IV etap Balkan Offroad Rallye – dzień pełen wrażeń

Na rozgrywanym w Bułgarii Balkan Offroad Rallye nikt nie może narzekać na nudę! Auta się psują i trzeba je naprawiać, zawodnicy popełniają błędy, a później próbują odzyskać stracony czas. I nawet ratownicy (z Polski!) mają pełne ręce roboty. Rajd dotarł do półmetka, ale wiele jeszcze może się na nim wydarzyć.

Pomimo dwóch opuszczonych etapów Paweł Oleszczak i Andrzej Wieczorek nie rezygnują z chęci uczestniczenia w zawodach. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich off-roaderów dziś ponownie stanął na starcie w naprawionym własnoręcznie Land Roverze, w którym trzeba było tylko zmodyfikować (w warunkach polowych!) konstrukcję wałów napędowych i zdemontować zbyteczną przystawkę. Disco 3 dotarło do mety z 14. czasem w klasie cross-country, zaliczając po drodze hopkę, na której uszkodzeniu uległa felga i piasta. Po zmianie koła samochód mógł jednak kontynuować jazdę i jest już gotowy do walki na V etapie.  

Problemy techniczne na wtorkowym etapie ominęły Pawła Molgo i Janusza Jandrowicza, ale  odniesienie kolejnego zwycięstwa etapowego uniemożliwiły im błędy nawigacyjne. Polacy mimo to są dobrej myśli i zapowiadają walkę o awans w klasyfikacji generalnej: - Po wczorajszym zwycięstwie bardzo pozytywnie nastawieni przystąpiliśmy do walki na IV etapie – mówi Paweł Molgo. - Dziś niestety poszło nam nieco gorzej. Na początku mieliśmy bardzo dobre tempo, ale później zdarzyły nam się dwie wpadki nawigacyjne. Rajd okazuje się bardzo wymagający i nadspodziewanie trudny. Po raz pierwszy ścigamy się T-jedynką w tak długim maratonie, więc wielu rzeczy dopiero się uczymy, ale z dnia na dzień idzie nam coraz lepiej. Myślę, że jeśli kłopoty techniczne opuszczą nas już całkowicie, mamy szansę powalczyć o całkiem dobry wynik. We środę przed nami najdłuższy etap i prawie 300 kilometrów oesów, więc – zwracam się do wszystkich kibiców – trzymajcie za nas kciuki!

Załoga NAC Rally Team etap ukończyła na 6. pozycji i utrzymała 5. miejsce w „generalce”. 7. czas etapu wywalczyli Adam Bomba i Michał Bomba, którzy w klasyfikacji rajdu zajmują 9. lokatę.

Przyczyną słabszego wyniku Zbigniewa Popielarczyka i Daniela Potockiego na poniedziałkowym etapie była awaria obu wentylatorów chłodnicy (noszących logo Audi). Polakom udało się szybko zaopatrzyć w nowe (czyli stare) wentylatory z Renault Laguny, które wyszperali na lokalnym złomowisku, korzystając z uprzejmości świeżo zapoznanego, bałkańskiego przyjaciela. Odpowiednio schładzany ZibCar dziś znów brylował na etapie, przez cały dzień depcząc po piętach Defenderowi, którym jedzie załoga liderów: Franck Daurelle i Francoise Hollender. Polacy tylko na chwilę musieli urządzić sobie postój, by skręcić poluzowaną zwrotnicę koła. Pod koniec etapu czołowi ekstremaliści zostali wywiedzeni dość dosłownie... w pole z powodu błędu w roadbooku. Organizator dokonał jednak neutralizacji czasów, co w rezultacie zaowocowało 2. miejscem załogi ZibCara w wynikach dnia. W „generalce” Polacy zajmują 5. lokatę, ale od drugiego miejsca dzieli ich tylko niecałe 7 minut.

Obok polskich załóg pierwszoplanową rolę w rajdzie odgrywają ratownicy z Offroad Rescue Team, którzy dziś mieli pełne ręce roboty, interweniując między innymi przy dwóch poważnych urazach motocyklistów i rolce auta biorącego udział w równolegle odbywającym się rajdzie Balkan Classic Rallye. Sebastian – szef zespołu medycznego – wyraził nadzieję, że limit zdarzeń na cały rajd został już wyczerpany. Na wszelki wypadek w trakcie całego rajdu przynajmniej jeden z polskich ratowników pełni dyżur 24/7. A... wypadki się zdarzają, choć czasem ze szczęśliwym zakończeniem – w poniedziałek jedna z załóg klasycznych wykonała pełne salto w powietrzu, spadła na koła i... jak gdyby nigdy nic pojechała dalej!

AK, Kuba Chełmicki, fot. NAC Rally Team, Niels Hatzmann