Wydrukuj tę stronę

Wtorek na Drezno-Wrocław 2013. Drezno wciąż polskie

Dawno na rajdzie Drezno-Wrocław nie czułem się tak nieswojo jak w tym roku. Na przeprawach, który z reguły obserwował tłum polskich fotoreporterów, kibiców i serwisantów, w tym roku... prawie nie ma do kogo zagadać w języku ojczystym. Gdyby nie znane twarze ratowników z Off-Road Rescue Team, można by pomyśleć, że oglądam nie „Drezno”, ale zupełnie obcy mi rajd.

Czasy, gdy w „Dreżnie” startowało kilkadziesiąt polskich zmian chwilowo (?) odeszły w niepamięć.  Na szczęście ci, którzy zostali – nasi dzielni quadowcy, motocykliści i UTV-owcy, wciąż są świadectwem siły polskiego off-roadu. Po wtorkowym etapie na prowadzeniu w klasie ATV znajduje się Maciej Markiewicz, który ma kilkunastosekundową przewagę nad Remigiuszem Kusym. 3. jest Piotr Ceglarz. 5. - Andrzej Pieron, 9. - Alina Kramer, 11. - Arkadiusz Boronowski, a 13. - Piotr Karpiuk. W klasie UTV po krótkiej przerwie wracają 01_IMG_0910na pozycję lidera Christophe Courtin i Piotr Wnęk, którzy mają już 1,5 h przewagi nad rywalami. Borykający się z awariami Paweł Styś i Tomasz Dębiński zajmują miejsce 12. W klasie Moto Michał Żukowski zajmuje 6. lokatę (ma 3 h straty do prowadzącego Henrika Knuimana), a Marcin Macała jest 7.

- Wtorkowy etap był bardzo długi, błotnisty i miał skomplikowany roadbook – mówi Andrzej Pieron, który startuje Can-Amem. - Pokonaliśmy aż 260 kilometrów! Na trasie aż roiło się od pułapek, przez które można było ominąć CP-eki. Łatwo było się pomylić. Na dodatek w czasie jazdy dopadła nas burza – waliło w nas gradem na szczerym poligonie! Nie było, gdzie się schować, więc trzeba było dalej jechać! Rajd nie zaczął się dla mnie dobrze – z powodu przebitej opony straciłem kontakt z czołówką. Jadę sam, samodzielnie nawigując, a to zabiera więcej czasu. Mimo to dotąd zajmowałem czwarte miejsce w klasie ATV. Ale teraz mogę spaść, bo chyba nie zaliczyłem jednego CP-eka. Ale rajd jest super, bardzo mi się podoba! Jest może tylko trochę za dużo wody i błota, które strasznie się klei. Kilka quadów już nie jedzie, a przecież nie jesteśmy jeszcze nawet na półmetku. Mój Can-Am nie zawodzi – wymieniam w nim tylko klocki. Gdyby nie ta przebita opona...

Bratobójczą, ale koleżeńską walkę o prowadzenie w klasie quadów z Maciejem Markiewiczem toczy Remigiusz Kusy – ubiegłoroczny zwycięzca Drezna. - We wtorek mieliśmy dobre tempo, choć zdarzyło nam się kilka błędów nawigacyjnych - mówi. - Dość szybko dogoniliśmy się z Maćkiem i Piotrkiem, potem dołączyła do nas nasza załoga RZR-a i odtąd zgodnie współpracowaliśmy. Odpukać, nie spotykają mnie awarie, ale ostatnie 20 km przejechałem bez powietrza w tylnej oponie. W tym roku testuję nowy model Polarisa – Scramblera 850 XP, który ma być konkurencją dla Renegade'a. Jak na razie spisuje się znakomicie, żadnych awarii, silnik pięknie pracuje. Nie ukrywam, że trochę przerobiłem go „pod siebie”. To nowy model, więc z nie było łatwo kupić do niego akcesoria. 01_IMG_0045Osłony sam dorabiałem. Założyłem snorkel, dodatkowy zbiornik paliwa i oczywiście poszerzyłem go, żeby móc szybciej jechać.   

Podziw rajdowców i kibiców budzi niesamowita Alina Kramer, która jako jedyna kobieta startuje w klasie motocykli i quadów. - Drezno to trudny rajd, bardzo wymagający – mówi, choć nie raz brała już udział w ciężkich maratonach, takich jak MT Rally. - Parę razy się pogubiłam, parę razy się wkleiłam... . Na trasie jest mnóstwo błota i przepraw. Znów jestem jedyną zawodniczką w swojej klasie – już się do tego przyzwyczaiłam, ale gdy kupowałam quada, myślałem, że więcej dziewczyn startuje w rajdach off-roadowych. Na pewno na takich rajdach nie jest łatwo, ale daję sobie radę. Oby tylko sprzęt nie zawiódł. Pod względem organizacyjnym rajd bardzo mi się podoba. Dbają o nas, mamy własną odprawę w języku polskim. Ci, którzy startują tu nie po raz pierwszy, mówią, że zmieniło się na lepsze.

Chwilowe kłopoty na rajdzie spotkały w tym roku francusko-polską załogę RZR-a, która zwyciężyła ubiegłoroczną edycję zawodów. Na szczęście wszystko wróciło już do normy. - Tegoroczne Drezno jest dla 01_IMG_0516nas dużo spokojniejsze – mówi Piotr Wnęk, pilot Christophe'a Courtina. - Aczkolwiek poniedziałek był strasznie ciężki. Wkleiliśmy się w torf, gdzie zerwaliśmy przedniego syntetyka, ukręciliśmy tylną wyciągarkę, a potem jeszcze spaliliśmy wyciągarkę naszym rywalom, którzy próbowali nam pomóc. Dopiero trzy RZR-y wspólnie wyciągnęły nas z pułapki! Straciliśmy tam półtorej godziny. A potem zostaliśmy w wodzie, gdzie silnik naszego Polarisa zaciągnął wodę... Stamtąd wyciągnęła nas dopiero ciężarówka. Kolejna strata czasowa... Później ruszyliśmy odrabiać straty i na mecie byliśmy tylko pół godziny za rywalami. Dziś nie mieli z nami szansy – wyprzedziliśmy ich o co najmniej pół godziny. W tamtym roku wygraliśmy klasę ATV, po poniedziałkowych wypadkach spadliśmy na 3.miejsce, ale jest szansa, że po wtorku awansujemy. Oczywiście mamy chrapkę na kolejne zwycięstwo!

Nad Drawskiem pogoda wreszcie się ustabilizowała i jest szansa, że ciąg dalszy zmagań choć wciąż błotnisty będzie odbywał się przy letniej pogodzie. Organizatorzy nieco zmienili plany – zawodnicy zostaną na Drawsku dzień dłużej. W piątek pokonają Hannibala, a w sobotę pokonają tylko jeden etap w Żaganiu.

Text i foto: Arek Kwiecień