TERENOWO.PL to założony w 2007 roku portal motoryzacyjny poświęcony pojazdom i sportom off-roadowym. Popieramy wyłącznie legalną jazdę w terenie, sprzeciwiając się bezmyślnemu niszczeniu przyrody, rozjeżdżaniu szlaków turystycznych i płoszeniu zwierząt. Chcesz pokazać, jakim jesteś off-roaderem? Zapisz się na rajd i stań do rywalizacji z innymi zawodnikami.
Tytułowe przysłowie znane jest każdemu zawodnikowi, który uprawia sport motorowy. Ileż to już było przypadków, gdy lider zawodów żegna się z szansą na zwycięstwo a czasem wręcz dotarciem do mety z powodu awarii swego pojazdu? Najboleśniejsza to chwila, gdy usterka jest niewielka, a niweczy wielodniowy wysiłek.
Dziś „pod wozem” - dosłownie i w przenośnie - znalazła się załoga Wilka, który dotąd plasował się na szczycie rankingu klasy cross-country. Wczoraj, przypomnijmy, jako pierwszy dotarł do linii mety. Dziś również był pierwszy, ale... - Skończyłem etap najszybciej ze wszystkich! Już kilometr po starcie... - uśmiecha się krzywo Wojtek Tolak. - W naszym aucie zapaliły się kable połączone z alternatorem. Szybka akcja, ogień został błyskawicznie zagaszony, ale straciliśmy prąd, a ponieważ naprawa w terenie nie była możliwa, musieliśmy ściągnąć auto do bazy. Wilk już jest naprawiany i mimo taryfy czasowej, która prawdopodobnie na nas czeka, jutro jedziemy dalej!
Trasa etapu piątego kolejny dzień prowadziła przez okolice Bornego Sulinowa. I znów miała raczej charakterystykę cross-country, co sprzyjało szybkiej jeździe. Zawodnicy z klasy Extreme mogli dziś poczuć niedosyt, gdyż nie mieli okazji skorzystać z wyciągarek. Ale jutro podobno to się zmieni... - Etap był dość krótki, ale czasowo się wydłużył, bo w trakcie dnia wszyscy zawodnicy długo czekali na start do ostatniej części oesu – opowiada Marcin Biadała. - Trasa była bardzo wąska, jej duża część prowadziła duktami leśnymi i znów nie była łatwa pod względem nawigacji. Nie było za to żadnych trudniejszych przeszkód, które mogłyby nas zatrzymać. Podobno jutro ma być aż 5 przepraw, na co bardzo liczymy, bo tam możemy wypracować sobie przewagę. Dziś po drodze popełniliśmy jeden błąd, który kosztował nas 10 minut straty. Gorzej, bo z jego powodu wyprzedziły nas dwa auta, których w kurzu nie mogliśmy już wyprzedzić.
Wyjątkowa – nie tylko na Breslau Poland, ale chyba wręcz w skali światowej – jest załoga tworzona przez Hannę Sobotę i jej syna Adama. Rodzinne teamy często pojawiają się na zawodach, ale konfiguracja „matka z synem” to prawdziwy unikat. Co najważniejsze, układ ten sprawdza się znakomicie i owocuje dobrymi wynikami. - Bardzo dobrze mi się jedzie z moim synem Adasiem, dla którego jest to pierwszy rajd w życiu! - mówi Hanna Sobota. - Doskonale wczuł się w rolę pilota, ma bardzo dobre tempo dyktowania. Nie mam żadnych powodów do narzekań! Jest znakomity, w paru momentach wręcz mnie zaskoczył. Świetnie odnajduje się nawet w bardzo skomplikowanych momentach roadbooka. Myślę, że to nie pierwszy i ostatni nasz wspólny występ! Tu, na „Bresalu”, cały czas kombinuję i raz wybieram AT-eki, a raz MT-eki. Dziś postawiłem na opony AT i w jednym błocie mieliśmy problem... Ale poza tym oes był bardzo fajny, z szybką, urozmaiconą trasą. W połowie dnia mieliśmy trzygodzinną przerwę, która wybijała z rytmu. Ale generalnie wszystko jest OK.
Ostatecznie pierwszym zawodnikiem na linii mety dzisiejszego etapu był motocyklista z Polski – Piotr Krasuski. - To był bardzo szybki dzień – komentował na mecie. - W kilku momentach napotykaliśmy trasy z poprzednich dni, gdzie nie brakowało głębokich kolein, które pozostawiły po sobie ciężarówki. Musieliśmy więc jechać szybko, ale ostrożnie. Jestem bardzo szczęśliwy, że po raz kolejny jako pierwszy kończę etap.
