LIST DO REDAKCJI: Sebastian Matyszczuk subiektywnie o Baja Drawsko 2014

10168910_749241725108741_1585972636_n1Minął niespełna tydzień od zakończenia Baja Drawsko, więc czas na podsumowanie na zimno, a że jestem po czteropaku będzie od serca – pisze Sebastian Matyszczuk, uczestnik Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych.

Rajd baja, jak sama nazwa w, nawiązuje do najlepszych imprez terenowych na świecie i jeśli chodzi o wysokie aspiracje, to by było na tyle. Sianowski Team Rajdowy w składzie Sebastian Matyszczuk, Rafał Grzywacz oraz dwie koszalińskie załogi  Janusz Jankowiak i Radek Radziwon oraz Sławek Karpiński i Zbyszek Peczyński wystartowaliśmy w imprezie, która miała być wyznacznikiem Polskiego Offroadu z najwyższej półki, a - jak się okazało - Rajdowy Puchar Polski Samochodów Terenowych był tylko wypełnieniem tła dla zawodników z licencjami rajdowymi startującymi w RMPST.

Początek przygotowań do rajdu jak zwykle zaczynamy od regulaminu technicznego, a że startujemy w klasie aut seryjnych, więc zakres zmian  w aucie niewielki - przynajmniej tak nam się wydawało do czasu badania kontrolnego, kiedy to się okazało, że sędziowie niewiele wiedzą o budowie terenowych rajdówek. Bardziej interesowało ich, czy jest klakson, chlapacze itp., a nie bardzo czy silnik jest oryginalny czy amortyzatorów jest 4 czy 8 w aucie seryjnym, o akumulatorze w oryginalnym miejscu już nie wspomnę. 1608480_748401288526118_2140240211_n1Po tak przeprowadzonym badaniu okazało się, że straciliśmy kilka dni na niepotrzebne dostosowanie aut do wymogów klasy seryjnej w RPPST.

Przeżyliśmy badanie, czas na kilka słów od organizatora. Słowo kilka w tym przypadku okazało się prorocze - odprawa zaczęła się dwie minuty przed czasem, więc jeśli ktoś przeszedł o wyznaczonej godzinie niestety nie załapał się na... ciężko powiedzieć na co, bo niczego się nie dowiedzieliśmy, no może po za tym, że chyba drukarnia się pomyliła z roadbookami dla Pucharu Baja, ale nie są pewni!

Jest badanie, jest odprawa, więc czas na prolog. Jedziemy do Kalisza Pomorskiego - piękne miasto na Pojezierzu Drawskim, które jest współorganizatorem Baja Drawsko. Rampa, kibice, orkiestra, wszystko pięknie. Na placu, gdzie zaparkowane były samochody rajdowe, pojawił się nawet Krzysztof Hołowczyc, można było sobie strzelić fotkę, po prostu Baja. Czekamy na start, w pierwszej kolejności startują zawodnicy z licencją - klasa T1, T2, TH, T4, Open, orkiestra napierdziela, feta, zabawa rewelacja, wszyscy pojechali, a my dalej stoimy na placu jak ten Hu... na weselu. Orkiestra się zawinęła, ludzie już poszli do domu, a my dalej stoimy, nie wiadomo po co. Przyszła nasza kolej, plac pusty, gość z tamburynem pije piwo pod sklepem, więc załogi drugiej kategorii mogą wystartować, tylko poprawią sobie rampę, bo się rozpadła!

10151539_749241278442119_3743434_n1Wystartowaliśmy, dojazd do superoesu 30 km pokonywany dwa razy nie szkodzi. Stoimy na starcie, mijają minuty, powiedziałbym, że powinniśmy wystartować z piętnaście minut temu, ale sędziowie wykazują stoicki spokój. W końcu któryś z sędziów stwierdził, że to nasza wina, bo powinniśmy ustawić się wcześniej. Być może start miał być w stylu Hannibal, ale nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem! Tak czy siak ostatnie załogi prolog pokonywały po zmroku!

Rajd toczy się dalej, jak ta śnieżna kula nabiera rozpędu, start do pierwszego etapu dwa razy po 80 km, strefa serwisowa po pierwszych 80 km - 30 min. Czas zadać sobie pytanie, czego nie naprawiać, a do czego w ogóle nie zaglądać, żeby się nie stresować podczas jazdy. Zadaję sobie pytanie, kto wymyślił czas naprawy auta terenowego po 100 km na poligonie w ciągu 30 min. Teoretycznie 50 procent aut nie powinno wystartować do następnego oesu, ponieważ nie spełniały wymogów bezpieczeństwa. Zdarzyło się nawet, że zagubiony delegat PZMot od spraw technicznych podszedł do jednego z naszych aut i stwierdził, że ma uprawnienia, aby nie dopuścić samochodu bez hamulców do dalszej jazdy, na co usłyszał, że lepiej żeby zajął się [CENZURA] tojtojami na bazie rajdu, które urągały wszelkimi standardami higieny. W regulaminie powinien być oddzielny zapis o szczepieniu na tężca.

1660580_294252304064776_1817344499_n1Rajd napiera do przodu, kolejne oesy kolejne serwisy piękna walka na trasie, roadbook przygotowany perfekcyjnie, dokładnie pomierzony, trasa oznaczona i dobrze opisana - pod tym względem nie ma do czego się doczepić. Powiedziałbym, że oprawę rajdu, regulamin przygotowała inna ekipa, natomiast trasę przygotowali NASI ludzie. Podsumowanie jest niestety smutne: PZM jest jedyną organizacją w Polsce, która może przeprowadzić zawody motorowe w randze mistrzowskiej, tak więc niestety, albo my się dostosujemy do monopolisty na tym rynku, albo „leśne dziadki” przełamią stereotyp takich skrótów jak PZPN, PZM itp.

Baja Drawsko jest off-roadem, jakiego nie znamy. Z jednej strony wspaniała walka na trasie, znani zawodnicy, auta z najwyższej półki rajdowej, z drugiej strony „leśne dziadki” z PZM oderwani od rzeczywistości rajdowej, nienadążający za bardzo szybko rozwijającym się off-roadem.

Sianowski Team Rajdowy pragnie podziękować Burmistrzowi Gminy i Miasta Sianów Maćkowi Berlickiemu, firmom: Matysz-drew Tartak Skibno, Zakład Przetwórstwa Mięsnego Grzywacz, Proauto Koszalin, Ice Serwis 4x4 Koszalin za wsparcie w przygotowaniu do rajdu oraz wszystkim zawodnikom startującym w Baja Drawsko.

Text i foto: Sebastian Matyszczuk

ZOBACZ TAKŻE: Baja Drawsko 2014 - rozgrzewka na prologu | Sobota na Baja Drawsko 2014 – wystrzałowa premiera | Niedziela na Baja Drawsko 2014 – bal debiutantów