zakończyć rajd na podium, co będzie dużym osiągnięciem.

Sebastien Loeb:
- Pierwsza część oesu była wspaniała. Cały czas atakowaliśmy i zdobyliśmy sporą przewagę. Przed startem do drugiej części pojawił się jednak problem z silnikiem. Samochód pracował mniej lub bardziej, ale jakoś działał. Wystarczyło to jednak, by nas zdekoncentrować, przez co w rezultacie popełniliśmy błąd w nawigacji. Potem zachowanie silnika wróciło do normy, a wtedy odpaliliśmy dopalanie. Problem dotyczył sterownika turbosprężarki, ale już jest OK. Rano byłem bardzo zmotywowany, by odzyskać fotel lidera. Nie wszystko poszło po naszej myśli, ale prowadzimy i to się liczy. Przed nami ciężka praca na kolejnych etapach. Następne trzy dni będą pełne pułapek, ale będziemy się starać robić wszystko, co w naszej mocy. Naszą jedyną strategią jest atak i wykręcanie dobrych czasów.

Toby Price:
- Przez ostatnie dwa dni jechałem jako pierwszy z motocyklistów. Wczoraj zwyciężyłem, a dziś jeszcze nie znam swojego rezultatu, bo zawodnicy, którzy zatrzymali się, by pomóc Matthiasowi, na pewno odzyskają stracony czas. Jestem zadowolony z mojej dzisiejszej jazdy. Na mecie przywitała mnie flaga australijska – to bardzo miłe mieć kibiców tak daleko od domu. Dobrze jest mieć innych na oku. Nie wolno mi tracić czujności, bo to proszenie się o kłopoty. Póki co cieszy mnie praca, jaką wykonałem. Ale mechaniczny lub nawigacyjny błąd może wszystko zaprzepaścić. Moim celem jest ukończenie rajdu, najlepiej na jego podium. Zobaczymy... Pierwszy tydzień był dobry, bez istotnych błędów. Założyłem sobie, aby dzień przerwy spędzić, będąc sklasyfikowanym na wysokiej pozycji.

Paulo Goncalves:
- Na samym początku oesu zatrzymałem się, by pomóc Matthiasowi Walknerowi, który zaliczył upadek. Czekałem przy nim do momentu, aż nadjechał Pablo Quintanilla. Pierwsza część oesu wymagała dobrej nawigacji, a później wjechaliśmy w sieć wyschniętych koryt rzek. W drugiej części, już za strefą neutralizacji, lało jak z cebra. Miałem aż pietra, bo krople zamieniały się w płatki śniegu, ale pod koniec nieco przejaśniło się. Jestem dość zadowolony z dzisiejszego dnia, a nawet całego tygodnia. Jeśli uda mi się to powtórzyć w drugim tygodniu rajdu, będę zachwycony. Ale myślę, że czekają nas zupełnie odmienne etapy, więc jeszcze zobaczymy.

Dakar 2016 - klasyfikacja po etapie VII:

SAMOCHODY
Miejsce
Kierowca
Pojazd
Czas Strata
Kary
1 Loeb
Peugeot 21:46:28 - -
2
Peterhansel
Peugeot 21:48:50 00:02:22 -
3
Sainz
Peugeot
21:51:1800:04:5000:01:00
4
Al-Attiyah MINI 22:04:04 00:17:36 00:01:00
5
Hirvonen
MINI
22:19:2100:32:53-
6
De Villiers
Toyota 22:20:09 00:33:41 -
7
Poulter
Toyota
22:26:4700:40:19-
8
AlRajhi
Toyota
22:29:1900:42:5100:05:00
9
Vasilyev Toyota 22:40:14 00:53:46 00:01:00
10
Spataro
Renault
23:02:1301:15:4500:01:00
...15 Przygoński MINI 23:37:55 01:51:27 -
...23
Zapletal
Hummer
25:09:40 03:23:12 -
...27
Vanagas
Toyota
25:29:53 03:43:25 00:05:30
...66
Dąbrowski
Toyota
33:54:2712:07:5902:00:00
???
Małysz
MINI
???
???
???
MOTOCYKLE
1 Goncalves
Honda 22:52:30 - -
2
Price KTM 22:55:42 00:03:12 -
3
Svitko
KTM 23:01:54 00:09:24 00:01:00
...29
Piątek KTM 24:13:13 01:20:43 00:01:00
...82
Berdysz
KTM
30:05:24 07:12:54 00:05:00
QUADY
1
Patronelli A. Yamaha 27:02:31 -
00:01:00
2 Patronelli M.
Yamaha 27:06:07 00:03:36 00:09:00
3
Karyakin
Yamaha
27:10:2200:07:5100:01:00
OUT
Sonik
Yamaha
- - -
CIĘŻARÓWKI
1 Versluis MAN
21:01:56 00:00:59 -
2
De Rooy
Iveco
21:07:27 00:05:31 00:02:00
3
Mardeev
Kamaz
21:12:4400:10:48-
4
Nikolaev
Kamaz
21:12:5000:10:54-
5
Stacey
MAN
21:13:2400:11:2800:02:00

Źródło komentarzy: dakar.com, materiały prasowe zespołów, tłumaczenie: własne, fot: Red Bull, X-Raid, Peugeot Total, KTM, Honda, Husqvarna, Yamaha, ASO, DPPI, Orlen Team, Mateusz Szelc, malysz.pl, Imperial Toyota, Renault Argentina, Kamaz, Bonver, Eurol Veka MAN, Ginaf, Team De Rooy, Marian Chytka, Willy & Nick Weyens, Edgaras Buiko, Riwald Dakar Team

Oceń ten artykuł
(0 głosów)