“Hołek” w MINI All4 Racing – cieszyć się czy martwić?

październik 25, 2011

Wczorajsza wiadomość o zamianie auta przez Krzysztofa Hołowczyca wywołuje mieszane uczucia. Niewątpliwie nasz najlepszy kierowca cross-country dostał w swoje ręce samochód zdolny wygrać Dakar. Ale czy MINI go nie zawiedzie?

Nie jest tajemnicą, że MINI All4 Racing to udoskonalona wersja dotychczasowej rajdówki „Hołka” – BMW X3CC. Mówił o tym choćby sam Hołowczyc (CZYTAJ: Specjalnie dla Terenowo.pl – rozmawiamy z Krzysztofem Hołowczycem), który nie ukrywał zarazem, że marzy mu się przesiadka do nowego auta zbudowanego przez X-Raid. Ale zdarzenia na zakończonym niedawno OiLibya Rally of Morocco 2011 wcale nie nastrajają optymistycznie… Przypomnijmy – w ubiegłym roku trzy pierwsze miejsca zajęły X-Raidowe BMW X3 CC (w kolejności: Peterhansel, Novitskiy, Hołowczyc), co stanowiło dobry prognostyk przez Dakarem 2011. Sven Quandt w tym roku liczył na powtórkę sukcesu – na starcie rajdu Maroka stanęły aż trzy MINI i jedno, chyba niedoceniane, BMW.

Ale dla Monster Energy X-raid Team zawody były katastrofą. Już na pierwszych etapach awarie pomp oleju wyeliminowały z jazdy dwóch faworytów: Hiszpana Naniego Romę oraz Rosjanina Leonida Novitskiy’ego. W rezultacie Quandt – by nie ryzykować zepsucia kolejnego auta – zdecydował o wycofaniu z rajdu trzeciego MINI, kierowanego przez Portugalczyka  Ricardo Leal Dos Santosa.

Honoru zespołu bronił Chilijczyk Boris Garafulic startujący BMW, który przez pewien czas jechał na drugiej pozycji. Później jednak zaliczył rolkę na wydmach, która zepchnęła go tuż poza podium. Na koniec skorzystał jednak z błędu rywala i awansował na trzecią pozycję w „generalce”.

Choć nie było mu do śmiechu, na mecie rajdu Sven Quandt starał się mimo wszystko wskazywać zalety zaistniałej sytuacji: - Na pierwszy rzut oka rajd nie był dla nas udany – mówił. – Ale cieszymy się, że problem odkryliśmy w Maroko i wciąż mamy sporo czasu, by usunąć usterkę przed rozpoczęciem Dakaru. Cieszymy się z trzeciej lokaty wywalczonej przez Borisa.

MINI w tym sezonie udowodniło już, że potrafi wygrywać (np. w Abu Dhabi Desert Challenge), ale to BMW X3 CC było skuteczniejsze (zwycięstwa w Baja Carmin, rajdzie Tunezji, no i przede wszystkim Hołowczyca w Silk Way Rally czy Baja Poland). Oby lepsze nie okazało się więc wrogiem dobrego…

Tym bardziej że konkurenci nie śpią. W Rajdzie Maroka swoje pierwsze zwycięstwa etapowe odniosła Toyota Hilux kierowana przez Orlando Terranovę (CZYTAJ: Zwycięzca Dakaru przesiada się do… Toyoty Hilux. A wraz z nim inne sławy). Gdyby nie strata spowodowana złamanym drążkiem kierowniczym, rajdówka zbudowana w RPA mogłaby walczyć o wygraną w rajdzie.

Zdecydowanie najlepszym autem w Maroku okazało się natomiast Mitsubishi Racing Lancer. W klasyfikacji końcowej triumfował Bernhard den Brinke, kilka etapów wygrał Erik van Loon; w czołówce jechał również Gert Huzink. Jak widać dobra postawa holenderskiego teamu w rajdzie Baja España Aragon nie była przypadkiem… (CZYTAJ: Mitsubishi Racing Lancer - nowy (stary) faworyt Dakaru? | Baja España Aragon 2011 – kontratak Mitsubishi) I choć Monster Energy X-raid Team wciąż pozostaje faworytem Dakaru 2012, musi jednak mieć się na baczności.

Text: Arek Kwiecień

2011 OiLibya Rally of Morocco – klasyfikacja końcowa:

1. B. Ten Brinke (NED)/ M. Baumel (FRA) Mitsubishi - 3h 53m 04s
2. R. Delahaye (FRA)/E. Decres (FRA) Buggy - 3h 56m 15s
3. B. Garafulic (CHI)/G. Picard (FRA) BMW X3 CC - 3h 56m 58s