Przed finałowym etapem Magam Trophy 2012 zawodnicy zachodzili w głowę: oszczędzą nas czy znów dostaniemy w kość? Twórcy rajdu nie byliby jednak sobą, gdyby poświęcili etap na weekendową, niezobowiązującą przejażdżkę w terenie. Ostatni dzień zmagań był więc prawdziwym kompendium z Miastka z całym spektrum terenowych przeszkód: od błota, przed wodę i podmokłe łąki po – rzecz oczywista – trawersy.

Przeszkody – zwłaszcza te wertykalne – były bardzo wymagające, każdy – poza liderami – chciał jeszcze powalczyć o lepszą pozycję i w rezultacie niektórzy przesunęli granicę ryzyka za daleko. Kilka załóg – m.in. Wojciech Poręba, Zbyszek Peczyński oraz Mariusz Wilk – straciło dziś grunt pod kołami i lądowało na dachu. - My na jednym z trawersów urwaliśmy wentyl i musieliśmy jechać na kapciu – opowiada Roman Popławski z wiceliderującego Black Tanka. - Całe szczęście, że oponę trzymał na miejscu beadlock. Po wymianie koła odkryliśmy, że zdechł nam rozrusznik. Jaka na to rada? Puściliśmy auto w przepaść, aby zapaliło na wstecznym...

Nie bierzcie z nich przykładu! Choć akurat takie rozwiązanie okazało się w tym przypadku bardzo skuteczne. Mniej problemów miał Grat Roberta Kufla i Dominika Samosiuka. - Ech, gdyby nie te awarie w Boboliach – wzdycha Robert. - Dziś mogliśmy powalczyć z Marcinem i Magdą jak równy z równym. Trasa była bardzo ciężka, ale dała nam dużo satysfakcji. Trudne były zwłaszcza trawersy – można było je pokonać w kwadrans, a można i w godzinę. Jeden z nich wydał nam się już zbyt ryzykowny – zamiast pokonywać go w poprzek, woleliśmy dwukrotnie zjechać w dół, nakierować auto i znów rozpocząć wspinaczkę...

Liderzy rajdu – Marcin Łukaszewski i Magda Duhanik – bez przeszkód dotarli do mety, odnosząc z dużą przewagą nad rywalami swoje trzecie zwycięstwo w Magamie i tym samym wyrównując rekord Darka Luberdy i Szymka Polaka. Drugie miejsce zajęła załoga Black Tanka – Artur Owczarek i Roman Popławski, a trzecią - rzutem na taśmę - Robert Kufel i Dominik Samosiuk. W klassie Adventure triumfowali Tomasz Zygarlicki i Zbigniew Helowicz. 

- Tegoroczna edycja to była prawdziwa orka w terenie – podsumowuje Roman Popławski. - Marcin i Magda byli poza naszym zasięgiem. Dali popis technicznego, bardzo skutecznego off-roadu. Do domu wracamy zadowoleni nie tylko z wyniku, ale też z możliwości uczestniczenia w znakomitym rajdzie. Gratulacje dla organizatorów za niesamowitą trasę! Ani przez chwilę się nie nudziliśmy. Po łatwiejszym odcinku zawsze następował trudniejszy, ale taki w granicach rozsądku. O tegorocznym Magamie mogę mówić wyłącznie w samych superlatywach.     

Laurkę dla organizatorów „Miastka” wystawia również Robert Kufel: - Magam to bez wątpienia „numer jeden” wśród polskich rajdów przeprawowych. Poziom trudności jak zawsze był bardzo wysoki. Taki jak od wielu lat. O sukcesie danej załogi decydowało wiele czynników: samochód, umiejętności, psychika i... szczęście. Często słyszę od moich kolegów, „a gdyby...”. Taki jest właśnie off-road – gdybym wybrał inną trasę przejazdu, gdybym nie zalał silnika, gdyby auto nie uległo awarii... wszystko mogłoby się skończyć inaczej. To właśnie to „gdyby” jest decydujące!

Gdyby więc za rok przyszło Wam do głowy wystartować bądź kibicować Magamowi – nie wahajcie się. Miastko z pewnością Was nie zawiedzie.

Text: Arek Kwiecień, fot. Jacek Balk "Balkon" (tel. +48 501 666 007)

ZOBACZ TAKŻE: Galeria zdjęć Honoraty Jankowskiej na blogu 4x4 Miastko Team