IV etap Magam Trophy 2008 - odliczanie do finału

Magam2008_etap4Zgodnie z oczekiwaniami, po morderczej nocce, organizatorzy dali nieco odpocząć zmarnowanym przez życie zawodnikom i etap rozegrany w czwartek po południu do najtrudniejszych nie należał. Najlepsi rozprawili się z nim w godzinę, pozostali – w dwie...

Chodziło chyba tylko o to, aby zawodnicy nie przespali całego dnia po etapie nocnym. Wielu na pewno miało na to ochotę:) Dzisiejszy oes był takim sprawdzianem z pokonywania zjazdów i podjazdów po stromych zboczach wąwozu. Robotę mieli zwłaszcza piloci, biegający tam i z powrotem z linami. Tylko nieliczni, świadomi możliwości swojego samochodu, decydowali się na jazdę „bez trzymanki”. Oklaski należą się zwłaszcza Jackowi Ambrozikowi, którą swoją Suzuki w zdumiewający sposób wspinał się na szczyty wzniesień bez „wincha”. Duża w tym zasługa jego pilota, Mariusza Borowskiego, który większość trasy pokonał w roli balastu.

Lepszy od „Ambrozji” był tylko Marek Schwarz, dla którego Magam Trophy jest pierwszym startem w nowym aucie. Lider RMF Caroline Team dziś do prowadzącego w rajdzie Ambroziaka odrobił kilka minut i wciąż traci do niego blisko godzinę. Czy zdoła go prześcignąć na jutrzejszym, finałowym etapie?

Apetyt na „pudło” ma również Zbigniew Popielarczyk, który ma około godziny straty do zajmującego obecnie trzecie miejsce Pera Bertelsena. „Zibi” liczy, że dogoni Duńczyka na rzece, która jutro ma być jednym z głównym motywów etapu. I wciąż opowiada o pechowym oesie na górze piaskowej, gdzie pechowo otrzymał dwie godziny kary...

Piątek zapowiada się więc pasjonująco – różnice między zawodnikami nie są wielkie i wszystko jeszcze może się zdarzyć.

Text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)