- Po prostu rzeźnia! Głęboki torf, błoto, deszcz, ślisko, trawersy, mnóstwo awarii! – Marcin Francuz z szybkością karabinu maszynowego wylicza cechy poniedziałkowego etapu Magam Trophy 2010. X edycja słynnego extremu podobnie jak dziewięć poprzednich zalicza się do najbardziej wymagających rajdów przeprawowych w Polsce. Walkę na trudnej trasie nie ułatwia nieustannie padający deszcz.

W poniedziałek chyba nie było załogi, której nie spotkałyby jakieś problemy. Psuły się wyciągarki, wałki, przystawki, spod masek buchał biały dym. Marcin Francuz swój drugi oes kończył na drzewie w skutek awarii hamulców. Problemy nie ominęły nawet największych faworytów. W Gracie Roberta Kufla również przestały działać hamulce – uszkodzeniu uległ przewód hamulcowy, co okazało się jednak drobną usterką. - Ekipa serwisowa sprawnie usunęła awarię, zatankowała Grata do pełna i tak znowu całkiem sprawni, zwarci i gotowi ruszyliśmy w trasę. Reszta naszych zmagań przebiegała bez problemów – opowiada Dominik Samosiuk, pilot Roberta. – Przyznajemy, że większość uczestników, łącznie z nami, wpatruje się w niebo błagalnym wzrokiem z nadzieją na choćby odrobinę słońca jutro…

- Etap był bardzo fajny; na trasie było mnóstwo trawersów i głębokiego błota, co nam bardzo odpowiada – mówi Jacek Ambrozik. – Zajęlibyśmy na nim drugie miejsce, gdyby nie głupia wpadka. Przypadkiem ominęliśmy 3 pieczątki, za co dostaliśmy półtorej godziny kary. We wtorek zamierzamy jechać szybko, by odrobić straty.


Najszybciej z grona wszystkich załóg jedzie męsko-damski duet będący rewelacją ubiegłorocznego „Magamu”. Marcin Łukaszewski i Magdalena Duhanik o blisko godzinę (!) wyprzedzili na poniedziałkowym etapie Zbigniewa Peczyńskiego i Łukasza Chołuja. Dwa kolejne miejsca zajęły ekipy 4XDrive: Paweł Kado i Dagobert Kubis oraz  Robert Kufel i Dominik Samosiuk.

Już po pierwszym etapie rajdu różnice pomiędzy zawodnikami są wyraźne. Dość powiedzieć, że „Ambrozję” zajmującego obecnie 6. lokatę dzielą od liderów ponad 2 godziny. Niektórzy odnotowują już kilkunastogodzinną stratę do prowadzących. Nieszczęście spotkało między innymi zwycięzców prologu - Marka Temple i Witolda Grabowskiego, którzy utknęli w bagnie z powodu awarii silnika. W wydostaniu się z opresji pomogła im załoga Grata, ale dla dotychczasowych liderów rajdu i tak skończyło się to taryfą i spadkiem na sam dół klasyfikacji. Z rajdu definitywnie wycofały się już dwie załogi: Witold Fedorowicz - Paweł Morawczyński oraz Bartosz Kręgielski - Michał Skwiercz.

Magam Trophy to rajd, który nie wybacza błędów. Aż do ostatniego dnia sprawa zwycięstwa będzie otwarta.
AK