Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz 2. raz z rzędu triumfują w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych!

październik 25, 2015

Po pasjonującej walce i dramatycznych zwrotach akcji Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz reprezentujący zespół NAC Rally Team po raz drugi z rzędu triumfują w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych. - Takich zawodów w swojej karierze jeszcze nie przeżyłem! Losy tytułu rozstrzygnęły się - dosłownie! - na ostatnim oesie. Niezmiernie cieszę się, że osiągnęliśmy założony przez nas cel - mówi dwukrotny mistrz Polski, Paweł Molgo.

Finałowa runda RMPST, rajd Baja Inter Cars 2015, zorganizowana została na terenach poligonu wojskowego w okolicach Żagania i Szprotawy. Załoga NAC Rally Team stanęła na jej starcie w roli liderów mistrzostw, mając jednak świadomość, że tuż za jej plecami czają się groźni rywale w osobach Piotra Białkowskiego i Bartosza Momota, którzy z racji miejsca swego zamieszkania na rajdzie mogli czuć się niemal jak w domu. Teoretyczne szanse na zwycięstwo w całym cyklu zachowywał również duet Marcin Łukaszewski - Magda Duhanik, który mógłby sięgnąć po tytuł w sytuacji, gdy dwie poprzedzające go załogi nie dotarły do mety zawodów.

Rajd rozpoczął się po myśli Pawła Molgo i Janusza Jandrowicza, którzy na piątkowym prologu wywalczyli 2. czas, finiszując jedną sekundę za BMW Łukaszewskiego i Duhanik. Pierwszy z sobotnich oesów "Karliki", na dodatek najdłuższy, bo blisko 70-kilometrowy, okazał się jednak katastrofą. - Nie mam pojęcia, czemu tak źle nam poszło! - mówi Paweł Molgo. - Na nasz słaby rezultat złożyło się kilka czynników. Miałem wrażenie, jakbym nie potrafił się dobudzić, jechałem zbyt zachowawczo. Na dodatek na trasie zaskoczyły nas fragmenty nieomal przeprawowe, których w ogóle się nie spodziewaliśmy. Mieliśmy wrażenie, jakbyśmy wjechali naszą Toyotą do jeziora! Woda wlewała się do kabiny, przednia szyba, choć jest ogrzewana, zupełnie zaparowała, a w ferworze walki połamaliśmy ściągaczkę, która zwykle ratowała nas w takich momentach. Chwilami walczyłem z zerową widocznością. Na domiar złego woda dostała się gdzieś do instalacji elektrycznej, a wtedy zaczął przerywać silnik.

Na mecie oesu załoga NAC Rally Team zameldowała się z 3. czasem, przegrywając z Hummerem Białkowskiego i Momota o ponad 4 minuty, i na tę chwilę żegnając się z tytułem mistrzowskim. Niepowodzenie to odbiła sobie na kolejnym, 20-kilometrowym oesie "Szprotawa", który w sobotę zawodnicy pokonywali aż trzykrotnie. Za każdym razem Toyota Hilux Pawła Molgo i Janusza Jandrowicza osiągała najlepszy czas przejazdu, co w obliczu kłopotów technicznych BMW Łukaszewskiego i Duhanik, pozwoliło obrońcom tytułu awansować na 2. miejsce w klasyfikacji rajdu.

W niedzielę zawodnicy mieli zadanie dwukrotnie zmierzyć się z 70-kilometrowym oesem "Karliki", który miał zadecydować o końcowych wynikach rajdu i mistrzostw. - Sytuacja wydawała się klarowna - relacjonuje Paweł Molgo. - W rajdzie prowadzili Białkowski i Momot, do których traciliśmy niecałe 4 minuty. Z kolei nasza przewaga nad Łukaszewskim i Duhanik wynosiła 4,5 minuty, co pozwalało nam czuć się dosyć komfortowo. Do czasy gdy... na pierwszym z niedzielnych oesów przebiliśmy oponę! Wymiana koła zajęła nam blisko 5 minut, na mecie nasza strata do rywali wyniosła prawie 6 minut. Przed chwilą byliśmy w niebie, a nieoczekiwanie wylądowaliśmy w piekle: spadliśmy na 3. miejsce w klasyfikacji rajdu...

