Podczas czwartkowego etapu zawodnicy mieli do pokonania 346 kilometrów odcinka specjalnego wokół stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy ORLEN Teamu. Kuba Przygoński z Timo Gottschalkiem zajęli 5. miejsce i awansowali na szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej. Najlepszy tegoroczny start zanotował też Maciej Giemza, który pojawił się na mecie na 14. pozycji.

Tym razem w pojedynku braci Goczałów lepszym okazał się Marek. Starszy z braci wraz ze swoim pilotem Łukaszem Łaskawcem uplasował się na znakomitej drugiej pozycji, chociaż do punktu kontrolnego na 121 kilometrze to on znów dyktował tempo całej klasie SSV. Ostatecznie ich strata do zwycięzców na mecie tego wyjątkowo trudnego etapu wyniosła zaledwie 2 minuty i 33 sekundy.

W środę uczestnicy ścigali się z czasem na najdłuższym, liczącym 465 km odcinku specjalnym 44. edycji Dakaru, prowadzącym z Al-Kajsumy do stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Zgodnie z zapowiedziami dyrektora rajdu Davida Castery podczas briefingu poprzedniego dnia wieczorem, był to dramat w trzech aktach. Pierwsza, 40-kilometrowa sekcja była bardzo trudna nawigacyjnie, z licznymi skrzyżowaniami, na których łatwo było się pogubić. Następnie na kierowców i pilotów czekała partia wydm, a końcówka była bardziej techniczna. Stephane Peterhansel, Nani Roma, Guerlain Chicherit, Henk Lategan i niestety Aron Domżała stracili dużo czasu wskutek defektów i przygód na trasie. Z potknięć rywali skorzystali Al-Attiyah i Barreda, wygrywając odcinek w swoich kategoriach.

Po doskonałym, „polskim” wtorku w klasie SSV, w środę Rajd Dakar nie był już tak przychylny załogom znad Wisły. Aron Domżała i Maciej Marton cudem uniknęli tragedii. Niemal rozjechali inną załogę, która nie ostrzegając innych uczestników odkopywała swój samochód za wydmą. Załoga Can-Am Factory South Racing rozbiła samochód, ale dzięki pomocy ciężarówki serwisowej dotarła do mety po ponad 10 godzinach na pustyni.

Za nami najdłuższy odcinek specjalny tegorocznego Dakaru. Zawodnicy skierowali się dzisiaj na południe kraju, w kierunku stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Mieli do przejechania aż 465 kilometrów odcinka specjalnego. Dobry dzień zanotował dzisiaj Kuba Przygoński. Kierowca ORLEN Teamu dojechał do mety na 8. pozycji i awansował na siódme miejsce klasyfikacji generalnej rajdu.

5 stycznia, kolejny dzień, kolejne wyzwanie przed uczestnikami Rajdu Dakar jakim był najdłuższy odcinek specjalny tegorocznej edycji, liczący aż 465 kilometrów. Ze świetnej strony pokazał się Konrad Dąbrowski z DUUST Rally Team, który był szybszy niż chociażby zwycięzca etapu poprzedniego, Joaquim Rodrigues.

To był bardzo długi i wymagający dzień na Rajdzie Dakar. Kapitalne trzecie miejsce zajęli dziś Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Nie uniknęli oni przygód - już na samym początku próby przebili oponę. Później natomiast skutecznie odrabiali straty i wbili się na odcinkowe podium, tracąc do zwycięzców zaledwie 49 sekund. To oznacza dla nich również doskonałe trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej klasy SSV po czterech etapach.

Trzeci etap Dakaru został skrócony przez organizatorów z powodu ulewy, która nawiedziła rejon miasta Al Artawiyah. Uczestnicy mieli do pokonania najpierw 214 km trasy dojazdowej, następnie skrócony, liczący 255 km odcinek specjalny, i wreszcie 166 km dojazdówki do biwaku, gdzie rano wystartowali. Piaszczysta nawierzchnia etapu była po ulewnych deszczach trudniejsza, niż się spodziewano, a dla urozmaicenia trasa prowadziła także przez łańcuchy wydm, liczące łącznie około 30 km.

Biwak po drugim etapie tegorocznego Dakaru zaplanowano w miejscowości Al Artawiyah, ale pogoda sprawiła potężnego figla zarówno organizatorom, jak i uczestnikom tegorocznej edycji. W wyniku ulewy miejsce biwaku zostało dosłownie zatopione, dlatego biwak przeniesiono do miasta Al Qaisumah, które miało gościć karawanę Dakaru dzień później. Drugi odcinek specjalny liczył zgodnie z planem 338 km, zrezygnowano jednak z etapu maratońskiego.

Po wczorajszym zwycięstwie Michała Goczała i Szymona Gospodarczyka, dzisiaj drugą etapową wygraną zgarnęli Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec. Oznacza to, że spośród czterech rozegranych dotąd prób w klasie SSV, na trzech najlepszy był właśnie rodzinny team z Polski!