Ghe-O Motors Rescue – bestia z Karpat

październik 17, 2013

Są takie miejsca na ziemi, gdzie konwencjonalne rozwiązania po prostu się nie sprawdzają. Jednym z nich są rumuńskie Karpaty – góry piękne, ale zarazem trudno dostępne i dzikie. A ponieważ wypadki chodzą po ludziach, którzy mają tę właściwość, że lubią zapuszczać się w takie ostępy, warto zawczasu pomyśleć, jak przyjść im z pomocą. Rumuńska firma Ghe-O Motors zbudowała na tę okazję specjalny pojazd ratowniczy Rescue.


Rescue jest przystosowany do przewozu aż 11 osób bez względu na warunki terenowe i pogodowe. Jego przeznaczeniem jest praca w górskim pogotowiu ratunkowym, wojsku lub leśnej straży pożarnej. Choć wygląda osobliwie, wyróżnia się ciekawymi rozwiązaniami, które czasem zapożyczone zostały z przeprawowych rajdówek (Ghe-O Motors zna się na rzeczy – wcześniej zbudowała co najmniej trzy ciekawe zmoty: Predatora, Warriora i Fightera).

Rescue niestety nie jest mały ani lekki. To niemal terenowy autobus, któremu nie można jednak odmówić zwinności. Waży 3,2 tony, mierzy ponad 5 metrów długości i blisko 3 metry szerokości. Może być wyposażony w liczne akcesoria w rodzaju pompy strażackiej czy 620-litrowego zbiornika wody. Na życzenie może zamienić się w karetkę z przedziałem ratowniczym umieszczonym za kabiną załogi. Rescue może również pociągnąć ogromne sanie i odśnieżyć drogę za pomocą lemiesza.

Ogromnym atutem w terenie są jego balonowe koła, dzięki którym nie zapada się w śniegu i błocie, i zarazem nieomal pływa w wodzie. Jeśli to za mało, do kół można przytroczyć gumowe poduszki, dzięki którym zamienia się już w prawdziwą amfibię. Kolejną opcją są gąsienice napędowe montowane w miejsce tylnych kół.

Ghe-O Motors oferuje różne wersje silnikowe – zarówno benzynowe (340-500 KM), jak i wysokoprężne (218-304 KM). Napęd heavy duty wyposażony jest w blokady dyferencjałów. Na potrzeby armii jednostki mogą otrzymać dodatkowe zabezpieczenie: przed wodą lub na wypadek, gdyby pojazd znalazł się w silnym polu elektromagnetycznym.

Rescue potrafi wiele i wydaje się być przemyślanym projektem, w który zainwestowano niemało pieniędzy. Nie wiemy jeszcze tylko jak często się psuje i ile kosztuje... Ale – jak widać na filmie – przy nim nawet Hummer i Defender wyglądają jak dziecięce zabawki.
AK