Polacy na Dzikim Wschodzie. Wystartował Silk Way Rally 2012

Ponad 100 samochodów i 25 ciężarówek stanęło na starcie 4. edycji maratonu Silk Way Rally rozgrywanego na terenie Rosji. Wśród nich są Polacy z zespołów Sobota Rally, NAC Rally Team i  NeoRaid Team. Po oficjalnym rozpoczęciu zawodów w Moskwie, w niedzielę zawodnicy rywalizowali już na pierwszym odcinku o długości 258 kilometrów.

Rosjanie przywitali zawodników w typowym dla siebie stylu: z rozmachem i entuzjazmem. Start rajdu z Placu Czerwonego w Moskwie obserwowały tłumy kibiców, wiele ulic zamknięto, by ułatwić przejazd samochodów i ciężarówek, całe miasto obwieszono ogromnymi banerami reklamującymi rajd. Zainteresowanie imprezą był tak wielkie, że stało się aż problematyczne: przy wyjeździe z miasta zawodnicy utknęli w korkach i mieli problem, by zameldować się o wyznaczonej godzinie na Punkcie Kontroli Czasu. W sobotę rajd dotarł 200-kilometrową dojazdówką do Riazania.

Niedziela również rozpoczęła się od trasy dojazdowej – długiej, bo aż 500-kilometrowej, która ukazała prawdziwsze oblicze Rosji. - Dojazdówka z powodzeniem mogłaby uchodzić za odcinek specjalny – mówi Janusz Jandrowicz, manager ds. logistyki zespołu NAC Rally Team. - Dziury były przeogromne, a limity czasowe nie pozwalały zawodnikom na wolną jazdę. Ogromne przestrzenie i odległości sprawiły, że  szybko zapomnieliśmy o cywilizacji. Wokół nas roztaczała się dzika kraina...

Długa i męcząca trasa dojazdowa była jednak tylko „rozgrzewką” przed pierwszym, 258-kilometrowym oesem poprowadzonym przez sawannę i tereny piaszczyste. Polacy z NAC Rally Team do gorącego etapu podeszli z chłodnymi głowami. - Naszym założeniem było, że należy oszczędzać siły i mieć w pamięci, że przed nimi jeszcze tydzień ciężkich zmagań – relacjonuje Janusz Jandrowicz. - Wszystko poszło zgodnie z planem. Obie załogi dotarły do mety zadowolone i bez większych problemów. Jedynie w Pajero z powodu ponad 30-stopniowego upału i mulącego piasku trochę przegrzewał się silnik, a w Unimogu poluzowały się mocowania kabiny, co powodowało straszny huk w jej wnętrzu. Usterka została już usunięta.

Kłopoty ominęły również Hannę Sobotę: - Dojechaliśmy szczęśliwie do mety pierwszego odcinka z wielkim uśmiechem na twarzy – mówi nasza reprezentantka. - Trasa biegła przez pola, trawy, a na ostatnich 50 km po piachu. Bałam się piasku, mimo to nie zakopaliśmy się ani razu, gdyby nie treningi w terenie nie byłoby tak kolorowo;) Były także przejazdy przez rzekę, gdzie uratowaliśmy kolegę kosztem 15 minut. Do mety dotarliśmy na 64. miejscu ze stratą ok 1:22:49 na 88 startujących załóg. Po drodze wyprzedzaliśmy dużo zepsutych samochodów, na szczęście nasze auto spisało się bezawaryjnie.

Pierwszy etap Paweł Molgo i Ernest Górecki ukończyli na 44. miejscu, tracąc do zwycięzcy, Rosjanina Borisa Gadasina ponad 47 minut. Ekipa Unimoga, czyli Jarek Kazberuk (kierował na I etapie), Beata Sadowska i Piotr Domownik, uplasowała się na miejscu 17.

Najlepszy czas spośród naszych załóg uzyskał NeoRaid Team – Piotr Beaupre i Jacek Lisicki zajęli 20. lokatę, pokonując etap o 25 min. wolniej o Gadasina. Nie można również pominąć Rafała Martona, pilota czeskiego kierowcy Mirka Zapletala, którzy po I etapie plasują się na 13. pozycji ze stratą 19 min.  

Poniedziałkowy etap zapowiada się jeszcze trudniejszy – choć jest niewiele dłuższy od niedzielnego, limit czasu na jego pokonanie jest aż dwukrotnie większy, co zwiastuje ogromne wymagania... Niestety przekonał się już o tym dotychczasowy wicelider, Jean-Louis Schlesser, który wskutek rolowania swego buggy zranił się w rękę i został odtransportowany helikopterem do szpitala.

text: Arek Kwiecień, for. silkwayrally.com