VI Rayo Trophy 2011 – z uśmiechem w teren

Na miejsce VI edycji Rayo Trophy (1-3 kwietnia) wybrano Góry Sowie, malowniczo położone schronisko Orzeł stało się przez niespełna 3 dni bazą zlotu. Zainteresowanie uczestnictwem, już tradycyjnie, było bardzo duże, praktycznie już pierwszego dnia po oficjalnym ogłoszeniu, wszystkie miejsca były zarezerwowane.

Dzień 1. Piątek.
Pierwsze załogi zameldowały się w schronisku już we wczesnych godzinach popołudniowych. Większość uczestników była na miejscu do godziny 19.00. Każda załoga otrzymała naklejki zlotowe, roadbooka oraz praktyczny upominek od organizatora. Biesiada piątkowa rozpoczęła się na dobre, wiele znajomych twarzy, ale również nie zabrakło debiutantów w RT. O godz 21. odbyło się szkolenie nawigacji i czytania roadbooka, które przeprowadził Henry. Piątkowe długie rozmowy trwały do późnych godzin nocnych lub do wczesnych porannych jak kto woli.

144Dzień 2. Sobota.
Rano pobudka i na śniadanie, później przed wyjazdem zebranie – znaczy odprawa... Piorun przemówił, ostatnie wskazówki do roadbooka, uwagi i ostrzeżenia. W nocy padało i jeszcze w czasie startu kropiło, tak że zabawa zapowiadała się przednia! Uczestnicy podzielili się na dwuzałogowe drużyny, które startowały razem na trasę. W zaistniałych warunkach pogodowych drugie auto u boku zdawało się rozsądnym rozwiązaniem.

Na starcie stawiło się 31 załóg, w tym 26 samochodów marki Land Rover, 3 Nissany Navara, 1 Pat-Rover, 2 Mercedesy G oraz Jeep Wrangler. Trasa miała 60 km, przewidziany powrót do bazy ok. godz. 18.00.

W połowie trasy na uczestników czekało ognisko oraz tradycyjne kiełbaski. Pierwsze opowieści z terenu, wymiany uwag, czas na chwilę odpoczynku i relaksu. Czas na drugą część trasy.

Do godz. 17. większość załóg dotarła do schroniska. Zorganizowana grupa wraz z Piorunem udała się na dodatkowe zmagania w terenie na wyznaczonym torze. Wieczór przywitał wszystkich oficjalnym bankietem, 148na dużym ekranie wyświetlane były zdjęcia z poprzednich edycji, a także filmy z wypadów w teren. Czas mijał w swojskiej atmosferze, wspólna integracja, dużo pozytywnej energii. Ostatni wytrwali zakończyli o świcie dnia trzeciego.

Dzień 3. Niedziela.
Czas na pożegnanie. Pogoda piękna, zachęca do spacerów, podziwiania widoków. Jak to zazwyczaj bywa po dobrej zabawie, ciężko się rozstać, tak że niektórzy wracali dopiero w godzinach popołudniowych. Pogoda sprzyjała dodatkowym wycieczkom, a że atrakcji w okolicy nie brakuje, to niedzielę można było spędzić razem z rodziną w sposób także inny niż off-road.

Dziękujemy wszystkim za przybycie oraz wspólną zabawę. Jak zwykle bez ciśnień, z uśmiechem na twarzy mogliśmy się z Wami spotkać. Do zobaczenia!
text i foto: Rayo4x4