Dożywocie dla Laplandera, czyli mobilny (land) serwis na Rainforest Challenge 2017 (PL/ENG)

Moją ulubioną części wyjazdów na Rainforest Challenge jest przygotowywanie samochodów po wypakowaniu z kontenera, zakupy i drobne przeróbki dostosowujące samochód do lokalnych wymogów jak też dla własnej wygody. Przy okazji poznaje się Malezję od tej właściwej, nieturystycznej strony, z wszystkimi klimatami innej kultury.

Tutejsze sklepy metalowe, motoryzacyjne i hobbystyczne są skarbnicą ciekawostek i przydatnych drobiazgów, których w Europie nie uświadczysz. Na przykład opaski śrubowe do węży z motylkiem, które zakręca się bez żadnych narzędzi. Oczywiście pełne zaopatrzenie na tydzień samodzielności, więc trzeba zrobić też zakupy spożywcze. Pomijając drób, to lokalne mięso nie jest jadalne, a importowane konserwy oraz inne przetwory wieprzowe można zakupić tylko w baardzo dużych sklepach, które mają wyraźnie oznaczony dział "non halal". A baardzo duży sklep znajduje się w baardzo dużej galerii, której nie da się przejść w jeden dzień. Cała warszawska galeria Mokotów lub krakowska galeria Bonarka zmieściłaby się spokojnie w jednym z czterech skrzydeł oznaczonych kierunkami świata.

Tym razem zakres prac przy samochodzie był znacznie większy, bo w Polsce brakło czasu. Tradycyjne leniwe rozpoczęcie rajdu sprzyja takim działaniom, jednak będąc w niedoczasie jednej doby z powodu opóźnienia samolotu, dwie nocki spędziliśmy, majstrując przy samochodzie. Bo chłodno i nikt nie przeszkadza. W centrum Kuala Lumpur przed czterogwiazdkowym hotelem, dosłownie przy wejściu do hotelu rozłożyliśmy hobby warsztat, spotykając się z pełną przychylnością obsługi, dodatkowo mając ochronę 24 h. Zamontowaliśmy lusterka zewnętrzne (z Defendera), wycieraczki z napędem od góry (z łódki kabinowej), żeby w razie potrzeby można było podnieść przednie szyby. Patent na siłownikach z bagażnika Jaguara X-type - o ile są chwile, że nie pada za bardzo, to lepsze od klimatyzacji. No i zrobiliśmy trochę lokalnego klimatu - kierownica z tygryska i listwa ledowa czerwona (robactwo nie widzi).

Po zatankowaniu pełnego zbiornika, który jest umieszczony w pionie i w całości ponad poziomem gaźników (190 litrów jak się okazało, bo nigdy nie był tankowany do pełna), ciśnienie paliwa zrobiło benzynowy wodotrysk. Konieczne więc było umieszczenie dodatkowego zaworu paliwa przy gaźnikach oraz zamontowanie przelewów bezpiecznie wyrzucających nadmiar paliwa poza samochód. Na szczęście Volvo zastosowało gaźniki Stromberg 175 (identyczne jak w RR Classic). Doświadczenie wyniesione z serwisu Land Rovera przydało się też, gdy zgłosiła się do nas załoga reprezentująca Brunei o pomoc w naprawie silnika V8, zamontowanego w jakiejś zmocie. Udało się zreanimować pompę olejową i od tego momentu zostaliśmy mobilnym serwisem rajdowym, o czym nieoficjalnie i nieopatrznie wspomniał Luis Wee - organizator rajdu. Na taki rozwój sytuacji dokupiliśmy jeszcze furę narzędzi i małą spawarkę inwertorową, bo będziemy mieć dużo roboty. Mamy porządną wiertarkę zasilaną z przetwornicy o mocy 2 kW, klucz udarowy, szlifierkę kątową i lodówkę o pojemności 105 litrów. Oraz domowy czajnik, który z tej przetwornicy zasilany gotuje 1,5 l wody w 4 minuty. Wszystko z akumulatora 200 Ah typu AGM (Absorbent Glass Mat) przystosowanego do szybkiego ładowania dużym prądem (w systemach start/stop) i z alternatora również 200 A.

Niesamowita jest pakowność Laplandera! Zostaje u mnie na dożywocie jako auto serwisowe. Porządna benzyna 97 oktan na Shellu (czerwona i z ołowiem) kosztuje 2,2 PLN/litr, więc nie żal, jak się wylewa. Przy tym wszystkim puszka samochodu nagrzewa się tak, że można wysuszyć ciuchy na sobie w godzinę jazdy, a lodówka zamontowana 5 cm nad podłogą melduje przegrzanie kompresora.

