Wydrukuj tę stronę

Etap III i IV MT Rally 2014 – w pogoni za wiosną. Noc duchów

kwiecień 11, 2014
Kiedy poranna mgła spowiła linię startu, wszyscy zadawali sobie pytanie, jaki będzie ten dzień. Czy po raz kolejny prognoza pogody będzie mylna, czy może ponownie organizatorzy zadbają o „full wypas”, a może jednak jakiś „Kwietniowy” psikus zostanie nam spłatany? Etap trzeci był - jak się okazało - wymarzony i pogodny.

Przed godziną jedenasta mgła uniosła się całkowicie, ukazując jak zwykle piękne krajobrazy drawskiego poligonu, a także naturę dość późno budzącą się z zimowego letargu. Zawodnicy już dawno wybudzeni, z różnym zaangażowaniem pokonywali kolejne metry i kilometry trasy.

Załoga nr 104 – Krzysztof Widziewicz i Jarosław Sekrecki, już na jednej z pierwszych kratek ukręciła tylną półoś w swoim Polarisie, prowadząc tym do utraty wysokiego miejsca po dwóch etapach. Jednak wola walki nie zniechęciła ich i kontynuowali jazdę do samego końca. Dzisiejszy odcinek i jego specyfikacja pozwoliła im na dotarcie do mety, mimo tego że sama końcówka etapu była mordercza i niełatwa dla jednonapędowego UTV-a. Załodze przypadł do gustu fragment, który według ich opinii pojawił się po raz pierwszy na MT. Ciekawe urozmaicenie do tak dobrze przygotowanej trasy.

Z podobnym zdaniem o 3. etapie można się spotkać w obozowisku zawodników Cesare Gallina i Michael Gheri, którzy ścigają się motocyklami. Pierwszy z nich wspominał o przepięknych widokach na trasie oraz o tym, że w końcu mógł spokojnie gnać do przodu na 5. i 6. biegu. Motocykl KTM spisuje się świetnie, wymagał jedynie inspekcji kilku ważnych dla bezpieczeństwa punktów oraz przesmarowania łańcucha.

Zadowolenie z trasy dało się widzieć na twarzach załogi 305 – Marcin Żukowski oraz Edward Goźdźik. Choć z ust padały słowa odzwierciedlający nieco inny obraz dnia. Jak się okazało, źle oceniona przeszkoda na trasie zakończyła się dłuższym postojem i przywracaniem sprawności ruchowej pojazdowi. Konkluzja – amok rajdowy wygrał z rozsądkiem. Puenta – jedziemy dalej, nie poddajemy się! – mówi Marcin Żukowski przed nocnym etapem.

Piękne widoki i jeszcze lepsza pogoda nie zwalniają z obowiązku dbania o perfekcyjny stan pojazdu. Na ten ważny element zwraca uwagę pilot załogi nr 213 – Dariusz Jedliński i Piotr Oskwarek.

W obozie ciężarówek panuje względny spokój. Holendrzy skupieni obok siebie, zasiedli wieczorem do ogniska i złocistego napoju, by wspominać emocjonujące zdarzenia dnia. A nie ukrywam, że ciężarówki nie należały do najwolniejszych. Szkoda, że tempo jazdy przekłada się często na awarie, co dało się zauważyć w obozie Svobody. Dla zobrazowania prędkości ich przejazdu, napiszę, że mają baaardzo zepsutą Tatrę, która dalej już w rajdzie nie pojedzie.

Etap IV – noc duchów

Ostatnia szarość dnia rozpościerała się nad stepem poligonu drawskiego, kiedy pierwsi zawodnicy wyruszyli na nocny, czwarty etap MT Rally. Ponownie zapowiadało się mokro, gdyż z nieba leciały krople deszczu. Jednak zmienne i raczej znikome opady nie miały wpływu na warunki terenowe. Załogi w otwartych pojazdach mogą być z tego powodu zadowolone.

Przebieg trasy urozmaicony jak zawsze, wielokrotnie krzyżował się z drogami asfaltowymi. W tych miejscach załogi mają bezwzględny obowiązek zatrzymać się i skontrolować przejezdność. Kilkudniowe obserwacje potwierdzają sumienność zawodników.

Nocne warunki i słaba widoczność – zróżnicowane oświetlenie czołowe, a także jasność i stan oświetlenia wpływały na tempo pokonywania trasy. Jedni ambitnie, inni bardziej zachowawczo. Gdzieś po drodze dało się spotkać trzy załogi stojące i szukające pod maską Mitsubishi  rozwiązania ich problemów jednoznacznie powiązanych z tym postojem.

A zwykle ambitnie jadące załogi ciężarówek, nie omieszkały skropić mieszaniną błota i wody dzielnego redaktora naczelnego, próbującego wyłowić z ciemności nocy najcenniejsze ujęcia rajdu.

Nie lada niespodzianką okazała się końcówka etapu. Gąszcz ścieżek, przejazdów i rozjazdów północnej części plateau, sprawił małe zamieszanie w wyborze właściwej trajektorii. Ogromne wrażenie robiła mnoga ilość mocnych świateł samochodów, które nadjeżdżały z każde strony. Rozdzierające czarną noc mocne światła jupiterów, rzucające cień drzew na lewo i prawo, sprawiały wrażenie przebywania na planie filmowym z gatunku horroru i grozy. Zapewne podobnie musiały czuć się niektóre załogi, które mijały nas wielokrotnie. Raz z lewej, raz z prawej strony. Ten końcowy zamęt miał wpływ na zmiany w klasyfikacji generalnej.

Liderami załóg samochodowych w klasie CC1 pozostają Krzysztof Antończak i Andrzej Mańkowski, do których ponad 1h tracą Wojtek Tolak i Maciej Szurkowski. Darek Jedliński i Piotr Oskwarek w nocy 1h kary za brak CP. W CC2 i Sport po staremu - prowadzą Detlef Woldt i Marcin Biadała. W klasie Truck na czoło po piątkowych etapach wysforował się Leon de Wit, w czym pomogły mu kłopoty techniczne teamu Svoboda.

W klasie Quad Sport bezpieczną przewagę uzyskał Krzysztof Kretkiewicz, do którego ponad 40 min. traci Remigiusz Kusy. Andrzej Pieron spadł na 3. pozycję po ominięciu w nocy CP-eka. W Quad Sport trwa walka o 1. miejsce pomiędzy Nicholasem Harkjaerem a Piotrem Jędrzejewskim. W Moto CC po zwycięstwo zmierza Piotr Krasuski, a wśród załóg UTV - Rafał Fiksa i Łukasz Ratajczak.

Text: Kamil „Kamel” Jabłoński, fot. Arek Kwiecień / Sigma Pro

MT RALLY 2014 - WYNIKI PO ETAPACH III I IV (PEŁNE WYNIKI RAJDU NA ZZ-top)