Komentarze i galeria po XIII etapie rajdu Dakar 2013

Stephane Peterhansel:
- Dzisiejszy etap musieliśmy pokonać bez żadnych problemów, więc czuliśmy się tym mocno zestresowani. Nerwy pojawiły się już na pierwszych wydmach. Później cały czas wsłuchiwaliśmy się w pracę silnika, starając się wyłapywać każdy niepokojący dźwięk. W ogóle nie podejmowaliśmy ryzyka, a przez to straciliśmy kilka minut, ale tym sposobem obroniliśmy prowadzenie. Kilka wydm było niesamowitych, ale woleliśmy je objechać z lewej bądź z prawej, by potem wrócić na trasę. Dziś i tak było mniej nerwowo niż wczoraj, jechaliśmy dużo spokojniej. Jutro będzie łatwiej, bo etap jest krótszy od dzisiejszego. Myślę, że wciąż mamy przewagę około 45 minut (dokładnie 44 min. 38 sek. – przyp. AK), więc podejdziemy do tego spokojnie. Ale nie możemy jeszcze wyluzować. Wiemy jak to bywa: coś zawsze się może wydarzyć tuż przed linią mety. Nawet jeśli to jest krótki oes, musimy go pokonać, by ukończyć zawody.

Francisco Lopez:
- Pierwsza część dzisiejszego oesu była trudna, wymagała uważnej nawigacji. Ale druga część była bardzo szybka. Miałem dziś dobry dzień. Jutrzejszy oes w La Serena będzie bardziej techniczny. Ale do Santiago przyjeżdżam zawsze w dobrym nastroju. Szansa na odniesienie zwycięstwa we własnym kraju, to ogromna motywacja na finisz. Ci wszyscy ludzie dookoła – to wspaniałe. Nawet jeśli nie uda mi się zająć pierwszego miejsca na podium, będę zadowolony z aktualnego wyniku.

Ruben Faria:
- Wiedziałem, że stracę dziś trochę czasu, ale nie sądziłem, że on będzie jechał aż tak szybko. Na 191. kilometrze popełniłem błąd nawigacyjny wraz z Barredą i Verhoevenem. Musieliśmy zawrócić. A potem zobaczyłem Chaleco jadącego na łeb na szyję i pomyślałem sobie, że lepiej nie ryzykować upadku, starając się utrzymać za wszelką cenę drugie miejsce. Nie po to tu startuję – moim zadaniem jest pomoc Cyrilowi i nie chcę popełnić błędu.

Cyril Despres:
- Rajd motocyklowy nie opiera się tylko na strategii. To także sport terenowy – właśnie pokonaliśmy 440 km. Dobrze się czułem na pierwszej sekcji, gdzie było sporo nawigowania. Potem zobaczyłem, że zyskałem trochę przewagi nad Chaleco i uznałem, że raczej mi nie ucieknie daleko na ostatnich 140 km. Odtąd zacząłem więc oszczędzać silnik. Rano trochę się kurzyło, więc na drugiej sekcji trochę odpuściłem. Co do Rubena (Farii) – robiliśmy wszystko co w naszej mocy! Na naszą obronę muszę powiedzieć, że rano nawigacja nie była łatwa. Była 2-3 zdradliwe miejsca. Czy już świętuję zwycięstwo? Do dzisiejszego biwaku mam jeszcze 220 km, jutro czeka nas 690 km. To nie będzie spacerek po parku...

Kuba Przygoński:
- Etap bardzo ciekawy i prawdziwie pustynny. Jechaliśmy bardzo dużo po otwartych przestrzeniach i wspinaliśmy się w zasadzie na góry z piasku. Było również trochę jazdy po camel grassie. Popełniłem niewielkie błędy nawigacyjne, jechałem w grupie otwierającej trasę i w zasadzie były one nieuniknione. Trzynasty etap za nami, a cały czas trwa walka o pozycje. Nie można na chwilę odpuścić gazu i jutro też jestem nastawiony na zaciekłą walkę.

Łukasz Łaskawiec:
- Wczoraj na trasie spędziłem przeszło dziewięć godzin, na szczęście dziś startowaliśmy trochę później, więc miałem trochę czasu na odpoczynek. Dzisiejszy odcinek był dość długi, 441 kilometrów. Ścigaliśmy się po wydmach, ale nie tak dużych jak na poprzednich etapach.  Czasówka była podzielona na dwie części z 60 kilometrową neutralizacją pomiędzy odcinkami. Quad dojechał dziś do mety bez problemów, ale mechanicy przed jutrzejszym etapem będą musieli zrobić jego gruntowny przegląd, żebym miał pewność, że osiągnę metę.

Jacek Czachor:
- Miałem dwa problemy nawigacyjne, na których straciłem około 10 minut. Walka trwa, zarówno na początku stawki, jak na odleglejszych pozycjach. Jeszcze się nie spotkałem z takim Dakarem, aby rywalizacja była tak zawzięta i tylu motocyklistów walczyło o czołowe pozycje. Czuję już te trzynaście etapów i cieszę się, że już jutro jedziemy bezpośrednio do mety

Rafał Sonik:

- Dla mnie im trudniejszy odcinek, im bardziej wymagający technicznie i fizycznie, tym lepiej. Najbardziej odpowiadają mi trasy piaszczyste, kręte, wydmowe. Tam liczy się technika, a nie tylko to, ile ktoś ma gazu do odkręcenia.  Około 20 km przed metą wyjechałem zza góry i okazało się, że stoi tam grupa lokalnych, chilijskich quadowców, która dopingowała zawodników. Tak się ucieszyli na mój widok, że zaczęli podskakiwać na tych quadach i machać. Tak wymachiwali rękami, że się pomyliłem w trasie. Dojechałem aż do bramy kopalni. Była zamknięta na głucho, więc stwierdziłem, że tędy  raczej rajd nie jedzie i zawróciłem. Okazało się potem, że w to samo miejsce i z tego samego  powodu trafił chwilę później Tomas Maffei.  Na pierwszej części trasy dogonił mnie Sarel Van Biljon i wyprzedził. Potem ja radziłem sobie lepiej na wydmach, przez które tak naprawdę go przeciągnąłem. Kiedy ponownie teren zrobił się bardziej prosty i szybszy, on od razu wystrzelił jak z procy. Za chwilę zniknął mi z oczu i jak się okazało dzięki temu wygrał odcinek.

fot. X-Raid, orlenteam.pl, Maragni M. / KTM Images, Honda, Dessoude, ASO, DPPI, Speedbrain, Marian Chytka, Robb Pritchard, Jacek Bonecki, SPEED Racing, Red Bull, Maindru Photo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)