IV etap Breslau Poland 2016. Gaz do dechy

Leśne ścieżki, idealnie wyprofilowane zakręty i drogi pokryte piaskiem. Tereny pomiędzy Bornym Sulinowem a Czarnym to idealne miejsce do rozgrywania zawodów cross-country. Na IV etapie rajdu Breslau Poland zawodnicy mieli okazję wcisnąć pedał gazu aż do deski.

W powietrzu rozbrzmiewał ryk silników maszyn mknących z prędkościami grubo przekraczającymi „setkę”. Niektórzy jak zawsze błądzili, co powodowało, że hałas dobiegał z każdej strony świata, niekiedy zbliżając się, a czasem oddalając. 192 kilometrów oesowych najlepsi pokonywali w czasie 3,5-4 godzin.

- Ci faceci są piekielnie szybcy! - nie mógł wyjść z podziwu na mecie Michał Latoch, wskazując na swych rywali – Piotra Krasuskiego i Rico van der Sandena, którszy finiszowali tuż za nim. Michał wygrał wtorkowy etap, ale liderem wciąż jest Piotr, który ma prawie 10 min. przewagi nad Rico i blisko 23 min. nad Michałem. Najlepsi motocykliści rajdu niemal cały etap pokonali razem, nie pozwalając uciec swoim rywalom. Sportowa walka nie przeszkadza im jednak czerpać dużo przyjemności z jazdy: - Jestem pod ogromnym wrażeniem terenów, na których się ścigamy – mówi Michał. - Wąskie dróżki prowadzą raz w dół, raz w górę, każdy zakręt jest inny, a jazda po lesie to sama przyjemność!

Nieco innego zdania po wtorkowym etapie są Adam i Michał Bomba – dotychczasowi liderzy samochodowej klasy cross-country, którzy na dużej prędkości przestrzelili ciasny zakręt i uderzyli w drzewo. - W pewnym momencie  jechaliśmy już na dwóch kołach i nic nie dało się zrobić – opowiadał Michał. - Osłona podwozia oderwała i zrobiła spięcie w układzie elektrycznym, doprowadzając niemal do pożaru. Na szczęście w aucie mamy dakarowy system gaśniczy, więc natychmiast wcisnęliśmy guzik i ocaliliśmy auto. Zamierzamy się naprawić i we środę kontynuować jazdę.

Otrzymując 6,5 h kary za nieukończony etap, Polacy niestety pożegnali się z fotelem lidera swojej klasy – po czterech etapach spadli na 4. miejsce. Tuż za nimi plasuje się inna polska załoga – Waldek Pesta i Michał Michalkiewicz.

Kłopoty z Osą miał niestety również Grzegorz Ostaszewski, którego pilot – Michał Wiśniewski – apelował na Facebooku o nowy silnik do Iveco:

Liderzy ciężarówkowej klasy cross-country nie dotarli do mety etapu i wskutek kar spadli na 3. miejsce w klasie. Dziś będą probowali walczyć dalej, mając wciąż komfortową przewagę 4h nad kolejną załogą.

Pod pełną kontrolą Polaków przebiega natomiast rywalizacja w ekstremalnej klasie samochodów – etap IV wygrała załoga ElJota, na drugim miejscu uplasował się duet Kowalskich, a trzeci czas uzyskała załoga Kwiatkowskich. Niedługo po nich na mecie pojawiła się ekipa Rumburaka, która pewnie prowadzi w zawodach z ponad 4-godzinną przewagą nad ElJotami. Pozycję liderów utrzymują również Remigiusz Kusy w klasie ATV Extreme oraz Krzysztof Ostaszewski w Big Truck Extreme.

Środę zawodnicy ponownie spędzą w okolicach Bornego Sulinowa i Okonka. Czeka na nich oes o długości 208 kilometrów.

AK, fot. Sandra Biegun / Xrepo