Italian Baja 2009 - strategie faworytów

Gadasin_prologCztery polskie załogi rozpoczęły w piątek zmagania z europejską czołówką rajdów cross-country. Auta kierowane przez Patryka Łoszewskiego, Piotra Beaupre, Mariusza Ryczkowskiego i Olka Sachanbińskiego stanęły na starcie Italian Baja - II rundy FIA Międzynarodowego Pucharu w rajdach cross-country baja. Po prologu na prowadzeniu znajduje się Holender Tonnie Van Deijne, który o dosłownie kilka sekund wyprzedził faworytów – Rosjanina Borisa Gadasina i Czecha Mirsolava Zapletala.

Najlepsza z polskich załóg – Patryk Łoszewski z nowym pilotem Rafałem Martonem – startująca Orcą BMW uplasowała się na 13. miejscu ze stratą 41,2 sek. do zwycięzcy prologu.  - Trasa prologu była moim zdaniem klasycznym przykładem odcinka rajdu Italian Baja – były fragmenty szutrowe, techniczne z licznymi zakrętami oraz około dwukilometrowy przejazd korytem rzeki - mówił Patryk Łoszewski. - Znajdowało się tam około pięć przejazdów przez nurt - niezbyt głęboki, ale szeroki. Ta partia odcinka odbywała się na zasadzie otwartej nawigacji, trzeba było wjechać do koryta w określonym miejscu, a w innym miejscu wyjechać, natomiast wybór sposobu pokonania trasy między tymi punktami był dowolny. Przyznam, że bardzo podobał mi się ten odcinek, choć uważam, że nie był szczególnie trudny, nie było miejsc, które by zaskakiwały. Jutro spodziewamy się dużo trudniejszej trasy, na pewno będzie o wiele dłuższa – odcinek będzie liczył około 90 km i będzie powtarzany trzykrotnie. Jesteśmy zadowoleni z wyniku na prologu, bo daje to dobrą pozycję do rozpoczęcia rywalizacji w sobotę.

Dwudziestą lokatę – niemal w samym środku stawki – zajęli doświadczeni Piotr Beaupre i Jacek Lisicki jadący wysłużonym już nieco Bowlerem Wildcat. Ich wynik był o ponad minutę gorszy od rezultatu Van Deijne.

Mariusz Ryczkowski, który również startuje z nowym pilotem – Piotrem Brakowieckim (dotychczasowym partnerem Grzegorza Szwagrzyka), po prologu jest sklasyfikowany na 26. miejscu ze stratą 1'42.0 Dość odległe, 33. miejsce zajmują jak na razie Olek Sachanbiński i Arek Rabiega – uczestnicy rajdu Dakar 2009 – którzy niedawno przesiedli się do nowego Land Cruisera klasy T2 .

Piątkowe wyniki nie mają jeszcze większego znaczenia. Zawodnicy rywalizowali na superoesie o długości niecałych 10 kilometrów w przepięknej okolicy miasteczka Pordenone. Trasa była dość prosta, a pod koniec zahaczała o - znaną z poprzednich edycji Italian Baja – rzekę (w ubiegłym roku była tak wezbrana, że zmusiła do wycofania się z rajdu Łukasza Komornickiego i Rafała Martona).

Gadasin czy Zapelatal mogli bezproblemowo powalczyć o zwycięstwo – obaj dysponują bezsprzecznie najszybszymi autami w stawce. Nissan Rosjanina może rozpędzić się nawet do 178 km/h, podczas gdy Pajero Evolution Van Deijne’a osiąga „zaledwie” 161 km/h. W jednej trzeciej prologu Gadasin miał nawet 10 sekund przewagi nad Holendrem. Faworyci mają jednak własną strategię – zwyciężając oes, w sobotę musieliby „przecierać” trasę, a to zawsze oznacza kilka sekund w plecy. Lepiej było więc pod koniec oesu trochę zwolnić i pozwolić zwyciężyć niezbyt groźnemu rywalowi. Tonnie Van Deijne wystąpi więc jutro w roli „odkurzacza”.

Walkę o zwycięstwo stoczą na pewno Gadasin z Zapletalem. Jak zawsze groźny będą Węgrzy: Balázs Szalay oraz Karloy Fazekas, którzy kilka miesięcy temu stoczyli wspaniały pojedynek na rajdzie Baja Slovakia 2008.  A może w roli czarnego konia wystąpią Polacy – np. Patryk Łoszewski, który na Słowacji był trzeci, a we Włoszech występuje czarnym (nomen omen) autem?

Arek Kwiecień, fot. Svetlana Shakhova (www.g-force-motorsport.ru)