Gyulai Várfürdő Cup 2011 – zmienny front atmosferyczny

IMG_1040Pogoda była głównym reżyserem zawodów  IV rundy RMPST - zawodów Gyulai Várfürdő Cup, które stanowiły zarazem kolejną eliminację międzynarodowego Pucharu FIA-CEZ. Najwięcej szczęścia, ale i umiejętności miał główny faworyt imprezy – Węgier Balazs Szalay, którego Chevrolet Blazer był ostatecznie o ponad 4 minuty szybszy od rywali. Po raz kolejny w tym roku najlepszym z Polaków był Konrad Sobecki startujący w parze z Rafałem Martonem – ekipa Tamexu wywalczyła miejsce piąte w klasyfikacji generalnej.

ZOBACZ TAKŻE: Prolog Gyulai Várfürdő Cup 2011 – pogodowa loteria | Zamieszanie wokół Prohun 500 – IV rundy RMPST. W zamian: Gyulai Várfürdő Cup

Już na prologu wiszące nad trasą ołowiane chmury straszyły zawodników, którzy nie wiedzieli, czy wybrać opony błotne (gdyby się rozpadało), czy szutrowe (gdyby jednak przyszło im ścigać się na suchej nawierzchni). Więcej szczęścia mieli ci, którzy zaryzykowali, zostawiając eMTeki w serwisie. Lunęło tuż po zakończeniu jazdy.

IMG_0529W sobotę niemal przez cały dzień było upalnie – trasa rajdu szybko przeschła i pokryła się kurzem, co nie przeszkadzało w rozwijaniu dużych prędkości – zwłaszcza Karoly’emu Fazekasowi, który został liderem. Wieczorem scenariusz z piątku się powtórzył – nadciągnęła chmura, ale tym razem burzowa i rozpadało się na dobre. Trwający całą noc deszcz zmienił diametralnie warunki na trasie.

– Pierwszy przejazd niedzielnego oesu był prawdziwym tańcem na błocie – opowiada Sławek Wasiak – A błoto jest tu specyficzne, strasznie klejące i śliskie. Było niewiarygodnie trudno, zero możliwości hamowania. Samochodu nie dało się opanować – ty dodajesz gazu, a on w poprzek. Trzeba było bardzo uważać. Na podświadomość działał widok biegnących wzdłuż trasy rowów; w jednym z nich wylądował zresztą Piotr Chodzeń. Dla nas, kierowców, było tyle roboty, że po dotarciu do mety pot lał się ze mnie ciurkiem. Ale dzięki temu było dziś naprawdę fajnie!

IMG_1515- Niedzielna trasa była niesamowicie śliska! Aż nie do wiary. Po dwóch ostatnich „przygodach” dzisiaj rano naprawdę bałem się jechać – mówi Darek Żyła. – Autem strasznie poniewierało, mimo że mieliśmy założone eMTeki. 

Najwięcej frycowego zapłacił w niedzielny poranek lider Karoly Fazekas. Jadąc jako pierwszy, przecierał trasę i tracił cenne sekundy. Z tego prezentu skorzystał podążający po nim Balazs Szalay, który wyszedł wówczas na prowadzenie.

W niedzielę deszcz już nie padał, więc po pierwszym przejeździe trasa stała się bardziej przyczepna. – Wtedy jazda zaczęła być naprawdę przyjemna, mimo że nadal jechaliśmy na eMTekach – mówi Wasiak. – Autem wciąż nosiło, ale mogliśmy mocniej wcisnąć pedał gazu.

