II etap Transgothica Maraton 2012 - no mercy!

300-kilometrowy maraton zafundowali zawodnikom organizatorzy rajdu Trangothica... Maraton w czasie drugiego dnia zmagań. - Było fajnie! - w żołnierskich słowach zrecenzował dzień Dominik Samosiuk (poproszony o „dwa słowa” na temat etapu:). Gdy jednak pociągnąć rajdowców za język, okazuje się, że dzień był pełen atrakcji i sensacji.

Robert Kufel i Dominik Samosiuk przyzwyczaili nas do walki o najwyższe lokaty. W Transgothice zamiast przeprawowym Gratem startują jednak szybkim Patrolem, którym niedawno rywalizowali na Baja Poland. I pewnie Nissanem również celowaliby w podium, gdyby nie pechowa awaria: - Straciliśmy przedni napęd, a... potem to się zaczęło! - opowiada Dominik. - Zwłaszcza ostatni oes był dla nas bardzo pechowy. Jechaliśmy już nie tylko na tylnym napędzie, dla dodatkowo urwaliśmy sierżanta, a potem jeszcze przebiliśmy koło. Był więc moment, gdy napędzało nad jedno koło. Masakra!!! A warunki na trasie było bardzo wymagające – zwłaszcza dla samochodów z tylnym napędem... My nie lubimy się jednak poddawać. Trangothica to fajny rajd i zawsze warto tu przyjechać! Jedziemy więc dalej, by sobie pojeździć.

Wygląda na to, że tegoroczna Transgothica spełnia wszystkie oczekiwania zawodników, biorących w niej udział. Etapy są długie, wymagające pod względem nawigacji i techniki jazdy, a niesforna pogoda sprawia, że trasa nie ma okazji, by przeschnąć. Kilka miejsc mogło sprawić psikusa, choć – przy właściwym rozeznaniu sytuacji – wszystkie były przejezdne na kołach. O ile auto było napędzane przez więcej niż jedno koło...

Potwierdzają to słowa Marcina Michalaka, pilota Marka Perka, którzy są aktualnymi liderami rajdu w klasie samochodów: - Ponad 300 kilometrów trasy, 3 oesy, po drodze dwa punkty serwisowe. Piękna droga, momentami trudna, ale znakomicie opisana. Trasa szybka i wymagająca myślenia. Pogoda dopisywała, ale dukty ciągle mokrawe. Jest super! Auta nie katowaliśmy, starając się jechać równo, co było kluczem do sukcesu. Rajd ciężki, fajny, wymagający, dający satysfakcję – prawdziwy maraton!

Dla wielu załóg 300 kilometrów stało się walką o przetrwanie. Kłopoty ze skrzynią biegów Adeli miał m.in. Jurek Bodzioch. Taryfy otrzymały również załogi, które błyszczały na I etapie: Paweł i Ewa Matkowscy oraz Hubert i Dominika Odejewscy. Niektórzy kończyli etap „na oparach”; Michał Zieliński i Daniel Stobiński (zdobywcy nagrody Fair Play w ubiegłym roku) na kilkanaście merów przed końcem finałowego oesu stracili „łączność przewodową” silnika z bakiem i musieli ratować się... znalezioną w lesie butelką. Chwile prawdziwej grozy przeżyła jadąca na quadzie Alina Kramer, która w nocy zgubiła się w lesie... 

Jeśli siedzicie teraz przed komputerami i czytacie tę relację, możecie tylko żałować, że nie jesteście uczestnikami przygód, w które obfituje tegoroczna Trangothica. Piątek przywitał zawodników temperaturą „w okolicach zera”, ale wszyscy są już w rajdowej gorączce nie tylko z powodu świecącego na niebie słońca. Przedostatni etap będzie liczył blisko 140 kilometrów – pełnych przygód i atrakcji. Załoga TransZiemu właśnie o mały włos nie zatruła się dymem wydobywającym się ze stopionej apteczki...

text: Arek Kwiecień, fot. Robert Mazur ( Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. )

TRANSGOTHICA MARATON - KLASYFIKACJA (bez kar) PO II ETAPIE

TG2012_2_1
TG2012_2_2