Poland Trophy 2011 – Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Po niedawnym nadejściu wiosny chyba żaden z zawodników, który zapisał się na I rundę Poland Trophy Dragon Winch Extreme 2011, nie spodziewał się tak zaskakującego i zaciekłego kontrataku zimy. Ekstremalny rajd rozegrany w ostatni weekend w okolicach Ogrodzieńca w kilkadziesiąt minut, w skutek gwałtowanych opadów śniegu, zamienił się w prawdziwy Arctic Trophy.

Na domiar złego śnieg rozpadał się jak oszalały w trakcie piątkowego etapu… nocnego. Ogromne płaty (bo trudno to było nazywać „płatkami”) śniegu zasypały okolice, zamieniając działania zawodników na trasie w prawdziwą gehennę. Dość powiedzieć, że po etapie nocnym JEDYNĄ załogą sklasyfikowaną w rajdzie byli Zbigniew Peczyński i Łukasz Chołuj, którzy wykazując niesamowity hart ducha, pokonali trzy z czterech oesów. Regulamin PT przewiduje, że sklasyfikować można tylko te załogi, które zaliczyły połowę trasy (czyli 2 oesy). Cztery inne załogi po długiej walce ukończyły pierwszy oes 20110319_123308_IMG_4786(dobrze, że było ciemno i zawodnicy nie mieli świadomości, że pokonują ogromne trawersy tuż nad głębokim stawem  z lodowatą wodą), ale do półmetka żadna z nich nie zdołała już dotrzeć. Jeszcze większe problemy mieli podobno kierowcy quadów, których maszyny trudno było opanować w zaśnieżonej, ciemnej krainie. Po oesie dało się wśród zawodników słyszeć, że „jeszcze nigdy tak ciężko nie było”. Nawet Wojciech Gołębiowski, dyrektor Magam Trophy, który startował w klasie No Limit – widać było – był pod dużym wrażeniem…

Za dnia, w sobotę, diabeł nie był już taki straszny, jak się malował nocą. Mimo niskiej temperatury i dużej ilości śniegu na trasie, załogi dzielnie walczyły do samego końca. A zima wcale nie poddawała się. Ośnieżone trawersy czy skute lodem bagna i sadzawki potrafiły skutecznie uprzykrzyć życie zawodnikom. Jednym nalało się do woderów (brr!), innym świata zakręcił się (dosłownie) w oczach.

20110319_154320_IMG_1559Ekstremalny cykl Poland Trophy wraca do off-roadowego kalendarium w świetnym stylu. Zawodnicy chwalili dobrą organizację i klarowny regulamin. Wysiadującym na mrozie sędziom również należą się duże oklaski.

Największe brawa zarezerwowane są jednak dla zwycięzców. W klasie No Limit triumfował niezłomny duet Zbigniew Peczyński - Łukasz Chołuj, który po heroicznej walce w nocy , w dzień miał już łatwiejsze zadanie. Drugą lokatę zajął zespół Cobry – Tomasz i Filip Gołkowie, a trzecią – popularne „Kominki”, czyli Mariusz i Jarek Godzicowie. W klasie Adventure zwyciężyli Jacek Majher i Mariusz Stolarski, a w klasie quadów Fabian Czapla.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

UWAGA! TEN ARTYKUŁ BĘDZIE JESZCZE AKTUALIZOWANY...

fot. Arek Kwiecień / Sigma Pro