Potrzeba matką "przydasiek" - off-roadowe akcesoria

Świeży nabywca auta terenowego uważa zwykle, że oto świat stanął przed nim otworem. Nic bardziej błędnego! Przed wyjazdem w teren auto – przy nakładzie sporych kosztów – trzeba najpierw (jeśli używane) naprawić, później zmodyfikować, a na koniec odpowiednio wyposażyć. Lista off-roadowych akcesoriów, bez których lepiej nie zjeżdżać z asfaltu, jest prawie nieskończona...
Świeży nabywca auta terenowego uważa zwykle, że oto świat stanął przed nim otworem. Nic bardziej błędnego! Przed wyjazdem w teren auto – przy nakładzie sporych kosztów – trzeba najpierw (jeśli używane) naprawić, później zmodyfikować, a na koniec odpowiednio wyposażyć. Lista off-roadowych akcesoriów, bez których lepiej nie zjeżdżać z asfaltu, jest prawie nieskończona...

Zakup wyciągarki to dla wielu kierowców pierwsza i najważniejsza modyfikacja auta 4x4. Wyciągarka znacząco zwiększa mobilność samochodu w terenie, ale aby móc prawidłowo ją użytkować i wykorzystywać jej wszystkie możliwości, konieczne jest doposażenie jej w kilka niezbędnych akcesoriów. Podstawę stanowi - służąca do opasywania drzew – krótka (kilkumetrowa) taśma, do której podczepiana jest lina wyciągarki, co zapobiega zarówno niszczeniu kory drzewa, jak i samej liny.

Wydając sporą kwotę na zakup „wincha”, warto jednocześnie zainwestować kilkadziesiąt do kilkuset złotych w bardzo przydatne urządzenie, jakim jest bloczek zwrotny. Bloczek, w slangu off-roaderów zwany również zbloczem, podwaja siłę uciągu wyciągarki, zwiększając możliwości jej użycia. – To jeszcze nie wszystko – mówi Rafał Ciepły, kierowca startujący w rajdach przeprawowych. – Zblocze pozwala zmienić kierunek działania liny wyciągarki (co przydaje się np. podczas wyciągania innego pojazdu), a także może być wykorzystywany do asekuracji auta.

Oprócz wspomnianych wyżej taśm krótkich, w sprzedaży znajdują się również taśmy długie, nawet kilkunastometrowe, które znakomicie się nadają do przedłużenia liny wyciągarki. Dzięki swej dużej wytrzymałości mogą również służyć do wyszarpywania z błota czy piasku innego samochodu, a także być wykorzystywane do jego holowania. Zdaniem Piotra Brakowieckiego, zawodnika startującego w RMPST, „taśmy to często wykorzystywane w praktyce zamienniki lin holowniczych, które są obowiązkowym wyposażeniem samochodów występujących w zawodach”. Off-roaderzy jeżdżący w naprawdę trudnym terenie korzystają również z różnej długości taśm przy asekuracji auta poruszającego się po zboczu; w walce na czas umiejętne użycie taśmy pozwala w niektórych przypadkach zrezygnować z - bądź co bądź – czasochłonnej pracy z wyciągarką. Przy wyciąganiu auta przez inny samochód taśmę może zastąpić lina kinetyczna o dużej wytrzymałości, która rozciągając się, a następnie oddając energię, pozwala gładko (bez charakterystycznych dla taśm szarpnięć) wyciągnąć auto z tarapatów.

Drobiazgiem – w terenie nieocenionym – są szekle, czyli znane w środowisku żeglarskim półogniwa w kształcie litery „u” lub „omega”, które w off-roadzie wykorzystuje się np. do łączenia taśm lub instalacji bloczka. Szekle różnią się wymiarami oraz wytrzymałością, a ich cechą charakterystyczną jest... nadzwyczajna skłonność do zawieruszania się.

Wyposażeni w wyciągarkę i jej kompletne oprzyrządowanie nie możemy zapomnieć o sytuacji zdarzającej się wprawdzie nieczęsto, ale wcale niewykluczonej – gdy auto nieruchomieje (np. w błocie czy rzece), a w zasięgu liny jego wyciągarki nie ma wystarczająco mocnego punktu do jej zaczepienia. Ostatnią deską ratunku może wówczas okazać się kotwica, czyli urządzenie, które kształtem przypomina rolniczy pług. Podczepiona do niego lina wyciągarki powoduje coraz głębsze „wgryzanie się” lemiesza w glebę, który – oporując – umożliwia wyciągnięcie auta z opresji (- Na szczęście w tym roku prawie nie miałem okazji, by jej używać – śmieje się Rafał Ciepły). W przypadku braku kotwicy pomysłowi off-roaderzy proponują „wyjście awaryjne”, polegające na zakopywaniu głęboko pod ziemią koła zapasowego, do którego zaczepiana jest lina.