Dziś „pod wozem” - dosłownie i w przenośnie - znalazła się załoga Wilka, który dotąd plasował się na szczycie rankingu klasy cross-country. Wczoraj, przypomnijmy, jako pierwszy dotarł do linii mety. Dziś również był pierwszy, ale... - Skończyłem etap najszybciej ze wszystkich! Już kilometr po starcie... - uśmiecha się krzywo Wojtek Tolak. - W naszym aucie zapaliły się kable połączone z alternatorem. Szybka akcja, ogień został błyskawicznie zagaszony, ale straciliśmy prąd, a ponieważ naprawa w terenie nie była możliwa, musieliśmy ściągnąć auto do bazy. Wilk już jest naprawiany i mimo taryfy czasowej, która prawdopodobnie na nas czeka, jutro jedziemy dalej!
Trasa etapu piątego kolejny dzień prowadziła przez okolice Bornego Sulinowa. I znów miała raczej charakterystykę cross-country, co sprzyjało szybkiej jeździe. Zawodnicy z klasy Extreme mogli dziś poczuć niedosyt, gdyż nie mieli okazji skorzystać z wyciągarek. Ale jutro podobno to się zmieni... - Etap był dość krótki, ale czasowo się wydłużył, bo w trakcie dnia wszyscy zawodnicy długo czekali na start do ostatniej części oesu – opowiada Marcin Biadała. - Trasa była bardzo wąska, jej duża część prowadziła duktami leśnymi i znów nie była łatwa pod względem nawigacji. Nie było za to żadnych trudniejszych przeszkód, które mogłyby nas zatrzymać. Podobno jutro ma być aż 5 przepraw, na co bardzo liczymy, bo tam możemy wypracować sobie przewagę. Dziś po drodze popełniliśmy jeden błąd, który kosztował nas 10 minut straty. Gorzej, bo z jego powodu wyprzedziły nas dwa auta, których w kurzu nie mogliśmy już wyprzedzić.
Wyjątkowa – nie tylko na Breslau Poland, ale chyba wręcz w skali światowej – jest załoga tworzona przez Hannę Sobotę i jej syna Adama. Rodzinne teamy często pojawiają się na zawodach, ale konfiguracja „matka z synem” to prawdziwy unikat. Co najważniejsze, układ ten sprawdza się znakomicie i owocuje dobrymi wynikami. - Bardzo dobrze mi się jedzie z moim synem Adasiem, dla którego jest to pierwszy rajd w życiu! - mówi Hanna Sobota. - Doskonale wczuł się w rolę pilota, ma bardzo dobre tempo dyktowania. Nie mam żadnych powodów do narzekań! Jest znakomity, w paru momentach wręcz mnie zaskoczył. Świetnie odnajduje się nawet w bardzo skomplikowanych momentach roadbooka. Myślę, że to nie pierwszy i ostatni nasz wspólny występ! Tu, na „Bresalu”, cały czas kombinuję i raz wybieram AT-eki, a raz MT-eki. Dziś postawiłem na opony AT i w jednym błocie mieliśmy problem... Ale poza tym oes był bardzo fajny, z szybką, urozmaiconą trasą. W połowie dnia mieliśmy trzygodzinną przerwę, która wybijała z rytmu. Ale generalnie wszystko jest OK.
Ostatecznie pierwszym zawodnikiem na linii mety dzisiejszego etapu był motocyklista z Polski – Piotr Krasuski. - To był bardzo szybki dzień – komentował na mecie. - W kilku momentach napotykaliśmy trasy z poprzednich dni, gdzie nie brakowało głębokich kolein, które pozostawiły po sobie ciężarówki. Musieliśmy więc jechać szybko, ale ostrożnie. Jestem bardzo szczęśliwy, że po raz kolejny jako pierwszy kończę etap.
Text: Arek Kwiecień, fot. Didier Griffouliere (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. for CTA-MEDIA.NET / Breslau Rallye)
Najszybsi na dzisiejszym oesie (w kolejności dojazdu do mety):
01) Krasuski, Piotr (PL, BIKE, KTM)
02) Juen, Beat (AT, BIKE, KTM)
03) Braziunas, Irmantas (LT, BIKE, KTM)
04) Jancys, Tomas (LT, BIKE, KTM)
05) Cenkov / Marinov (BG, CAR, Opel Antara)
06) Post, Oliver (D, BIKE, KTM)
07) Kusy, Remigiusz (PL, QUAD, CanAm Renegade)
08) Markiewicz, Maciej (PL, QUAD, CanAm Renegade)
09) Kufel / Samosiuk (PL, CAR, Ford Ranger)
10) Jasper / Blaauw (NL, CAR, Bowler Nemesis)
11) Loprais / Walter / Ferran (CZ, TRUCK, Tatra Queen 69)
12) Suzin / Pieluzek (PL, SSV, Polaris)
13) Jaeger / Trapp (D, CAR, VW T3 Snychro)
14) Meunier / Buttafoghi (F, SSV, Polaris RZR)