Jeszcze o Baja Poland 2011: opinie Pawła Molgo i Klaudii Podkalickiej

Paweł Molgo:

- Trudno, abym nie był zadowolony z wyniku. Przed rajdem wszyscy ostrzegali, że najbardziej wymagający będzie etap sobotni. I faktycznie były to dwa długie oesy. Sobota przeszła jednak dość gładko, a kłopoty nieoczekiwanie spotkały nas w niedzielę na teoretycznie łatwiejszym etapie. Wtedy wpadliśmy autem do rowu, a później przez moją niefrasobliwość wylądowaliśmy na boku. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, nie uszkodziliśmy zanadto samochodu i dowieźliśmy pierwsze miejsce w klasie T2 do mety. W Szczecinie poczuliśmy mocno, co znaczy siła teamu – gdy wjechaliśmy do rowu, szczęśliwie złożyło się, że Piotrek (Domownik – przyp. AK) jechał tuż za nami i oczywiście zatrzymał się, by nam pomóc, w skutek czego straciliśmy niecałe 10 minut. Gdyby nie to, szansa na zwycięstwo prawdopodobnie by przepadła, bo na pewno tak szybko byśmy się nie pozbierali. Szczęście w nieszczęściu zatrzymaliśmy się dość blisko drogi i wydostanie nas nie było dużym problemem. Peterhansel, któremu zdarzyła się podobna przygoda, gorzej wylądował i Hołek musiał sporo objeżdżać, tracąc więcej czasu.   
Baja Poland 2011 to najtrudniejszy rajd w mojej dotychczasowej karierze. Bardzo długie oesy wymagały, aby samochód  był znakomicie przygotowany; były również sporym wyzwaniem dla naszej kondycji fizycznej. Na najdłuższym odcinku – co nas bardzo zadziwiło – mieliśmy kłopoty z paliwem! Do mety dojechaliśmy już na oparach, a na koniec jechałem wręcz tak, by oszczędzać paliwo. Okazało się, że bak (seryjny) w naszym Pajero wystarcza dokładnie na 180 kilometrów jazdy…
Przed nami rajdy w Czechach i na Słowacji. Prowadzimy w klasie T2, ale musimy być czujni, bo nasi rywale – Grzesiek Szwagrzyk i Piotr Chodzeń – są bardzo blisko. Walka o zwycięstwo trwać będzie zapewne do samego końca. Stawka jest bardzo wyrównana.

Klaudia Podkalicka:

- Ważne było by w ogóle dojechać do mety, a sama możliwość mierzenia się z takimi sławami jak Peterhansel i Hołowczyc, niesamowicie zagrzewała do walki - mówi zawodniczka. W sobotę jednak silnik w jej Pajero odmówił posłuszeństwa. Wydawało się, że tu zakończy się jej przygoda z rajdem, kiedy na pomoc przyszedł... jeden z kibiców, który nie dość, że wydobył silnik spod ziemi, to także sfinansował jego zakup! - Dzięki tej szybkiej akcji, mogliśmy znów wystartować w niedzielę. Mimo że już poza oficjalną klasyfikacją, chcieliśmy dojechać do końca, przede wszystkim właśnie dla kibiców. Nie mogłam ich zawieść. Żaden inny zespół pewnie nie podjąłby się wymiany całego silnika na trasie, ale dzięki moim mechanikom i ich całonocnej pracy, niemożliwe stało się możliwe!

(not i fot. AK)

ZOBACZ TAKŻE: Jeszcze o Baja Poland 2011 - wywiady z mety | Finał Baja Poland 2011 - dobra passa | Sobota na Baja Poland 2011: liczą się niuanse | Baja Poland 2011 – szybka relacja z półmetka sobotniego etapu | „Hołek” szybszy od „Petera”. Wystartowała Baja Poland 2011