Po dwóch noclegach w Kuala Lumpur nastąpiło 300-kilometrowe przebazowanie do Kuantan w prowincji Pahang. Okazało się, że Volvo w pełni zapakowane i zatankowane, na oponach Amazonia pali ok. 50 litrów na 100 km (na asfalcie), przy czym prędkość maksymalna wynosi 80 km/h (na suchym). Pod górę obowiązuje drugi bieg i 40 km/h. Na mokrym asfalcie max 55 km/h, bo zaczyna się taniec pijanego węża.

W Kuantan znów dwa dni w hotelu - oficjalne otwarcie (drugie, bo pierwsze było w KL), autoprezentacja załóg oraz prolog, który okazał się już zbyt trudny dla jednej z załóg, bo zrobili ładną figurę. Nasze Volvo jest zgłoszone jako samochód techniczny, więc nie startujemy w odcinkach specjalnych, podobnie jak Marek swoją Serią. Z tego powodu trzymamy się na uboczu rywalizacji i na razie mamy mało wiadomości.

Uwagę zwracają mocni tutaj w ostatnich latach Rosjanie, którzy przybyli w sile 8 samochodów (z serwisowymi) i ze 20 chłopa. Widać, że mają chrapkę na zwycięstwo. Jak mówią na Ukrainie, to "nowi Ruscy" - wolą rozmawiać po angielsku niż po rosyjsku. Ale piją normalnie, jak Rosjanie.

Po 4 dniach hotelowych każdy niecierpliwie czekał na wyjazd w teren. Po sformowaniu kolumny na około 70-80 samochodów nastąpiło 60-kilometrowe przebazowanie na pierwszy camp. Policja sprawnie przeprowadziła kolumnę przez miasta i wioski, eliminując (na chwilę przejazdu) wszystkich innych użytkowników dróg komendą "na pobocze i stać do odwołania". Dojechaliśmy na piękne zakole rzeki, piasek i kamienie, więc miejsce idealne (N 3.967756, E 103.020898). Tutaj zaplanowano dwa noclegi i pierwsze wodno-błotne próby sportowe.

Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu w obozie pojawili się turystycznie i niezależnie znani polscy zawodnicy - Zbigniew "Zibi" Popielarczyk, Marek Adamczyk wraz z dwoma kolegami Grześkiem i Pawłem. Trzeba trafu, że Zibi właśnie był pierwszym właścicielem w Polsce naszego strażackiego Laplandera i przystosował go do startu w Rainforest Challenge 2008, a potem w roku 2015. Ekipa Zibiego porusza się wypożyczonym terenowym Mitsubishi i ma zamiar towarzyszyć nam, dokąd ich samochód da radę dojechać. Korzystając z miejsca w samochodzie kolegów, udaliśmy się więc na lokalny rekonesans. Po kilku godzinach ostrego deszczu okazało się, że teren obozu został częściowo zalany, a zawodnicy którzy tam pozostali, są odcięci od cywilizacji. Próby przejścia na nogach przez mały dopływ rzeki, który rano miał 50 cm i 3 metry szerokości, zostały przerwane przez sędziego, gdy byłem w rwącej wodzie po pas. Może i dobrze. I takim losu zrządzeniem śpimy dzisiaj z Adamem w lokalnym hoteliku z ekipą Zibiego z dala od swojego samochodu. Jutro w rozpisce znajduje się przejazd kolumną do drugiego campu (Jeram Buluh), gdzie znów spędzimy dwa dni. O ile woda opadnie, a od dwóch godzin nie pada. Ale prognoza pogody (poniżej) na najbliższy tydzień nie potrzebuje komentarza.
Pozdrawiam!
Piotr Kowal


ENGLISH VERSION

A life sentence for the Laplander, in other words a mobile (land) service at the Rainforest Challenge 2017

My favorite part of journeys to the Rainforest Challenge is preparing the cars after unpacking them from their container, then the shopping and the minor modifications to adapt the car to local requirements as well as for one’s own convenience. In this way, you get to know Malaysia from a proper, non-tourist side, with all the aspects of a different culture.

The local metal, automotive and hobby shops are a treasure trove of curiosities and useful trinkets that you will not see in Europe. For example, hose clamps with butterfly clips which can be turned without any tools. Of course one needs a full supply of provisions for a week of independent living, so one must also carry out the grocery shopping. Apart from poultry, local meat is not edible, and imported canned and other processed pork can be purchased only in veeery large stores, which have a clearly marked "non halal" section. And veeery large shops are located in veeery large, shopping centres, which can not be crossed in a single day. The whole of the Warsaw Mokotów shopping centre or the Bonarka shopping centre in Kraków would fit easily into one of the four wings named after the four cardinal directions of the world.

