Gwiezdne Wojny, czyli VIII Zmota Challenge 2010

VIII Zmota Challenge Gwiezdne Wojny już za nami. Jak zwykle spotkaliśmy się pod koniec sezonu na terenach północnej Suwalszczyzny i jak zwykle gościliśmy na ziemiach przepięknych gmin Rutka Tartak, Wiżajny i w tym roku premierowo Szypliszki. Aby zmierzyć się z wymagającą trasa Imperium, na starcie zameldowały się 132 załogi tradycyjnie podzielone już na trasy Ekstremalną, Turystyczną i Przygodową.

Na trasie VIII Zmoty liczącej nieco ponad 58 km załogi spotkały jedenaście prób terenowych o zróżnicowanym charakterze i ciekawych podłożach. Najwięcej emocji dostarczyła załogom z klasy Ekstremalnej próba o nazwie Hiperprzestrzeń, na której to zanotowaliśmy 5 spektakularnych rolek oraz jedną efektowną świecę połączoną z back flipem. Próba ta wiodła dość stromym zboczem, na którym to po efektownym trawersie przechodzono w zjazd, aby dostać się do zbocza pokrytego wiatrołomem.

Po powietrznej ekwilibrystyce na Hiperprzestrzenni załogi płynnie przechodziły w próbę Ciemna Strona Mocy, na którą to składało się przebycie zdrojów oraz bagien zakończonych małym trawersem nad piękną rzeczką. Ciekawostką z tej próby jest fakt, że większość załóg po raz pierwszy w życiu musiała używać wyciągarek na zboczu opadającym w dół doliny.

Kolejne miejsca zmagań to próby Zemsta Shitów oraz Rebelia - obie wiodące przepięknymi polodowcowymi kanionami wypełnionymi kamieniami i głazami. Załogi z klasy Turystycznej zmagały się tu z licznymi pasażami rock-crawlingowymi, natomiast startujący w Ekstremie mieli do pokonania podniebny trawers wymagający użycia głowy i sporej ilości sprzętu.

W następnej kolejności na trasie Zmoty czyhały próby Jabba i Biomasa, obie składające się z falujących dywanów i niezbadanej głębokości torfów umiejscowione w naprawdę przepięknych okolicznościach przyrody. Pokonanie tego typu terenu nie polegało jednak na zapięciu wyciągarki mechanicznej do drzew, których tutaj akurat było w bród. Przekonało się o tym wiele załóg, które pogrążały się niczym Titanic w otchłani Biomasy. Trzeba było używać trapów i budować minimosty tak, aby wytrzymały wyciągarki i przystawki.

Po doznaniach natury kosmetyczno estetycznej, czyli tzw. SPA na załogi czekały jeszcze Atak Klonów, czyli ciekawy podjazd na łące, R2D2 trickowy wąwóz z wymagającym trawersem oraz Nowa Nadzieja. Ta ostatnia miała być w założeniach organizacyjnych tylko dla trasy Turystycznej i Przygodowej. Po wnikliwej analizie terenu okazało się jednak, iż kryje on w sobie potencjał godny klasy Ekstremalnej. Załogi spotkały tutaj stare torfniki oraz kilka małych trawersów i przygraniczny wąwozik.

Deserem na trasie tegorocznej Zmoty była próba Vader. Był to czterystumetrowy wąwóz o ścianach stworzonych ze zdrojów, na dnie którego leżało sporo zwalonych drzew i kamieni. Aby wyrównać szansę startującym pierwsze załogi z Ekstremu, które wjechały w Vadera wyposażone zostały w piłę spalinową i dość sprawnie utworzyły korytarz umożliwiający jakiekolwiek ruchy. Próba ta była obserwowana przez sędziów w osobach Marka „Bobona” Sobonia i Jacka Kłosińskiego, którym to pragnę gorąco podziękować za 30-sto godzinny dyżur w ujemnych temperaturach.

Na tak wymagającej trasie wspaniałe wyniki zanotowały załogi dysponujące wyciągarkami elektrycznymi. Dość powiedzieć tylko, że gdybyśmy klasyfikowali elektryki razem z mechanikami to załogi zajęłyby odpowiednio miejsca pierwsze, drugie i piąte! Triumfująca w klasie elektryków łódzka załoga Skorpiona w składzie Wojciech Antoniuk i Sebastian Klonowski pokazała ogromną klasę, zdobywając taką samą liczbę pieczątek co zwycięzcy w klasie mechanicznej, czyli Marcin Owczarek i Krzysztof Pawlak w swoim Suzuki Jimny. Pięknie jechali również Tomasz i Ireneusz Nasińscy w swoim Jimniku oraz Adam Żakowski i Arkadiusz Orzełowski w Suzuce Samurai.

Na swoim poziomie, zajmując odpowiednio drugie i trzecie miejsce w klasyfikacji mechaników, udział z Zmocie zakończyli również Rafał Kowalik i Piotr Mądry w Suzuce Samurai oraz Tomasz Cichocki i Dariusz Buźniak w Nissanie Black Shadow. Wśród wyczynowców rywalizujących pomiędzy sobą na trasie Turystyka komplet pieczęci zdobyła niezawodna załoga żółtego UAZ-a w składzie Waldemar Niezabitowski/Arek Furmański i Sebastian Lewicki. Pętlę turystyczną udało się jeszcze zamknąć Maciejowi Posłusznemu i Krzysztofowi Sufletowi, czyli „Sałacie” i „Kotletowi” dysponującymi Suzuki Samurai z wyciągarką mechaniczną. Wśród klasy Przygodowej triumfowali goście z Litwy jadący Range Roverem, czyli Jonas Paicius i Nerijus Dautartas z kowieńskiego klubu 4x4.

Od trzech lat gościmy również na Zmocie delegację zawodników ATV. Tym razem jadąc w teamie, quady również nie zamknęły pętli ekstremu, a identyczny wynik plasujący je w generalce na trzecim miejscu uzyskali Andrzej Zając i Tomasz Szerszenowicz ze Sławna oraz Kamil Podolak i Wojciech Mejer.

VIII Zmota Challenge w klasie Ekstremalnej zapisuje się więc w historii jako edycja z niezamkniętą pętlą terenową - za to jako edycja najbardziej udana pod względem towarzyskim. Z roku na rok obserwujemy coraz mniejsze ciśnienie startowe na trasie Zmoty i to nas jako organizatorów bardzo cieszy. Zorganizowanie takiej imprezy niesie bowiem ze sobą mnóstwo pracy, stresów i wysiłku i dodatkowe związane z aspektami sportowymi nie są nam potrzebne. Mam również smutne wrażenie, iż Zmota ostaje się jedną z ostatnich rasowych przeprawówek na terenie naszego kraju, który chcąc, nie chcąc, musi akceptować przepisy unijne dotyczące organizowania takich imprez. Na pytanie, ile jeszcze edycji przed nami jest w stanie odpowiedzieć chyba tylko Minister Ochrony Środowiska oraz Urząd ds. dostosowania prawa polskiego do tego obowiązującego w Unii Europejskiej.

Dziękujemy wszystkim sponsorom zaangażowanym w sprawy Zmoty, czyli firmom Walter Kompressortechnik, Royal Decor, SKF, More, Ledhider, portalom terenowo.pl i expedycja.pl oraz wszystkim włodarzom gmin, Lasów Państwowych i właścicielom prywatnym. Do zobaczenia za rok tym razem w konwencji niezapomnianych Muppetów Jima Hensona.

text: Marcin Francuz, fot. Grzegorz Kowalczyk, cokolwiek.art.pl