IMG_0875Szalay, który bardzo lubi wygrywać w Gyula, po objęciu prowadzenia nie oddał już go aż do mety, mimo że na ostatnim oesie był zmuszony zmieniać oponę na trasie. – Bałem się, że przegoni mnie Fazekas, więc ostatnie kilometry do mety to był już czysty amok – opowiada zwycięzca zawodów. Jak się okazało, Fazekas, który miał problem z paskami, nie tylko nie był w stanie zagrozić Szalayowi, ale na dodatek stracił drugie miejsce na rzecz świetnie jadącego Erika Kordy

Z Polaków najlepszą lokatę ponownie zajął Konrad Sobecki (na Baja Carpathia 6.), który rzutem na taśmę pokonał Wasiaka (w Mitsubishi „Malarza” rozszczelniło się koło i pod koniec musiał zwolnić). Zadowolony z wyniku, 7. miejsca jest również Darek Żyła, który po dwóch nieukończonych rajdach nareszcie przełamał złą passę.

IMG_1242Do mety nie dotarli: Piotr Domownik (awaria turbiny w sobotę), Włodek Grajek (uszkodzone zawieszenie po uderzeniu w pieniek, który pechowo trafił pomiędzy koło a płytę ochronną) oraz długo liderując klasie T2 Paweł Molgo (awaria układu chłodzenia). W klasie T2 zwyciężył ostatecznie Grzegorz Szwagrzyk, a w klasie TH – będący klasą samą dla siebie – Robert Łyżwa.

Gyula ponownie udowodniła, że jest to miejsce stworzone do rajdowania. Mimo pierwotnego zamieszania wokół rajdu, organizatorzy nie zawiedli, a zlokalizowana w centrum uroczego miasteczka strefa serwisowa stanowi wartość samą w sobie.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

Tak relacjonowaliśmy ubiegłoroczną rundę w Gyula: Sobecki, Szwagrzyk i Sachanbiński walczą w Prohun 500 2010 | PROHUN 500 2010 - podium dla Madziarów | Polacy o PROHUN 500 2010 - komentarze polskich załóg


Gyulai Várfürdő Cup 2011 - wyniki końcowe:


Miejsce
Kierowca
Pilot
Auto
Kraj
Czas

Różnica

1. 
SZALAY Balázs
BUNKOCZI László
Chevrolet Blazer
HUN
03:13:12
-
2. 
KORDA Erik
TÓTH György
Nissan Navara
HUN
03:17:15
+ 00:04:03
3. 
FAZEKAS Károly
HORN Albert
BMW X5
HUN
03:17:45
+ 00:04:33
4. 
LISZI László
LISZI Norbert
Mitsubishi Pajero
HUN
03:29:19
+ 00:16:07
5. 
SOBECKI Konrad
Marton RAFAL
Mitsubishi Pajero
POL
03:30:28
+ 00:17:16
6. 
WASIAK Slawomir
GRYDZIUSZKO Marcin
Mitsubishi Pajero
POL
03:33:38
+ 00:20:26
7. 
ZYLA Dariusz
ZYLA Malgorzata
Mitsubishi Pajero
POL
03:37:23
+ 00:24:11
8. 
VARGA Imre
HUJBER Imre
Nissan PickUp
HUN
03:46:14
+ 00:33:02
9. 
APÁTHY Zoltán
EROS Gábor
Nissan PickUp
HUN
03:49:23
+ 00:36:11
10. 
PISKOLTY Tibor
PISKOLTY Gyozo
Opel Antara
HUN
04:01:53
+ 00:48:41
11. 
SZWAGRZYK Grzegorz
MARTON Maciej
Mitsubishi Pajero
POL
04:19:46
+ 01:06:34
12. 
SEBESTYÉN Sándor
NYERGES Gábor
Toyota Land Cruiser
HUN
04:19:46
+ 01:06:34
13. 
WIECLAWEK Zbigniew
WIECLAWEK Ryszard
Mitsubishi Pajero
POL
04:54:28
+ 01:41:16
14. 
HORVÁTH Béla
NAGY Szabolcs
Dodge Dakota
HUN
06:24:36
+ 03:11:24
15. 
CHODZEN Piotr
BINAS Piotr
Toyota Land Cruiser
POL
10:03:38
+ 06:50:26
1. (TH) ŁYŻWA Robert KROTIUK Michał Land Rover Range POL 03:49:41