Przed finałowym oesem Białkowski i Momot mogli czuć się niemal pewnymi zwycięzcami zawodów oraz mistrzostw Polski. Ostatnią szansą na obronę tytułu przez załogę NAC Rally Team było przegonienie szybkiego duetu Łukaszewski - Duhanik, który miał nad nią minutę przewagi.

- Stało się dla mnie jasne, że w tym momencie wszystko musimy postawić na jedną kartę - opowiada Molgo. - Za wszelką cenę chcieliśmy odrobić tę minutę czasu i awansować na 2. miejsce w rajdzie. Chyba nigdy w życiu tak szybko nie jechaliśmy! Nasi rywale w BMW również nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Ale w połowie oesu, po pół godzinie szalonej jazdy, naszym oczom ukazał się widok, którego nikt z nas się nie spodziewał! Obok trasy stał pogruchotany Hummer Białkowskiego i Momota, który chwilę wcześniej musiał zaliczyć rolowanie! Bez namysłu zahamowaliśmy, ale widząc, że nasi koledzy pokazują, że wszystko OK i możemy jechać dalej, ruszyliśmy w kierunku mety. Ostatnie kilometry pokonałem w tempie spacerowym, aby przypadkiem nas również nie spotkało jakieś nieszczęście. Zwycięstwo w Baja Inter Cars nie było już dla nas priorytetem - najważniejsze było mistrzostwo Polski. Mogę przyznać się, że rajd ukończyliśmy nieomal z rozpędu, bo tuż przed finiszem skończyło nam się sprzęgło...

Ostatecznie na mecie zawodów Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz odnotowali stratę 3 min. 51 sek. do zwycięskich Marcina Łukaszewskiego i Magdy Duhanik. - Wystartowaliśmy do odcinków z nastawieniem sportowym – mieliśmy sporo strat do prowadzącej dwójki, ale zdecydowaliśmy się jechać szybko - komentował Marcin Łukaszewski. - Fajny odcinek na drugim przejeździe zmienił się znacznie – wykrzykniki w opisie, które już wykreśliliśmy, pojawiły się z powrotem i to ze zdwojoną siłą. Było dużo skoków, nierzadko wszystkie koła odrywały się od ziemi. Dla nas rajd skończył się dobrze, szkoda jednak, że konkurenci zakończyli w ten sposób.

Choć rajdu nie wygrała, załoga NAC Rally Team najważniejszy cel jednak osiągnęła, po raz drugi z rzędu triumfując w klasyfikacji generalnej Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. - Bardzo cieszę się z obrony tytułu mistrzowskiego! - mówi Paweł Molgo. - Sébastien Ogier powiedział kiedyś, że oznacza to – przy zachowaniu wszelkich proporcji - iż pierwszy tytuł również zdobyliśmy nieprzypadkowo. Współczuję naszym rywalom, którzy okazali się godnymi konkurentami. Ale niestety tak bywa w motosporcie. Do zwycięstwa potrzebna jest szybka jazda, niezawodny sprzęt, chłodna kalkulacja i... odrobina szczęścia, którego nam nie zabrakło. Co ciekawe, w tym sezonie wszystkie czołowe załogi miały kłopoty na własnym podwórku: my nie ukończyliśmy rundy w Warszawie, Łukaszewski w Szczecinie, a Białkowski w Szprotawie. Bardzo podoba mi się, w jakim kierunku rozwijają się Rajdowe Mistrzostwa Polski Samochodów Terenowych - startują w nich coraz lepsze auta, jeździmy coraz szybciej, rywalizacja stała się bardzo wyrównana. O przyszłym sezonie na razie jeszcze nie myślę. Teraz zamierzamy skoncentrować się na Afryce!*

***

W grupie T2 rajd Baja Inter Cars 2015 zwyciężyli Robert Kufel i Daniel Dymurski, którzy pokonali Klaudię Podkalicką i Błażeja Czekana oraz Marcina Sobiecha i Inez Kielibę.

