Mgła, rzęsisty deszcz, grad, przejmujące zimno, a wszystko to wymieszane z ciepłymi podmuchami wiatru, pojawiającym się na chwilę błękitem nieba, a czasem wręcz przypierającym słońcem. Kwiecień na całego plecie (żeby nie było – nie mam z jego wybrykami nic wspólnego!), co tylko uatrakcyjnia rywalizację na MT Rally 2013.
Trwające zawody wpisują się w kanon oznaczony literkami MT: z kim nie rozmawiam, wszyscy chwalą roadbooki (Moli podobno po kilka razy sprawdzał każdy fragment trasy, choć pewnie zna już je z poprzednich lat na pamięć), legendarną już punktualność, która powinna być wzorem dla innych organizatorów, oraz międzynarodową atmosferę. W tegorocznych zawodach szczególnie liczną grupę stanowią motocykliści i kierowcy quadów, ale dopisały również załogi samochodowe. Choć na liście startowej zabrakło nazwisk, bez których dotąd MT nie mogło się odbyć (jak Oleszczak, Kufel, Łukaszewski, Tolak czy Kaczmarski –
wszyscy obrali kierunek cross-country), to jednak układ sił pozostał niezmieniony. W zawodach wciąż dominują Graty i pojazdy Gratopodobne. Na czele klasy Sport jedzie Marcin Biadała i Maciek „Kopara” Radomski w aucie, który został zbudowany na bazie konstrukcji Dominika Samosiuka (nota bene Robert Kufel jest obecny na rajdzie, ale występuje w roli kibica i mentora). Na drugim miejscu utrzymuje się... Klon Grata, czyli Paweł Kado i Wiesław „Kocur” Wójcik. Ponad 2 godziny do lidera traci Cobra Tomasza Gołki i Edwarda Goździka.
W klasie CC1 również prowadzi Grat – Jacka Kozakiewicza i Remigiusza Kleina, który ma 45 minut przewagi nad Jeepem Darka Jedlińskiego i Piotra Oskwarka. Trzecią lokatę zajmuje Nissan zespołu BEWA, czyli Piotr Białkowski i Bartosz Momot.
Jedynie w klasie CC2 jest - ex definitione - „normalnie”, czyli bez zmot na zwolnicach i 35-calowych eMTekach. Po dwóch etapach rajdu komfortową przewagę wypracowali sobie Piotr Sawicki i Michał Trzciński – triumfatorzy m.in. MT Series 2012.
W klasie motocykli CC prowadzi Beat Juen, który ma 40 min. przewagi nad Sławomirem Białborzeskim. W klasie moto Sport po awariach i taryfach swoich rywali samotną walkę z czasem toczy Philipp Kranhold.
Na czele „szybkich” quadów (CC) znajduje się Daniel Radzio, którego ściga m.in. Mateusz Rozwadowski. W klasie quad S pewnie prowadzi Krecik i to pomimo godzinnej kary za przejechanie znaku STOP.
Najszybszym UTV-em CC jest póki co pojazd należący do Tomasza Lemanskiego i Michała Gideckiego; najlepszą ciężarówką jest MAN Roberta Striebe.
Zawodnicy mają za sobą „dopiero” prolog, nockę i etap dzienny, a już kilka maszyn nie ma ochoty na dalszą jazdę.
Z problemami technicznymi borykali się m.in. Aleksander Szandrowski (urwany? wał) oraz Magda Gadaj (awaria nowej pompy wody) – oba auta udało się jednak naprawić.
text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro
Trwające zawody wpisują się w kanon oznaczony literkami MT: z kim nie rozmawiam, wszyscy chwalą roadbooki (Moli podobno po kilka razy sprawdzał każdy fragment trasy, choć pewnie zna już je z poprzednich lat na pamięć), legendarną już punktualność, która powinna być wzorem dla innych organizatorów, oraz międzynarodową atmosferę. W tegorocznych zawodach szczególnie liczną grupę stanowią motocykliści i kierowcy quadów, ale dopisały również załogi samochodowe. Choć na liście startowej zabrakło nazwisk, bez których dotąd MT nie mogło się odbyć (jak Oleszczak, Kufel, Łukaszewski, Tolak czy Kaczmarski –
W klasie CC1 również prowadzi Grat – Jacka Kozakiewicza i Remigiusza Kleina, który ma 45 minut przewagi nad Jeepem Darka Jedlińskiego i Piotra Oskwarka. Trzecią lokatę zajmuje Nissan zespołu BEWA, czyli Piotr Białkowski i Bartosz Momot.
Jedynie w klasie CC2 jest - ex definitione - „normalnie”, czyli bez zmot na zwolnicach i 35-calowych eMTekach. Po dwóch etapach rajdu komfortową przewagę wypracowali sobie Piotr Sawicki i Michał Trzciński – triumfatorzy m.in. MT Series 2012.
Na czele „szybkich” quadów (CC) znajduje się Daniel Radzio, którego ściga m.in. Mateusz Rozwadowski. W klasie quad S pewnie prowadzi Krecik i to pomimo godzinnej kary za przejechanie znaku STOP.
Najszybszym UTV-em CC jest póki co pojazd należący do Tomasza Lemanskiego i Michała Gideckiego; najlepszą ciężarówką jest MAN Roberta Striebe.
Zawodnicy mają za sobą „dopiero” prolog, nockę i etap dzienny, a już kilka maszyn nie ma ochoty na dalszą jazdę.
Kapryśna pogoda sprawia, że z pewnością będzie to jedna z najtrudniejszych edycji MT. Już po kilku metrach prologu kolory wychuchanych po zimie pojazdów ujednoliciły się do barwy brązowo-plamistej, która z każdym kilometrem zawodów ulega utrwaleniu w postaci błotnej skorupy. W czasie zimnej nocy, na której należało pokonać trasę o długości prawie 100 kilometrów, walkę utrudniała gęsta mgła, od której odbijały się światła reflektorów, tworząc nieprzeniknioną ścianę „z mleka”. Jakoś nikt jeszcze nie wpadł, by w terenówkach montować światła przeciwmgielne...
Przed rajdowcami jeszcze dwa długie etapy dzienne i kolejna noc na poligonie, co może mieć znaczący wpływ na wygląd klasyfikacji końcowej. Wszak kwiecień nieustannie plecie...text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro