XII rajd Berlin-Wrocław 2006 - w roli faworytów

Kilkadziesiąt dni po historycznym zwycięstwie polskiej załogi nad koalicją zagranicznych off-roaderów w rajdzie Croatia Trophy nasi zawodnicy znów mieli okazję zmierzyć się z terenową resztą Europy – 24 czerwca rozpoczął się XII rajd Berlin-Wrocław. Pojedynek ten tym bardziej był dla nas prestiżowy, iż występowaliśmy w nim w – rzadkiej dla naszych sportowców – roli faworytów. Polskie auta na starcie rajdu pod Berlinem budziły niekłamany szacunek prześwietnych rywali, mających żywo w pamięci spektakularny triumf Alberta Gryszczuka i Michała Krawczyka w ubiegłorocznej edycji zawodów.

W tym roku nie udało się powtórzyć tego sukcesu. Ale nie ma powodu do zmartwień! Piąte miejsce najlepszej z polskich załóg, Piotra Kowala i Andrzeja Derengowskiego (Tomcat), stanowi również duży powód do radości. Tym bardziej że Polacy zaciekle bili się o „pudło” i jedynie pechowe ominięcie Punktu Kontroli Przejazdu nie pozwoliło im cieszyć się z miejsca w pierwszej „trójce”.

Dobre wyniki na poszczególnych etapach odnotowywał też Mr. Quad, czyli Jacek Bujański, startujący Kawasaki BruteForce 750. Niestety naszemu zawodnikowi nie sprzyjało szczęście. Już na pierwszym etapie Jacek uderzył kołem swojej „Kawy” w przeszkodę, uszkadzając felgę. Quad przestał w pełni słuchać kierowcy, a jedno z hamowań zakończył „stójką” na przednim bagażniku. Również na drugim etapie pech nie ominął Jacka – przeprawa przez błoto trwała o wiele więcej niż powinna z powodu pęknięcia liny w wyciągarce. Najmniej szczęśliwy dla „Mr. Quada” był jednak etap piąty – w „Kawie” urwało się koło, a czasochłonna naprawa zaowocowała stratą nie do odrobienia. Jacek musiał się ostatecznie zadowolić miejscem 5. wśród quadów.

Na 11. pozycji w klasyfikacji samochodów uplasowała się rodzinna załoga Roberta i Ernesta Góreckich, którzy szansę na wyższą lokatę stracili w wyniku awarii pompy paliwowej. Do udanych rajdu nie zaliczy na pewno ubiegłoroczny triumfator „Berlin-Wrocław”, Albert Gryszczuk, startujący ze swym rezerwowym pilotem (a na co dzień mechanikiem) Markiem Mazurem. Jeszcze na początku rajdu Gryszczuk plasował się w ścisłej czołówce, ale na trzecim etapie uderzył w drzewo, urywając tylny most wraz z kołami, co zepchnęło go na sam dół klasyfikacji. Ostatecznie kierowca Tomcata zajął 25. miejsce. Dwa oczka wyżej uplasowała się załoga Piotr Beaupre i Jacek Lisicki (Range Rover); miejsce 38. zajęli Mirosław Kozioł i Michał Sitko (UAZ), a 43. – Wojciech Tolak i Maciej Szurkowski (Mercedes G).

Rywalizacja w klasie ciężarówek w czasie tegorocznego rajdu przebiegała pod dyktando doskonale jadącej załogi Krzysztof Ostaszewski – Wojciech Taras (Ural). Polacy demolowali rywali, wygrywając aż 3 etapy. Niestety w wyniku awarii skrzyni rozdzielczej zajęli dopiero 15. pozycję. Pozostałych dwóch polskich ciężarówek również nie ominęły awarie i dlatego MAN załogi Sebastian Hornik – Krzysztof Mielczarek – Mariusz Marzęcki oraz „dakarowy” Unimog pary Grzegorz Baran i Rafał Marton zajęły dalsze miejsca (odpowiednio: 18. i 29.).

W klasyfikacji samochodowej rajdu triumfowali ostatecznie Henrik Straßer i Michael Kürbs, w klasie ciężarówek Udo Heidenreich i Andrzej Schmitz, wśród motocyklistów Christian Wölfl, a najlepszym kierowcą quada, Yamahy Grizzly, okazał się Emeric Labat.