Podczas poruszania się w podmokłym lub błotnistym terenie przydatne okazać się mogą trapy, czyli – zwykle stalowe bądź aluminiowe – długie podkłady pod koła, które pomagają im odzyskać trakcję w miejscu, gdzie opona traci przyczepność. I w tym przypadku istnieje także rozwiązanie awaryjne w postaci podkładanych pod koła bali bądź desek. Inny sposób ma Mariusz Reweda, organizator turystycznych wypraw: - Zamiast trapów posiadam dwie, wyszperane na złomowisku stalowe drabinki o solidnej konstrukcji, które znakomicie się nadają nawet do zbudowania krótkiego mostku.

Trapy przydają się także w sytuacji rodem z sennych koszmarów, czyli wymiany koła w trudnym terenie. Do podnoszenia auta terenowego dedykowany jest specjalistyczny podnośnik typu „hi-lift”, który – aby się nie zapadł pod ciężarem pojazdu – można ustawić właśnie na trapie. Jeżeli warunki nie są aż tak niekorzystne, do windowania auta wykorzystać możemy specjalną poduszkę wykonaną z wytrzymałych materiałów, która nadmuchiwana jest np. spalinami z rury wydechowej.

Podczas jazdy w górach bądź lesie załoga terenówki nierzadko napotyka przeszkody, których ominięcie wymaga użycia sprzętu leśniczego. - Dlatego w bagażniku auta zawsze wożę łopatę i siekierę – mówi Rafał Ciepły. Bywają też i tacy, którzy do lasu zabierają piłę łańcuchową. Trzeba jednak pamiętać, że użycie tego rodzaju sprzętu zawsze musi zostać wcześniej uzgodnione ze służbą leśną.

Używanie auta terenowego zgodnie z jego przeznaczeniem oznacza zwykle jazdę nie tylko z dala od własnego domu, ale i od cywilizacji. Przyjmując taki punkt widzenia, łatwo zauważyć, jak wiele rzeczy pretendować jeszcze może do miana „przydasiek” – te drobne, takie jak scyzoryk, czołówka na głowę czy... zapałki, i te duże, jak namiot dachowy, a nawet terenowa przyczepa kempingowa. Off-roader powinien zadbać o odpowiedni ubiór, który powinien być ciepły, wytrzymały i nieprzemakalny. Ważne jest obuwie – najlepiej sięgające ponad kostkę i wodoodporne; ponadto warto mieć w zapasie gumiaki bądź wodery (czyli gumiaki połączone z nieprzemakalnymi spodniami). Nie można też zapominać o możliwości utraty kontaktu ze światem oraz innymi załogami, które nam towarzyszą – w takich sytuacjach warto mieć pod ręką odbiornik GPS, metromierz czy odpowiedni sprzęt komunikacyjny (np. radio CB czy telefon satelitarny – „komórka” nie wszędzie ma zasięg...). W transporcie drobnych rzeczy przydają się wodoodporne skrzynki, do których można schować dokumenty, jedzenie, sprzęt elektroniczny czy ubranie, zyskując w ten sposób pewność, iż po drodze nie ulegną zniszczeniu, ani się nie zgubią.

Ostatnią „przydaśką”, o której w żadnym wypadku nie wolno nam zapomnieć, jest... zdrowy rozsądek – rzecz bezcenna, która w terenie, gdzie nie trudno o wypadek, „przydaje się” najbardziej...

text i foto: Arkadiusz Kwiecień

Zdaniem eksperta:
Krzysztof Franciszewski, właściciel firmy Wyprawa 4x4

„Przydaśki” to temat rzeka. Zawsze znajdzie się coś, co mogłoby się przydać w terenie, a czego nie mamy w samochodzie. Klienci naszego sklepu w pierwszej kolejności zaopatrują się w taśmy i szekle, które w terenie stanowią „środek pierwszej pomocy”. Jeśli gdzieś utkniemy autem, z ich pomocą z opresji wybawić nas może np. przejeżdżający traktorem rolnik. Taśmy kupują ponadto nabywcy wyciągarek, wiedząc, jak wielką szkodę może spowodować jej lina owinięta bezpośrednio wokół drzewa. Dużą popularnością wśród off-roaderów cieszą się ponadto podnośniki typu „hi-lift”, które wymagają jednak, aby auto było wyposażone np. w stalowe progi lub solidne zderzaki, pod które można podsunąć podnośnik. Wielu chętnych znajdują również liny kinetyczne oraz stalowe, służące do przedłużania zasięgu działania wyciągarki. Stosunkowo najmniejszym zainteresowaniem cieszą się natomiast kotwice, traktowane jako zupełnie nieobowiązkowy element wyposażenia, który przydają się w roli zabezpieczenia podczas dalekich wypraw oraz są wykorzystywane w sporcie.

Artykuł opublikowany w czasopiśmie "Giełda Samochodowa".

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)