Quattro Fest Italia – targi z fantazją

październik 17, 2011
Jak co roku w oddalonym od Polski o około 1500 km włoskim mieście odbywają się targi 4x4. Marina di Carrara, bo o nim mowa, w dniach 14-16 października gościła wystawców z całych Włoch, jak i również okolicznych państw.

Co o samych targach można powiedzieć? Chyba na początku to, że Włosi podchodzą z większą fantazją do organizacji imprez niż Niemcy (mam na myśli Bad Kissingen) i w ogóle coś organizują (mam na myśli ostatnie polskie targi w Krakowie). Oprócz pokazów freestylowych na crossie i quadach, oprócz przejażdżek off-roadowymi ciężarówkami, oprócz pokazów możliwości rajdowych T1, oprócz wyścigów plażowych organizowanych dla uczestników targów, każdy z panów miał okazję obserwować wybory miss Quattro Fest! A tego u naszych zachodnich sąsiadów jeszcze nie było.

Dla zwiedzających zaserwowano również małą porcję historii
. Piaskowe (sandglow) Land Rovery z Camel Trophy przyciągały uwagę każdego. W bagażniku jednego z nich zauważyliśmy nawet zapasową skrzynię biegów. Sugerować to może, że nadal jest on „sprawny” i jeździ po włoskich bezdrożach! Polskiego klimatu również nie brakowało. Tuż obok wejścia na targi można było obejrzeć relację z rajdu Drezno – Wrocław, jak i również trudno było nie zauważyć ogromnego plakatu z napisem Breslau.

Targi w Marina di Carrara napawają optymizmem wszystkich tych, którzy nadal lubią ścigać się samochodami, a nie pojazdami samochodopochodnymi. Sami Włosi oprócz niemieckiej precyzji w każdą swoją realizację włączają również swój śródziemnomorski temperament. Miło było zobaczyć, że realizacje za kilkaset tysięcy euro są naprawdę fantazyjne, a nie skopiowane jedna od drugiej.

Mam nadzieję, że i my w Polsce doczekamy się kiedyś takiej imprezy off-roadowej jak ta we Włoszech. Fantazji przecież nam też nigdy nie brakowało…

text i foto: Dorota Polak