Śnieżna karuzela - III Harenda 24 Trophy 2005

luty 08, 2005
Rzadko się zdarza, aby w tych samych zawodach walczyły z sobą: maleńki Samurai, profesjonalna rajdówka RMPST, ekstremalny „monster” i potężny, ciężarowy Ural. W 12-godzinnym wyścigu Harenda 24 Trophy (29.01), po ciężkiej walce, nad goliatami zwyciężył jednak Dawid, czyli Samurai 1.3 z załogą Piotr Otawa – Artur Pindel.

Zwycięzca III edycji zawodów (poprzednie dwie – zimową i jesienną - również relacjonowaliśmy na łamach naszego czasopisma) w czasie 12 godzin pokonał ponad 50 okrążeń około 5-kilometrowego, górzystego toru, który został malowniczo wytyczony w Górach Sowich. W międzyczasie zgromadził 393 punkty, które przyznawano za zaliczenie okrążenia i pokonanie wyznaczonych przeszkód.

25 zawodników ścigało się niemal na tej samej trasie, co w czasie edycji jesiennej, z tą jednak różnicą, iż teraz drogę przykrywała gruba warstwa śniegu. – Trzeba przyznać, że organizator postawił przed nami bardzo wysoką poprzeczkę – mówił Piotr Otawa. Na początku, nierozjeżdżona jeszcze, ale ubita i zmarznięta z rana trasa, zatrzymała niemal wszystkie auta, które nie były w stanie pokonać trudnych i śliskich podjazdów. Jedni ratowali się wyciągarkami, inni czekali na pomoc ciężkiego sprzętu organizatora i tylko nieliczni z mozołem zaliczali kolejne „kółka”.

Kluczem do sukcesu okazały się opony kołkowe i łańcuchy zakładane na koła, które umożliwiały sprawne poruszanie się po śniegu. Z czasem również trasa stawała się coraz bardziej rozjeżdżona, a ubity śnieg – pod wpływem słońca – coraz miększy. Około południa tor wreszcie się ożywił.

Jednym z nielicznych aut, które od początku dzielnie sobie radziło z trudami trasy, był Samurai Piotra Otawy. Maleńkie auto ze zmodyfikowanym zawieszeniem, ale dysponujące – w co nikt nie był w stanie uwierzyć - tylko 60-konnym silnikiem, jak burza pokonywało kolejne okrążenia. Duże wrażenie sprawiał potężny Ural Krzysztofa Ostaszewskiego – mimo swojej ogromnej masy ciężarówka dosłownie przepływała nad wertepami, które zatrzymywały inne auta. Sporo hałasu czyniło Mitsubishi 4000 Mariusza Ryczkowskiego – czołowego zawodnika RMPST. Jego auto, wyposażone w 286-konny silnik BMW – zdecydowanie najszybsze na prostych – w pierwszej części wyścigu kilkukrotnie zakopywało się w śnieżnych zaspach, tracąc cenne minuty, aż wreszcie uległo awarii.

Około godziny 17 tor spowiły ciemności, pogarszając warunki jazdy. Do końca wyścigu, do godziny 21, dotrwała jednak większość zawodników, w tym trójka najbardziej niestrudzonych – Piotr Otawa, Janusz Śnieciński i Krzysztof Fecko. Mimo problemów z oponami, które zawodziły na śliskiej nawierzchni, 4. miejsce zajął zwycięzca jesiennej „Harendy” – Marek Schwarz, jadący 260-konnym... UAZ-em. Na kolejnych zawodach w Górach Swoich spotkamy się 1 października 2005 roku.

text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro

III Harenda 24 Trophy – wyniki końcowe
Miejsce Załoga Samochód 
Punkty
1 Piotr Otawa - Artur Pindel Suzuki Samurai 393
2 Janusz Śnieciński - Arkadiusz Kochański Toyota Land Crousier 362
3 Krzysztof Fecko - Dariusz Kłossowski Mitsubishi Pajero 320
4 Marek Schwarz - Wojciech Kałamaga UAZ 469B 281
5 Waldemar Bagiński - Michał Drewicz Nissan Patrol 260


Artykuł opublikowany w czasopiśmie "Giełda Samochodowa", nr 10/2005 (972) z dnia: 8 lutego 2005 roku.

 

Ostatnio zmieniany środa, 28 listopad 2018 01:28