Defender na koksie, czyli Land Rover z 565 KM pod maską

SWAP, czyli wymiana silnika w aucie, to rzecz często spotykana w off-roadzie, zwłaszcza gdy właściciel auta marzy o większej (niż zaplanował producent) liczbie koni mechanicznych. Land Rover Defender 90 z 565 KM pod maską to jednak prawdziwy unikat, którego domeną są (o zgrozo!)... wyścigi uliczne.

Defender nie po został zbudowany, by palić gumy na asfalcie, ale w dzisiejszych czasach – jak widać – wszystko jest możliwe. Coś, co nie mieści nam się w głowie, jest dziełem holenderskiej firmy Tophat, która wzięła na swe barki kompleksową przebudowę zasłużonej terenówki.

Wybór silnika, który dokonała, nie jest jeszcze sensacją, bowiem liczni off-roaderzy – od Borisa Gadasina po Pawła Oleszczaka czy Piotra Domownika – korzystali już z jednostek GM. Ale moc: 565 KM wyciśnięta z LS3 V8 o pojemności 6.2 litrów (w standardzie 436 KM) budzi niemały szacunek.

Jednostka połączona jest z manualną, 6-biegową skrzynią T56, która dobrze sobie radzi z dużymi obciążeniami. Pneumatyczne zawieszenie, amortyzatory Koni i wyczynowe hamulce AP Racing mają sprawić, że „naspeedowany” Land Rover pozwoli się utrzymać w ryzach podczas szaleństw na ulicach i torach wyścigowych. Umieszczony w sieci film dowodzi, że Defender nieźle sobie radzi w pojedynkach ze stuningowanymi BMW i Porsche. W terenie prawdopodobnie wciąż mógłby jeszcze wiele zdziałać.
MM