III etap Breslau Poland 2016. Polacy w natarciu

Po dwóch dniach spędzonych na drawskim poligonie zawodnicy rywalizujący w rajdzie Breslau Poland 2016 w poniedziałek przenieśli się w nie mniej interesujące rejony Bornego Sulinowa. Po drodze mieli okazję pożegnać się nieformalną stolicą polskiego off-roadu, pokonując długi, mocno zakręcony odcinek specjalny. Następnie asfaltem przejechali do Mirosławca, gdzie znów rozpoczęli jazdę z pomiarem czasu. III etap „Drezna” ponownie stał pod znakiem znakomitej jazdy Polaków, którzy wygrywają etapy i są liderami poszczególnych klas rajdowych.

Na mecie etapu w Bornym Sulinowie zawodnicy rozpływali się z zachwytu nad pięknem dróg, na których mieli okazję się ścigać. - Udział w takim rajdzie to sama przyjemność! Dziękujemy Ci, Alex! - mówili, składając ukłony przed dyrektorem Breslau, Alexandrem Kovatchevem.

Rywalizacja na poniedziałkowym etapie poszła po myśli Polaków, którzy od początku odgrywają główne role w batalii. Trzy najlepsze czasy w samochodowej klasie cross-country wywalczyły polskie auta: Adama Bomby, Waldka Pesty i Kacpra Kopra. Co najważniejsze, Bowler Nemesis w barwach Bomba Team objął prowadzenie w klasie (pomogła mu w tym awaria najgroźniejszego konkurenta Hermana Jaspera) i ma już ponad 3,5 godziny przewagi nad rywalami.

- Dzisiejszy etap był dla nas bardzo przyjemny, ale pierwsze dni w Drawsku dały nam nieźle popalić – opowiada Adam Bomba. - Po sobotniej burzy trasa pokryła się błotnistą melasą, która wszystko zatykała, przez co mieliśmy kłopoty z chłodzeniem. Ale jakoś daliśmy sobie radę. Na drawskim poligonie przede wszystkim nie wolno przesadzać, bo wszędzie kryją się zasadzki. Dziś na dojazdówce między oesami odkryliśmy, że przy jednym z kół mamy poucinane szpilki. Na szczęście nie wszystkie, ale mimo wszystko drugi odcinek przejechaliśmy tempem zachowawczym. Na tym rajdzie nawigacja to podstawa, a ponieważ unikamy pomyłek, możemy pochwalić się dobrym wynikiem. Fajnie byłoby utrzymać prowadzenie aż do mety, ale za nami dopiero trzy dni walki. Bardzo współczuję moim rywalom z holenderskiego Bowlera, którzy dziś zbyt gwałtowanie zaatakowali przejazd przez rzekę. Silnik zassał wodę i korbowód wyszedł bokiem... Wielka szkoda, bo to dobrzy zawodnicy i znakomicie kumple, z którymi utrzymuję kontakt przez cały rok. Gdybym miał zapasowy silnik, chętnie bym im go oddał, żeby mogli dalej jechać.

Po myśli polskich kibiców układa się również rywalizacji w klasie Auto Extreme, w której pewnymi liderem jest załoga Rumburaka – Jarek Andrzejewski i Maciek Radomski. Najszybszą załogą na poniedziałkowych oesach byli jednak ich koledzy – Sławek i Kamil Kowalscy, którzy uporali się wreszcie z awariami swojego Grata – niestety wskutek otrzymanych kar mają ponad 25 godzin straty do prowadzących.

Polacy liderują również klasom: Enduro Cross-country (Piotr Krasuski, ale na III etapie najszybszym motocyklistą był Michał Latoch), ATV Extreme (Remek Kusy; zwycięzcą etapu został Maciej Markiewicz), Truck Big Cross-country (Grzegorz Ostaszewski) oraz Truck Big Extreme (Krzysztof Ostaszewski). Warto też dodać, że w klasie ATV Cross-country Andrzej Pieron plasuje się na wysokiej, 2. pozycji (z godzinną stratą do lidera).

Nasi zawodnicy są komplementowani nawet przez zagranicznych rywali. - Po wymontowaniu dwóch amortyzatorów z przodu, zawieszenie mojej ciężarówki nie jest już aż tak sztywne i wreszcie mogę rozwinąć wysoką prędkość – mówił Ton Stoker, 2. na mecie dzisiejszego etapu. - Ale wciąż nie jestem w stanie utrzymać tempa Krzysztofa [Ostaszewskiego], który jest dla mnie po prostu zbyt szybki!

We wtorek na zawodników przygotowano odcinek specjalny o długości 192 kilometrów.

AK, fot. Kamil Jabłoński, Sandra Biegun / Xrepo