W grupie TH triumfowali Łukasz Skoczeń i Grzegorz Ślęczka, którzy uplasowali się jednocześnie na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej rajdu. 2. miejsce w TH i 4. w "generalce" wywalczyli Piotr Gadomski i Tomasz Widera, którzy sięgnęli w swojej grupie po tytuł mistrzowski. - Na prostej startowej ostatniego odcinka urwała się półoś i musieliśmy jechać tylko na tylnym napędzie - komentował na mecie "Gibon". - Było nam to mocno nie na rękę, bo rywalizowaliśmy o punkty do klasyfikacji końcowej – w czołówce grupy TH było bardzo ciasno. Po drodze spotkaliśmy naszego głównego rywala, który stał popsuty, więc od razu poprawił nam się humor. Sezon mieliśmy udany, wygraliśmy w grupie trzy ostatnie rajdy, tu zajęliśmy drugie miejsce, ale auto, którym jechał Łukasz Skoczeń było poza naszym zasięgiem. Planujemy już przyszły sezon, być może będzie to pojazd grupy T1.3, czyli buggy napędzany tylko na tylną oś. Chcemy przy w miarę ograniczonym budżecie móc rywalizować w klasyfikacji generalnej.

W Rajdowym Pucharze Polski Samochodów Terenowych równych sobie nie mieli Tomasz Gołka i Filip Gołka, którzy wygrali w grupie S1. W "seryjnej" grupie S2 zwycięstwo odniosła załoga "Rajdos Ekipos" - Michał Goleniewski i Mateusz Król.

Wśród motocyklistów rajd wygrał Sebastian Kałużny. - Nie jechałem trzech rund pucharu, gdyż startowałem w mistrzostwach świata - mówił na mecie. - W Baja Inter Cars nie miałem problemów, trasa była dobrze przygotowana i ciekawa – lubię jeździć po piasku, więc zwycięstwo przyszło mi dość łatwo. Taka nawierzchnia wymagała siły i doświadczenia. Mniej ciekawe było lotnisko, tam trasa była mało techniczna – tylko proste odcinki i zakręty.

W grupie Q2 wygrał co prawda Maciej Albinowski, ale sukces w sezonie świętował Paweł Samek, który do Szprotawy przyjechał z ogromnym zapasem punktowym i pojechał bardzo zachowawczo. Zwycięstwo w grupie Q4 w całym sezonie 2015 drugim miejscem (za Arkadiuszem Lindnerem) przypieczętował także Piotr Ceklarz, którego powiedział na mecie: - Szczególnie ciężki był dla mnie początek rajdu – nigdy tu nie byłem i musiałem poznać charakterystykę odcinków. Poza tym pierwszą sobotnią próbę kończyłem bez powietrza w kole, ale wszystko skończyło się dobrze. Potem jechałem już dużo szybciej. W tak ciężkim terenie lepiej poradziły sobie quady 4x4. Choć z napędu drugiej osi korzystamy tylko czasem, do wyjechania z najgłębszych piasków, to jednak taki quad ma szersze opony, jest lepiej wyważony i ma więcej mocy.

Wśród załóg UTV wygrali Bartłomiej Piela z Mariuszem Sirockim.

MM

*Już za trzy tygodnie Paweł Molgo w duecie z Piotrem Domownikiem, szefem zespołu technicznego NAC Rally Team (który również nosi tytuł mistrza Polski RMPST wywalczony w 2007 roku) staną na starcie East African Safari Classic Rally. Tuż przed wylotem do Kenii, 7 listopada z zawodnikami zespołu NAC Rally Team będzie można spotkać się i wypić symboliczny kieliszek szampana na targach Off-Road Show Poland w Warszawie. 

Rajd podsumowuje Marcin Łukaszewski, zwycięzca Baja Inter Cars 2015:
Podsumownie Radju.

Rajd Baja Inter Cars Żagań Szprotawa 2015 - rajd podsumowuje zwycięzca zawodów Marcin Łukaszewski

Posted by Off-roadsport on 25 październik 2015


Zdjęcia NAC Rally Team (fot. Paweł Kalinowski):