Off-roadmania, czyli... małe jest piękne!

Recepta udanej zabawy jest prosta: fajni ludzie plus odpowiednia ilość błota! I tak też było w środowy poranek, w dzień wolny od pracy. Pan Melonik i jego świta z Offroadmania.org zorganizowali całkiem wypaśny Rajd o Puchar Prezesa za przysłowiową złotówkę. Cena wpisowego obejmowała nie tylko sam wjazd, ale i jedzenie czy picie do woli, nagrody, puchary i oczywiście dobrą radę, która brzmiała: tylko się tam nie pozabijajcie! To co było obowiązkowe dla każdego uczestnika rajdu to...wzajemna pomoc. Wyjazd miał być przede wszystkim dobrą zabawą.
Recepta udanej zabawy jest prosta: fajni ludzie plus odpowiednia ilość błota! I tak też było w środowy poranek, w dzień wolny od pracy. Pan Melonik i jego świta z Offroadmania.org  zorganizowali całkiem wypaśny Rajd o Puchar Prezesa za przysłowiową złotówkę. Cena wpisowego obejmowała nie tylko sam wjazd, ale i jedzenie czy picie do woli, nagrody, puchary i oczywiście dobrą radę, która brzmiała: tylko się tam nie pozabijajcie! To co było obowiązkowe dla każdego uczestnika rajdu to...wzajemna pomoc. Wyjazd miał być przede wszystkim dobrą zabawą.

Trasa obejmowała 9 punktów, do których dotrzeć można było praktycznie tylko na wyciągarce, w 6-godzinnym limicie czasu. Jaka trudność? Tu odpowiedzią może być liczba załóg, które zdobyły wszystkie pieczątki – czyli „aż” 3 z 13.

Początek zapowiadał się dość niewinnie - lekkie błotko i spokojna droga przez las. Dopiero po 2. punkcie okazało się, jak podkrakowskie zarośla mogą być zdradliwe. Po przejeździe dwóch Land Cruiserów, które objęły prowadzenie reszta załóg utknęła na dobre kilka godzin przy pierwszym dużym podjeździe. Na nic zdały się próby wyciągania w pojedynkę. Trzeba było użyć siły zespołowej – w kupie siła, że tak można by rzec. Dzięki tej sile jedna załoga straciła wyciągarkę, a druga zaraz po niej linę...

Grunt to się nie przejmować i próbować dalej! Dlatego takie małe przeciwności losu nie przeszkodziły kolejnym próbom mocowania liny na zbloczach, liny do drzew, liny do samochodów itd., itd.. Co mogło zaskoczyć? Zaskoczył wszystkich Patrol, który nagle wyłonił się na wyciągarce i to tuż obok walczących z żywiołem górali. Ominął cztery zabetonowane w błocie samochody i dzięki temu uplasował się na III znakomitej pozycji, również zdobywając komplet pieczątki.

Zabawa mogłaby trwać do samego rana, ale "niestety" rozdanie nagród dla zwycięzców było obowiązkowe. Niestety ponieważ miało się wrażenie, że część z walczących załóg długo jeszcze nie zamierzała się poddawać. Tych, którzy od 8 godzin stali po pas w błocie, "ekipa ratunkowa" musiała wyciągnąć – czy tego chcieli, czy nie.

Podsumowując: obyło się bez strat, na plus wyszła również waga uczestników nieźle podkręcona kiełbaskami z grilla. Co poniektórzy poczuli pewien niedostyt i od razu zdeklarowali swoją obecność na kolejnym rajdzie o "złote kalesony prezesa", tym razem już z lepszą wyciągarką...

BushTaxi_logo
D.P.
Zdjęcia: Dorota Polak / BUSHTAXI.PL