Ekscentryczny Spyker D12 Peking-To-Paris - 500 KM i luksus za 200 tys. Euro

Spyker to holenderska marka samochodów z początku XX wieku, która po latach niebytu odrodziła się w roku 2000 wraz z powstaniem firmy Spyker Cars. Odtąd utożsamiana jest z luksusowymi autami sportowymi, takimi jak C8 Aileron. Od 2006 roku Holendrzy myślą również o wprowadzeniu na rynek równie luksusowej terenówki – Peking-To-Paris, którą zaprezentowali zresztą na salonie w Genewie, ale odtąd słuch o niej zaginął. Jest jednak szansa, że auto trafi do produkcji seryjnej.

W kwietniu 2012 Victor Muller, szef Spykera, zapowiedział renesans projektu  Peking-To-Paris. Przeszkoda, jaka stała mu na drodze, była jego zdaniem niewielka – bagatela – 25 milionów Euro, które potrzebowal do uruchomienia produkcji. Rozmawiał wówczas z inwestorami, a świat swój widział ogromny – rocznie chciałby sprzedawać 1000 terenówek, co biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku Spyker sprzedał... 12 samochodów, jawiło się raczej mało realnie.

Dziś utopijne (zdawałoby się) marzenie Mullera zaczyna się spełniać. Spyker podpisał właśnie podwójną umowę z chińskim Zhejiang Youngman, a na jego konto płyną już ogromne sumy. Za prawie 30 procent udziałów w firmie Spyker Chińczycy zapłacili 10 milionów Euro. Ponadto obie firmy utworzyły spółkę joint-venture o nazwie Spyker P2P B.V. , w którą  Youngman zainwestuje 25 milionów Euro, w zamian obejmując 75 procent udziałów. Wkładem Spykera jest marka i wiedza, jak zbudować Peking-to-Paris. Samochód ma być gotowy już w 2014 roku, a jego cena szacowana jest na 200 tysięcy Euro.


Przypomnijmy, Spyker D12 Peking-To-Paris był w 2006 roku jedną z gwiazd salonu w Genewie. Podobno już wtedy wpłynęło 100 zamówień na to dość ekscentryczne auto, ale do dziś nikt nim nie jeździ... Jego nietypowa nazwa nawiązuje do rajdu rozegranego  w 1907 roku na trasie z Pekinu do Paryża, w którym wziął udział Spyker kierowany przez odważnego Francuza, Charlesa Goddarda. Gdyby Spyker Peking-To-Paris wyjechał wreszcie na drogi, mogłoby to być całkiem ciekawe auto.

Mówi się o dwóch wersjach: D8 z 6,2-litrowym silnikiem V8 o mocy 550 KM i D12 z 6-litrowym silnikiem W12 o mocy 500 KM. Napęd na wszystkie koła, przyspieszenie do „setki” w nieco ponad 5 sekund, prędkość maksymalna sięgająca prawie 300 km/h i... skromna waga, bo zaledwie 1875 kilogramów
czynią z niego całkiem łakomy kąsek, który zapewne posmakowałby wielu zamożnym tego świata.

Przyszłość pokaże, czy Victor Muller, kojarzący się dość niechlubnie z upadkiem szwedzkiego Saaba, którego był szefem, nie rzuca słów na wiatr.
AK