Małysz i Marton: Nowy cel – Dakar 2014


Adam Małysz i Rafał Marton, najlepsza polska załoga samochodowa tegorocznego Dakaru, podsumowali na konferencji prasowej swój występ w zawodach. Polacy są zadowoleni z piętnastego miejsca, które zajęli w klasyfikacji generalnej. W osiągnięciu tego sukcesu, jak sami mówią, pomógł im niezawodny samochód - Toyota Hilux Overdrive.

ZOBACZ TAKŻE:

Małysz i Marton dziewięć razy kończyli etapy w czołowej dwudziestce, trzy razy w piętnastce. Najlepszym wynikiem pozostaje 13. lokata na etapie La Rioja – Fiambala, jednym z najtrudniejszych w Dakarze.

- Start w poprzednim Dakarze miał być dla mnie przygodą, tym razem zamierzałem się trochę pościgać. Udało się! - mówił Adam Małysz. - Naszym celem było wejście do grupy dwudziestu najlepszych ekip na Dakarze. W najśmielszych marzeniach nie myślałem o zdobyciu piętnastego miejsca w klasyfikacji generalnej, bo w tym rajdzie nie można być niczego pewnym. Odcinki specjalne potrafią zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych kierowców. Myślę, że w osiągnięciu dobrego miejsca pomógł nam samochód – Toyota Hilux Overdrive, który okazał się niezawodny. Podczas naszego pierwszego startu na prologu, który miał piętnaście kilometrów, gdzie startuje się co minutę i kiedy po kilku kilometrach wyprzedziliśmy jeden samochód, powiedziałem do Rafała tylko takie słowa: „jak to zapiernicza”. Dla mnie to był szok, przeskoczenie do takiego samochodu, którym jechaliśmy w tym roku. Trzeba jechać dobrym tempem i mieć takiego pilota, jakim jest Rafał, który się nie myli. Choć wiem, że chwilami mogłem jechać jeszcze szybciej, to Rafał mnie hamował, ale to dobrze, bo nie chcieliśmy nadmiernie ryzykować. Nie ukrywam, że z tego powodu dwa-trzy razy pokłóciliśmy się, ale po kilku minutach emocje opadały.

Podczas spotkania pilot Rafał Marton wyjawił, że to nie koniec wspólnej pracy z Adamem Małyszem. Zapowiedział wspólne starty w rajdach w sezonie 2013, będących przygotowaniami do przyszłorocznego Rajdu Dakar.

- Na początku grudnia bardziej wierzyłem w tę dwudziestkę niż czwartego i piątego stycznia, kiedy patrzyłem, ile świetnych samochodów i ilu świetnych kierowców zdecydowało się na start. Niektórzy powrócili po kilku latach przerwy - mówił Rafał Marton. - Jak zacząłem to kalkulować, pojawiły się pewne obawy. Przestraszyłem się, że te nasze deklaracje poczynione przed wyjazdem będą ciężkie do zrealizowania. Na szczęście moje obawy minęły dość szybko, bo już po prologu. Prolog był dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ to był pierwszy odcinek specjalny na zawodach, który pokonywaliśmy tym samochodem. Obawiałem się, że stres w połączeniu z brakiem doświadczenia w tym samochodzie spowoduje, że Adam będzie szukał tej prędkości. Okazało się, że to ja szukałem sposobu, aby go trochę opanować, aby zwolnił, ponieważ jechaliśmy bardzo odważnie i szybko. Chyba nawet w trakcie rajdu miał kilka razy do mnie pretensje, że go zwalniam, ale to było tempo, na które zdecydowaliśmy się wspólnie. Dziękuję Adamowi, że mnie posłuchał i zdjął trochę nogę z gazu, co pozwoliło nam dojechać na naprawdę świetnym miejscu, a do tego bezpiecznie. Każdy dzień tego rajdu przejechaliśmy bez zbędnego ryzyka.
MM