This time, the work on the car took much longer, because there had been insufficient time in Poland. The traditional slow start of the rally favours such an approach, however, because of a loss of one day due to a plane delay we had to spend two nights tinkering with the car. Because at night it's cool and nobody bothers you. In the centre of Kuala Lumpur, in front of a four-star hotel, literally at the entrance to the hotel, we set up a hobby workshop, with full support from the hotel staff and in addition, with 24 hour security provided. We installed external mirrors (from a Defender), windshield wipers with top propulsion (from a cabin boat) so that in case of need, the front windshields could be raised. Our own patented actuators from a Jaguar X-type luggage compartment - during times when it does not rain too much, it's better than air conditioning. Also, we added a little bit of local colour - a steering wheel with tiger stripes and a red LED strip (which means you cannot see eye floaters).

After fueling a full tank, which is located vertically and totally above the level of the carburetors (190 litres as it turned out, because it was never fueled to full), the pressure of the fuel caused a petrol fountain jet. It therefore became necessary to place an additional fuel valve near the carburetors and to install transferors which safely disposed of excess fuel outside the car. Fortunately, Volvo use Stromberg 175 carburetors (identical to those in RR Classic). Experience gained from Land Rover servicing was also useful when the crew representing Brunei came to us for help in repairing their V8 engine, which had been mounted incorrectly. We managed to revive their oil pump and from that moment on we became a mobile rally service station, which was unofficially and carelessly mentioned by Luis Wee - the organizer of the rally. Because of this development we have bought an additional load of tools and a small inverter welder, because we will have a lot of work to do. We have a decent drill powered by a 2 kW inverter, a hammer wrench, an angle grinder and a 105 litre fridge. Also a home-made kettle that boils 1.5 litres of water from the inverter in 4 minutes. All this from a 200 Ah AGM (Absorbent Glass Mat) battery suitable for fast charging with high current (using a start/stop system) and alternator which is also 200 A.

The capaciousness of the Laplander is amazing! It is going to stay with me for life as a service car. Proper 97 octane Shell petrol (red and leaded) costs 0,5 EUR / litre, so it's no loss if it spills out. At the same time, the body of the car warms up so well that the clothes one is wearing can dry out within an hour’s driving and the fridge, mounted 5 cm above the floor, signals any overheating of the compressor.

After two nights in Kuala Lumpur, there was 300 kilometre redeployment to Kuantan in the province of Pahang. It turned out that the fully packed and fueled Volvo, on Amazonia tyres, uses up about 50 litres per 100 km (on asphalt), with a top speed of 80 km / h (on dry surfaces). Second gear is required to go uphill at a speed of 40 km / h. On wet asphalt, the maximum speed is 55 km / h, because above that a drunken serpent dance begins.

In Kuantan, again two days in a hotel - the official opening (the second, because the first was in KL), the self-presentation of crews and the prologue, which was already too difficult for one of the crews, because they overturned. Our Volvo had been declared as a technical car, so we did not start in the special stages, just like Marek with his Series. For this reason, we stick to the sidelines of rivalry and for now we have little news.

The Russians, strong here in recent years, who came in strength with 8 cars (with service personnel) and some 20 blokes, draw attention. You can see that they have an appetite for victory. As they say in Ukraine, they are "new Russians" - they prefer to speak English rather than Russian. But they drink normally, like Russians.

After 4 days in the hotel, everyone was eager to go off into the field. After forming a column of about 70-80 cars there was 60-kilometre redeployment to the first camp. The police efficiently moved the column through cities and villages, removing, (for the moment of passing) all other road users with the command "stop on the roadside and stay there until further notice". We reached a beautiful bend in the river, sand and stones, a perfect place (N 3.967756, E 103.020898). The plan was to spend two nights here and the first water-mud sports trials are to be held here.

To our great surprise, some well-known independent Polish competitors appeared as tourists in the camp - Zbigniew "Zibi" Popielarczyk, Marek Adamczyk along with two colleagues Grzesiek and Paweł. It is worth pointing out that Zibi was the first owner of our firefighter Laplander in Poland and that he had adapted it to take part in the Rainforest Challenge 2008, and then again in 2015. Zibi's team is traveling in a rented off-road Mitsubishi and they are going to accompany us wherever their car can take them. Taking advantage of our colleagues' car, we went on a local reconnaissance. After a few hours of heavy rain, it turned out that the camp area had been partially flooded, and that the competitors who remained there were cut off from civilization. Attempts to walk on foot through a small tributary river, which in the morning had been 3 metres 50 cm wide, were stopped by a judge when I was up to the waist in the rapid-moving water. Maybe that was all to the good. And so fate has decreed that tonight, Adam and I sleep in a local hotel together with Zibi's team, far away from his car. Tomorrow in the run-off there will be a ride in a column to the second camp (Jeram Buluh), where we will again spend two days. Providing the water level falls; it has not been raining for two hours. But the weather forecast for the coming week does not need any comment:

Pogoda